Słitaśny mat i róż czyli pomadka Golden Rose Velvet Matte

poniedziałek, maja 12, 2014

Słitaśny mat i róż czyli pomadka Golden Rose Velvet Matte

Matowe pomadki od Rimmel z serii sygnowanej przez Kate Moss oraz matowa pomadka od NYX do tej pory były moimi ulubionymi. Teraz jednak zostały zdeklasowane przez markę Golden Rose, która niedawno wypuściła na rynek serie matowych szminek i to w bardzo przystępnej cenie - 10,90 zł.


Pomadka Golden Rose Velvet Matte występuje aż w 20 odcieniach - chyba żadna z marek nie może poszczycić się taką szeroką gamą kolorów. Są trwałe - porównywalnie do matowej konkurencji - jednak aby uzyskać idealną trwałość, należy pomalować usta raz, odcisnąć na chusteczce i ponownie je pomalować. W przeciwnym razie będzie nam się odbijała np. na kubku porannej kawki. 


Co ciekawe, pomadki nie wysuszają ust, chociaż jeśli są spierzchnięte - owszem lekko podkreślą suche skórki, ale to czyni praktycznie każda matowa pomadka. Kolor 09 jest cudowny - to taki lekko neonowy róż z aksamitnym ale matowym wykończeniem. To moja pierwsza pomadka z tej serii ale przy najbliższej okazji dołączą do niej kolejne kolory.

Jak dla mnie bomba, bo przecież wiecie, że Siouxie kocha róż i już!!!

Dwa kolory Douglas Absolute Lips czyli Summer Affair

piątek, maja 09, 2014

Dwa kolory Douglas Absolute Lips czyli Summer Affair

Tej wiosny, marka własna Douglas raczy nas soczystymi kolorami lakierów do paznokci i błyszczyków. Dzisiaj pokażę Wam dwa cudowne kolory z najnowszej serii Douglas Absolute Lips Summer Affair i chociaż same błyszczyki nie są doskonałością - są bowiem dość nietrwałe, to jednak ich cudowne kolory totalnie mnie zauroczyły. 


Kwiatowy zapach błyszczyków zapewnia dodatkowe wrażenia estetyczne. Nie zawierają parabenów oraz olejów mineralnych i dzięki temu nadaje się również dla skóry wrażliwej a czynnik 3D pochodzący z hawajskiej rośliny "Portulaca" wypełnia usta i jest znany ze swoich właściwości nawilżających.

Cena błyszczyka 34,90 zł.

Akcja ujędrnianie - wyszczuplanie na wiosnę czyli zabieg VelaShape II

środa, maja 07, 2014

Akcja ujędrnianie - wyszczuplanie na wiosnę czyli zabieg VelaShape II

Do tej pory nigdy nie robiłam zabiegów na ciało. Zawsze skupiałam się na swojej twarzy. Jednak kiedy przekroczyłam magiczny wiek 35 lat zauważyłam, że moje ciało nie jest już takie jak kiedyś. Nie jestem osobą, która ćwiczy na siłowni lub w domowym zaciszu z Ewą Chodakowską czy Mel B. Nie uprawiam sportów, mam siedzącą pracę, nie odżywiam się zbyt zdrowo i generalnie należę do tzw. "leniwców kanapowych". Najlepiej odpoczywam przed telewizorem czy też komputerem a wysiłek fizyczny to dla mnie spacer po galerii handlowej. Tej wiosny postanowiłam jednak zawalczyć z upływającym czasem i zafundowałam sobie pakiet 4 zabiegów VelaShape II na uda oraz pośladki w gabinecie Dermea.


VelaShape jest pierwszym aparatem na świecie posiadającym certyfikat FDA (amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków), potwierdzający skuteczność działania w zakresie redukcji obwodu ciała i cellulitu. Technologia elos™ w połączeniu z podciśnieniowym ssaniem i masażem mechanicznym pozwola uzyskać smukłą sylwetkę i zredukować cellulit na wybranych obszarach ciała.


Sekret VelaShape II to równoczesne wykorzystanie 4 zjawisk:
  • podczerwonego światła IR (stymuluje mikrokrążenie, zwiększa utlenienie tkanek, nagrzewa podskórną tkankę tłuszczową do głębokości około 5 mm, zwiększa elastyczność skóry)
  • bipolarnego prądu wysokiej częstotliwości (nagrzewa tkankę tłuszczową na głębokości 5–15 mm)
  • impulsowego podciśnienia-ssania (uelastycznia skórę poprzez rozdzielenie komórek tłuszczowych i zmniejszenie ich ucisku na układ naczyń krwionośnych oraz limfatycznych, stymuluje produkcję nowych włókien kolagenowych)
  • mechanicznego masażu (pobudza drenaż limfatyczny skóry i tkanki podskórnej)

Wskazania
  • redukcja obwodu ciała
  • redukcja cellulitu
  • wspomaganie efektów zabiegu liposukcji
  • poprawa stanu skóry po urodzeniu dziecka
  • lokalna poprawa krążenia
  • łagodzenie bólu mięśniowego i napięć

Sam zabieg na uda i pośladki trwa ok. 1,5 godziny. I chociaż nie jest do końca bezbolesny - czujemy bowiem bardzo mocny masaż drenujący oraz nagrzewanie skóry nawet do 42 stopni - to jednak nie sprawia nam większego dyskomfortu i w pewnym momencie można spokojnie się zrelaksować a rytmiczne dźwięki wydawane przez maszynę powodowały, że ja czułam się lekko senna. Zabieg jest wykonywany przez dyplomowaną rehabilitantkę, z którą ja w przeciągu 1,5 godziny po prostu plotkowałam. Bo co innego mogą robić dwie kobiety w tak długim czasie. 


Efekty w napięciu skóry są wyczuwalne już po pierwszym zabiegu - skóra staje się gładsza, lepiej ukrwiona i jędrniejsza. Po pierwszym zabiegu, skóra przez dwa dni była lekko zaczerwieniona i bolały mnie wszystkie mięśnie. Po drugim zabiegu nie było już po tym śladu. Natomiast po 4 zabiegach cellulit zmniejszył się tak, że był widoczny wyłącznie przy mocnym uciśnięciu skóry a dodatkowo straciłam 1 cm w obwodzie ud i bioder - chociaż w tym czasie przytyłam o 1 kg :) Uważam to za bardzo dobry wynik akcji ujędrnianie - wyszczuplanie na wiosnę. 


Pacjentkom z dużym cellulitem i tkanką tłuszczową zaleca się wykonanie nawet 6 zabiegów w odstępach tygodniowych, a badania kliniczne wykazały od 2 do 7 cm redukcji obwodu ciała (na różnych obszarach). Cennik zabiegów VelaShape II znajdziecie tutaj

Do końca maja trwa aktualnie promocja -20% na zabiegi VelaShape II oraz depilacji Vectus.


Perłowe rozświetlenie czyli Puder Sheer Dimensions™ od Mary Kay PEARLS

wtorek, maja 06, 2014

Perłowe rozświetlenie czyli Puder Sheer Dimensions™ od Mary Kay PEARLS

Od dawna marzyłam o wypróbowaniu pudrów rozświetlających Sheer Dimensions™ od Mary Kay. I w końcu nadszedł dzień, kiedy w moim posiadaniu znalazły się dwa produkty z tej serii - Pearls oraz Ribbon. Od razu zakochałam się w cudownym designie opakowania (pudry mają przepiękne trójwymiarowe tłoczenia - każdy inne) a także efekcie jaki dają na mojej twarzy.


Dzisiaj prezentuję Wam Pearls - puder rozświetlający w odcieniu zimnego cukierkowego różu z bardzo mocnym efektem tafli. Puder bardzo dobrze nabiera się pędzlem do różu i możemy stopniować efekt jaki daje. Jednak musimy uważać bowiem gdy nałożymy go zbyt dużo - zwyczajnie zrobimy sobie krzywdę. Musimy go wyczuć i wtedy efekt jest przepiękny. 


Sama puderniczka jest bardzo prosta i lekka - od tak luksusowego produktu i za tak wysoką cenę oczekiwałabym czegoś bardziej wymyślnego ale jestem w stanie to przeboleć, bowiem od samego pudru nie mogę się oderwać. 

Puder kosztuje 135 zł za 7 gr produktu - to sporo ale wydaje się być niesamowicie wydajny i z pewnością będzie nam długo służył, chociaż jego data przydatności to 12 m-cy od otwarcia. Puder Puder Sheer Dimensions™ występuje w 4 niesamowitych wariantach kolorystycznych - Ribbon, Chiffon, Pearls oraz Lace.

Ja jestem zauroczona, a Wy?

Welcome to the candy shop czyli piasek od Wibo

poniedziałek, maja 05, 2014

Welcome to the candy shop czyli piasek od Wibo

Swojego czasu pokazałam Wam ten lakier na Facebooku i nazwałam go "najbrzydszym lakierem świata". Ale po kilku dniach zaczęłam się do niego przyzwyczajać, zbierać od koleżanek komplementy i po raz kolejny powędrował na moje paznokcie. Teraz już wcale nie wydaje mi się taki brzydki a wręcz.. ciekawy i intrygujący. 


Oczywiście uwielbiam go za niesamowity kolor, który idealnie współgra z kolorystyką mojego bloga no i za to, że przypomina opakowanie czekolady Milka. 

Okay, jest jak lawendowa ściana ale jakże urocza, czyż nie? Dodatkowo wysycha w błyskawicznym tempie, jak na piasek rewelacyjnie się zmywa chociaż po kilku dniach idealny mat lekko się wyciera stając się błyszczący - jestem w stanie mu to wybaczyć :) Według mnie, oto kolejny hit pod znakiem Wibo.

(Nie) Doskonałość Absolutna czyli pomadka Radiant Raisin od Avon

piątek, maja 02, 2014

(Nie) Doskonałość Absolutna czyli pomadka Radiant Raisin od Avon

To już druga moja pomadka Avon z serii "Doskonałość Absolutna". Niestety w tym przypadku, kolor jest kompletnym niewypałem. Po pierwsze nie czuję się w nim dobrze - jest jakiś taki ciemny i mroczny a po drugie, kolor na ustach jest bardzo nierównomierny - uważam, że w tym przypadku jest to wina słabego krycia i dość tłustej konsystencji.


Owszem, pomadka dobrze nawilża usta to jednak koloru Radiant Raisin nie nazwałabym Doskonałością Absolutną. Odcień Pink Renewal z tej serii, który pokazywałam Wam już jakiś czas temu, nadal uważam za mój ulubiony i to po niego najczęściej sięgam. 


Myślę, że jasne pastelowe kolory z tej serii będą się lepiej sprawdzały na ustach, natomiast ciemne skreślam od razu. Nie chcę wyglądać jak zmalowana wampirzyca.