Unisex czyli energetyzująca galaretka pod prysznic od Organique

niedziela, lutego 02, 2014

Unisex czyli energetyzująca galaretka pod prysznic od Organique

Od dłuższego czasu w mojej łazience dominują kosmetyki od Organique. Żele pod prysznic uwielbiam w każdym wydaniu ale galaretki "Shower Jelly" to jeszcze nigdy nie miałam. Pierwsze, co mnie w niej uderzyło to zapach - dziwny, trudny do określenia i taki "unisex" - myślę, że z powodzeniem mogliby się myc nią Wasi panowie bowiem jej zapach jest bardzo uniwersalny - taki damsko-męski.


Galaretka jest dość rzadka ale rzeczywiście jej konsystencja jest bardziej zbliżona do.... takiej nie do końca ściętej galaretki niż do tradycyjnego żelu. Posiada w sobie pęcherzyki powietrza i podobno dotlenia naszą skórę - nie wiem czym ma się to objawiać ale generalnie jest to kosmetyk dość nietuzinkowy. Jak większość kosmetyków do mycia od Organique - raczej słabo się pieni ale dobrze oczyszcza skórę i pozostawia ją dobrze nawilżoną i gładką w dotyku. 


O dziwo galaretka jest bardzo wydajna - tradycyjne żele pod prysznic "schodzą" mi w jakieś dwa tygodnie a tutaj minął ponad miesiąc i jeszcze jej nie skończyłam - wystarczy bardzo malutka ilość aby dokładnie umyć nią całe ciało - za to daję wielkiego plusa bo chociaż cena jest wysoka (ok. 30 zł) to jednak jej wydajność jest na medal.

Organique rzeczywiście posiada bardzo nietuzinkowe i ciekawe produkty do mycia ciała - najpierw miałam piankę Grecką a teraz galaretkę - kolejna butla, tym razem galaretki Anti-Aging przede mną :)


Rewitalizujący, świeży żel pod prysznic, oparty łagodnych substancjach myjących i wygładzającym jedwabiu. Posiada neutralne pH, nie zaburza funkcjonowania skóry, zapewniając jej komfortowe oczyszczenie i nawilżenie. Guarana przyspiesza proces usuwania toksyn z organizmu oraz wspomaga wyszczuplanie i walkę z cellulitem. Skóra staje się dotleniona oraz pełna witalności i blasku.

Składniki aktywne
JEDWAB - naturalne włókno z kokonu jedwabnika. Jedwabna nić, mimo iż jest niezmiernie cienka, charakteryzuje się dużą wytrzymałością i sprężystością. Głównymi składnikami jedwabiu są dwa białka: fibroina (ok. 70%) i serycyna (30%). Proteiny jedwabiu mają bardzo dużą zdolność wiązania wody, są więc doskonałym składnikiem nawilżającym. Jedwab tworzy na skórze hypoalergiczną warstwę ochronną, która chroni ją przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi i zapobiega wysuszeniu naskórka. Jedwab poprawia także elastyczność skóry, wygładza i niweluje uczucie szorstkości. W przypadku włosów jego działanie sprowadza się do nawilżenia i wygładzenia łuski włosa, nadając jej połysk i sprężystość. Zawarte w nim proteiny otaczają włosy niewidoczną otoczką, która działa ochronnie, równocześnie regenerując zniszczone włosy.
BETAINA - związek organiczny, pochodna glicyny. Otrzymywany z buraka cukrowego. Zapobiega wysychaniu kosmetyku oraz krystalizacji przy ujściu butelki
GLICERYNA ORGANICZNA

Najlepszy podkład świata czyli Estee Lauder Double Wear

piątek, stycznia 31, 2014

Najlepszy podkład świata czyli Estee Lauder Double Wear

To jest własnie jeden z tych podkładów, do których powracam od wielu lat. Odkąd prowadzę bloga przetestowałam i odkryłam rzeczywiście kilka bardzo dobrych fluidów ale to jednak Estee Lauder Double Wear jest od zawsze moim number one i nie mam oporów przed wydaniem 170 zł raz do roku, bowiem podkład ten jest bardzo wydajny. Oczywiście posiada zarówno plusy jak i minusy - nie jest 100% ideałem ale jest w nim coś takiego, że nie mam go dosyć.


Minusem jest oczywiście butelka - bez pompki, bez szpatułki - dosłownie bez niczego - podkład musimy wylewać sobie prosto z niej i to główna wada tego produktu. Jest bardzo rzadki - to ułatwia jego wylewanie z butelki ale jednak wolę, kiedy podkład jest bardziej treściwy i gęsty. W sumie to dwie główne wady tego kosmetyku a jakie są zalety?
  • bardzo porządnie kryje i idealnie stapia się ze skórą
  • posiada szeroki wachlarz kolorów (niedawno zmieniła się trochę kolorystyka Double Wear)
  • daje skórze aksamitne wykończenie skóry bez efektu maski
  • nie wyciera się i nie spływa
  • świetnie się aplikuje nie tworząc zacieków i smug - to taka "druga skóra"
  • całkiem nieźle matuje, chociaż skóra z tendencją do błyszczenia jak moja, świeci się po jakiś 4 godzinach to jednak dobry fix np. od Vichy daje radę utrzymać mat na dłużej.
  • posiada filtr SPF 10 - niski ale zawsze
Jeśli macie okazję być w Douglasie to poproście o odlewkę - warto go wypróbować - ja w ten sposób kupiłam swój - po zużyciu próbki rzeczywiście chciałam więcej!!!


A oto moje ulubione podkłady (klikajcie, aby przenieść się do recenzji)
Makijaż bez skazy czyli baza Benefit Stay Flawless

czwartek, stycznia 30, 2014

Makijaż bez skazy czyli baza Benefit Stay Flawless

Rzadko używam bazy pod makijaż - wolę nałożyć krem bowiem wtedy wiem, że dodatkowo pielęgnuję skórę, którą pokrywam makijażem. Jednak dobra baza potrafi sprawić, że nasz makijaż wygląda perfekcyjnie przez wiele godzin na przykład w pracy czy też na imprezie. 


Z pomocą przychodzi nam Benefit i jego innowacyjny produkt - baza pod makijaż Stay Flawless zamknięta w słodkim i poręcznym sztyfcie. Do tej pory nie miałam bazy w takiej formie i przyznam, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Nie musimy nakładać jej na całą twarz - możemy musnąć wyłącznie te miejsca, które np. często zaczynają się błyszczeć, bowiem baza ta również świetnie matuje skórę. 


Ma delikatną konsystencję, która otula skórę niewidoczną powłoczką i chociaż ma odcień "nude" to na twarzy jest kompletnie niewidoczna. Nie roluje się po nałożeniu, nie ściera i nie przesusza skóry a co najważniejsze - nie zapycha porów. Twarz uzyskuje aksamitne wykończenie i jest gotowa na przyjecie podkładu. Rzeczywiście przedłuża trwałość makijażu - producent mówi, że nawet do 15 godzin. Ja aż tak długo nie noszę na twarzy tapety, ale 9 godzin w pracy lub podczas imprezy, makijaż rzeczywiście pozostawał nienaruszony a buzia nie świeciła mi się tak mocno jak zazwyczaj. Idealnie współgra z podkładem Benefit Hello Flawless, którego trwałość normalnie pozostawia wiele do życzenia - z tą bazą, podkład zachowuje się kompletnie inaczej i utrzymuje cały dzień. Czyżby duet doskonały?


W składzie bazy znajdziemy niestety silikony - nie jest to składnik pożądany ale dzięki temu buzia uzyskuje jedwabiste wykończenie. Jednak oprócz nieszczęsnych silikonów znajdziemy też w składzie olej jojoba i olej z oliwek, które powodują, że skóra nie ulega przesuszaniu - to duży plus tej bazy.


Nadal z bazami pod makijaż pozostaję na bakier i nie stosuję ich na co dzień (wolę krem) ale Benefitowy gadżecik sprawdza mi się całkiem nieźle i kiedy mam tzw. wielkie wyjście to od razu idzie w ruch. 

Cena opakowania o gramaturze 15,5 g (a jest do sporo bo baza jest niezwykle wydajna) kosztuje 130 zł. Jeśli w Sephorze będzie jakaś fajna promocja to polecam zakupić ją w obniżonej cenie, bowiem nie jest to tani kosmetyk ale nie jest też niezbędny.

Mineralny róż i już czyli Candy Girl od Lily Lolo

środa, stycznia 29, 2014

Mineralny róż i już czyli Candy Girl od Lily Lolo

Z kosmetykami do makijażu w formie sypanej jest tak, że albo się je kocha albo nienawidzi. Jednak są też takie produkty gdzie uzyskany efekt rekompensuje niewygodę aplikacji. Tak jest w przypadku różu mineralnego od Lily Lolo. Z jednej strony nie cierpię nakładać go na policzki, bo czasem nie uda mi się nałożyć idealnej ilości i wychodzę za bardzo zmalowana to z drugiej strony ten zimny i lekko perłowy odcień Candy Girl jest tak obłędny, że wręcz muszę się nim malować. 


Róże od Lily Lolo posiadają całkiem spore opakowanie (3,5 g w 200 ml) z sitkiem. Już powoli nabieram wprawy - niewielką ilość różu wysypuję sobie na pokrywkę, zanurzam pędzel a nadmiar strzepuję nad sitkiem.


Róż nakładam skośnym pędzlem Elite. Odcień Candy Girl, tak jak napisałam, to chłodny i lekko perłowy kolor różu - daje zdrowe kolorki i pięknie rozświetla skórę - o dziwo nie podkreśla za bardzo niedoskonałości bowiem mam problem z używaniem produktów opalizujących przy skórze z rozszerzonymi porami i śladami po trądziku.. 


Lily Lolo w ofercie posiada szerokie spektrum kolorów - zarówno matowych jak i perłowych - są tu wszystkie odcienie różu, brzoskwini i brązu.

Róż jest bardzo miałki i aksamitny - w dotyku aż milutki - doskonale osiada na pędzlu ale należy nabrać wprawy w jego nakładaniu bowiem początkowo możemy sobie zrobić kuku.

W świetle sztucznym mocno połyskuje, nałożony na policzki - już mniej. Chociaż kosmetyki Lili Lolo do najtańszych nie należą to akurat cena różu jest niewysoka - za opakowanie zapłacimy bowiem 42,90 zł a chyba tyle mniej więcej kosztuje róż od Bourjois.

O tym jak z piasku od WIBO zrobić galaxy nails w 3D

wtorek, stycznia 28, 2014

O tym jak z piasku od WIBO zrobić galaxy nails w 3D

Piaski okupują blogosferę już od dawna. Ja postanowiłam zrobić mały eksperyment i na piasek od Wibo nałożyć żelowy top coat od Inglota. Co mi wyszło? Galaxy nails z efektem 3D - uważam, że uzyskany efekt jest fantastyczny - piaskowa struktura lakieru została całkowicie zniwelowana żelową powłoką a widać tylko ciemny granat i zatopione morskie drobinki. 


Tak wygląda zwykłe, tradycyjne piaskowe wykończenie paznokci lakierem WOW Glamour Sand - trochę już wieje nudą. 


A oto jak prezentuje się efekt galaxy nails po nałożeniu żelowego top coatu od Inglot, o którym pisałam w tym poście <KLIK> - jak Wam sie podoba uzyskany efekt - wolicie tradycyjną piaskową wersję czy stuningowaną i odpicowaną na żelowo?

zdjęcia z lampą
i w świetle dziennym
Jak płatek róży czyli pomadka Avon Pink Renewal

poniedziałek, stycznia 27, 2014

Jak płatek róży czyli pomadka Avon Pink Renewal

Nigdy wcześniej nie miałam pomadek od Avon - teraz mam ich sporo i z czasem zamierzam zaprezentować je wszystkie. Na pierwszy rzut idzie szminka - z serii "Doskonałość absolutna" w odcieniu Pink Renewal - to bardzo delikatny i subtelny kolor różu bez drobinek czy metalicznego i perłowego wykończenia. Chociaż odnoszę wrażenie, że strasznie blado i trupio wyglądam w tym odcieniu - chyba lepiej mi w mocniejszych i bardziej zdecydowanych kolorach.


Pomadka bardzo dobrze nawilża usta, nie podkreśla suchych skórek i daje ustom aksamitne wykończenie. Utrzymuje się na ustach dość długo ale jeśli w tym czasie jemy czy pijemy - niestety musimy ją poprawić.

Opakowanie jest proste, plastikowe i mam wrażenie, że dość kruche - nie wiem jak potoczą się jego losy ale póki leży w moim kuferku to jest bezpieczne. 


Pomadki z serii "Doskonałość absolutna" występują w szerokiej gamie kolorystycznej ale niestety na stronie Avon nie ma pokazanych realistycznych zdjęć i odzwierciedlenia kolorów, dlatego też bałabym się zamawiać je w tzw. "ciemno". W chwili obecnej trwa promocja na te pomadki i kosztują 15,99 zł za sztukę, kiedy ich regularna cena wynosi 32 zł - uważam, że zdecydowanie za dużo. Avon powinien pozostać przy cenie 15,99 zł a wtedy będą rozchodzić się jak świeże bułeczki.

Witaminy C i E nawilżają i odżywiają usta, a zawarty w formule szminki kolagen ujędrnia je. Pomadka pielęgnuje i zapewnia ochronę delikatnej skórze ust dzięki filtrowi SPF 15.