Efekt photoshop czyli podkład Revlon PhotoReady Airbrush Effect™ Makeup

wtorek, czerwca 16, 2015

Efekt photoshop czyli podkład Revlon PhotoReady Airbrush Effect™ Makeup

Są takie podkłady, które się albo kocha albo się ich nienawidzi - taki jest też właśnie podkład Revlon PhotoReady Airbrush Effect™ Makeup. W dodatku to nowa odsłona tego podkładu - bardziej kryjąca i bardziej matująca od poprzedniej. 


Podkład Photoready powraca w odświeżonej formie. Nowa formuła Revlon PhotoReady Airbrush Effect™ Makeup opiera się na nowej technologii pigmentacji, która nadaje skórze matowe wykończenie, maskuje niedoskonałości i pozostawia wrażenie promiennej, wypoczętej cery. 

Revlon PhotoReady Airbrush Makeup Efekt™ wykorzystuje technologię filtrowania światła i pigmenty soft focus, które sprawiają, że skóra wygląda nieskazitelnie i jest delikatnie rozświetlona. Lekka formuła idealnie stapia się ze skórą i zapewnia krycie od średniego do pełnego.

Mój odcień to 002 VANILLA - najjaśniejszy z gamy 6 kolorów - pozostałe to 003 SHELL, 004 NUDE, 005 NATURAL BEIGE, 006 MEDIUM BEIGE, 007 COOL BEIGE. 

W gruncie rzeczy Vanilla, chociaż najjaśniejsza z kolorów wcale nie jest taka jasna - nie jest to tradycyjny porcelanowy kolor dla bladolicych kobiet. To kolor, który powinien być według mnie drugi w gamie a marka powinna wyprodukować podkład o ton jaśniejszy. 

Dlaczego napisałam, że ten podkład albo się kocha albo nienawidzi, bowiem jest to dziwny podkład - cudownie kryje, świetnie i na długo matuje ale zawiera rozświetlające drobinki (są to pigmenty soft focus), które dość mocno widać na skórze - widać je dobrze na zbliżeniu. Wyglądają odrobinę jak brokat i niektórym może to wyraźnie przeszkadzać. Rzeczywiście te drobinki genialnie rozświetlają skórę w dosłownym tego słowa znaczeniu - światło odbijające się od nich rozprasza się i daje efekt gładkiej i nieskazitelnej skóry - jak z efektu photoshopa czy tez skóry pomalowanej za pomocą urządzenia "airbrush". Niedoskonałości są mniej widoczne, pory zmniejszone a moje blizny po trądziku optycznie wygładzone. Dla mnie ten podkład to prawie ideał - dla niektórych z Was może okazać się niewypałem - nie mniej jednak warto go wypróbować - a nóż polubicie go tak jak ja. 

Revlon PhotoReady Airbrush Effect™ Makeup posiada filtr SPF 20 - nie jest super wysoki ale nie jest też mały, więc na lato, na słoneczne dni podkład ten jest idealny. Akurat jako posiadaczka niezbyt ładnej cery z licznymi przebarwieniami, pryszczami i bliznami po trądziku - lubię ten podkład bowiem rzeczywiście optycznie ładnie wygładza moją cerę. Dziewczynom, które nie lubią tak bardzo widocznego efektu rozświetlenia i drobinek - nie polecam. 

Podkład kosztuje ok. 70 zł i można go kupić np.w Drogerii Hebe.

A oto moje ulubione podkłady (klikajcie, aby przenieść się do recenzji)
Blogerka w wielkim mieście czyli lakiery ANNY Fashion Blogger in the City

niedziela, czerwca 14, 2015

Blogerka w wielkim mieście czyli lakiery ANNY Fashion Blogger in the City

W tym roku marka ANNY poszła o krok do przodu i obserwując nowojorskie blogerki modowe stworzyła niesamowitą serię inspirowaną ich stylizacjami - kolekcja ta nosi nazwę "Fashion Blogger in the City" - czyż nie kojarzy Wam się trochę z Siouxie? 


Kolekcja Fashion Blogger In The City - New York Graffiti Hotspots składa się z 6 lakierów do paznokci, które są świetnym dopełnieniem ulicznych stylizacji. 

Krwista czerwień to "Olivia Was Here", pastelowa brzoskwinia to "Model off Duty", koralowy to "On Fire", turkus to "sky walker" a dwa graficzne topy to "Street Art News" - błękit z czarnymi maziajami oraz "Style Explosion" - czarno-białe maziaje. 


Dzięki uprzejmości dystrybutora ANNY - czyli firmy Baltic, razem z kilkoma blogerkami miałyśmy okazję uczestniczyć w kameralnym spotkaniu w Nail SPA Marzeny Kanclerskiej, które inaugurowało wprowadzenie najnowszej blogerskiej kolekcji lakierów. Ale nie tylko - oprócz lakierów ANNY - Tomek Kozak - makijażysta ARTDECO zaprezentował nam nową letnią kolekcję ARTDECO oraz lakiery Misslyn, do które dają na paznokciach efekt neoprenowej pianki - takiej z której robi się pianki ochronne dla surferów. 


Był oczywiście i profesjonalny manicure za pomocą lakierów ANNY - ja zdecydowałam się na morski odcień Danicing in the Rain z regularnej kolekcji ANNY - połączony z blogerskim topem "Street Art News" czyż nie wyszło obłędnie? Te piękne profesjonalne fotki zrobiła przemiła Marianna Sowińska. 

Mięta i limonka w natarciu czyli kolekcja Holiday Dreams od PAESE

czwartek, czerwca 11, 2015

Mięta i limonka w natarciu czyli kolekcja Holiday Dreams od PAESE

Paese zainspirowane kolorami lata stworzyło iście letnią kolekcję Holiday Dreams. W jej skład wchodzą 3 palety cieni, 4 soczyście owocowe błyszczyki oraz lakiery do paznokci w 10 odcieniach. Nazwy paletek cieni nawiązują do egzotycznych wysp: Mauritius, Fiji i Thaiti. Ich kompozycje kolorystyczne i zapachowe zostały stworzone z myślą o kobietach, które już dziś chcą poczuć wakacje.


Nowością jest też Browsetter kredka do brwi - kredka do precyzyjnego modelowania łuku brwiowego. Podkreśla kształt i optycznie zagęszcza. Nadaje naturalny efekt. Dzięki kremowej konsystencji dobrze się aplikuje. Zawarte w składzie woski zapewniają długotrwały efekt. Na drugim końcu znajduje się szczoteczka do układania brwi. Dostępna w 3 kolorach: light brown, dark brown, graphite. O kredce zrobię oddzielny post. Na razie skupmy się na mięcie i limonce!


Cienie mają mocną pigmentację ale aby wytrzymały nawet 12 h na powiekach - konieczna jest jednak baza - ja używam bazy od Urban Decay i wtedy są nie do zdarcia. Bez bazy trzymają się wyłącznie do 3-4 h. Paletka Mauritius, którą widzicie to mięta (idealny mat), limonka (w świetle widzę baaaardzo delikatne drobinki jak w kosmetykach mineralnych) oraz matowy granat (kompletnie nie mój kolor). W ostatnich dniach bardzo często sięgam jednak po miętę i limonkę, bowiem dają twarzy bardzo świeży wygląd i są takie letnie i wesołe. 


Jeśli chodzi o lakiery do paznokci- to z nowej kolekcji mam dwa odcienie - matową miętę (No 395) i biżuteryjny brokat w kolorze oberżyny (No 400). Matowy lakier jest doskonały - nie smuży, nie robi prześwitów przy dwóch warstwach i u mnie na paznokciach trzymał się bity tydzień. To kolor wręcz stworzony na lato - dla mnie to wielki hit nowej kolekcji Paese. 

Taki mały a taki sprytny czyli Shiseido IBUKI Multi Solution Gel

poniedziałek, czerwca 08, 2015

Taki mały a taki sprytny czyli Shiseido IBUKI Multi Solution Gel

Od zawsze żyłam w przekonaniu, że jeśli jakiś produkt jest do wszystkiego to okaże się ...do niczego. Nie do końca wierzyłam w "magię" Shiseido IBUKI Multi Solution Gel  - żelowego maleństwa, które jak się okazało - stało się moim niezbędnikiem w walce z... pryszczami. 


Shiseido IBUKI Multi Solution Gel to wielofunkcyjny żel przeznaczony do szybkiego rozwiązywania problemu okazjonalnych niedoskonałości na skórze, takich jak szorstkość, przesuszenie, rozszerzone pory, zaczerwienienia, trądzik. Działa jak ochronny opatrunek, nawet gdy jest nałożony na makijaż. Może być stosowany kiedykolwiek i gdziekolwiek, w zależności od indywidualnych potrzeb. Mając go zawsze pod ręką, Twoja skóra będzie gotowa na wszystko.


Malutkie i poręczne opakowanie noszę zawsze przy sobie, bowiem żel może być stosowany również na makijaż - nie rujnując go. Ta żelowa konsystencja to w rzeczywistości taka delikatna galaretka, która powraca do swojej pierwotnej postaci po kilku sekundach. Nawet po mocnym wstrząśnięciu słoiczkiem - kiedy przewraca się w czeluściach mojej torebki, po otwarciu w mig uzyskuje gładką jak tafla wody powierzchnię. 


Jak stosować Shiseido IBUKI Multi Solution Gel? Delikatnie dotykamy koniuszkiem palca tafli żelu (robimy tzw. "tap tap") i przykładamy do zmiany na skórze wklepując i pozostawiając do wchłonięcia. Żel wchłania się w 100% nie pozostawiając na skórze filmu. Czerwone krostki, a co najważniejsze uporczywe gulki, które meczą mnie na nosie i w okolicy uszu smaruję przed snem i dopiero wtedy nakładam krem lub serum. Rano - i mówię tu z ręką na sercu - nie ma po nich praktycznie śladu. Jeśli wyprysk nie wchłonie się idealnie przez sen (zdarzają się wyjątkowo oporne egzemplarze), rano powtarzam "operację" przed nałożeniem makijażu. Po powrocie do domu - skóra jest jak nowa. Dzięki temu, że do posmarowania niedoskonałości wystarcza dosłownie jedno "tap tap" - nawet nie zauważyłam jeszcze większego ubytku żelu. 


Connective Memory Network chroni i umożliwia pełną regenerację uszkodzonej warstwy rogowej. Ściśle przylega do skóry tworząc na jej powierzchni siatkę ochronną.Phytotarget Complex natychmiastowo przywraca i utrzymuje optymalne funkcje bariery ochronnej. Uzupełnia nawilżenie i regeneruje osłabioną strukturę naskórka.

Phytotarget Complex uzupełnia składniki nawilżające powstające w wyniku utraty NMF, uzupełnia lipidy między komórkami wzmacniając strukturę naskórka, zapobiega obkurczaniu komórek

Targeted Ingredients działa bezpośrednio na przyczynę problemu. Uwalnia skórę od niedoskonałości typu zmiany trądzikowe, rozszerzone pory, szorstkość.


To dosłownie SOS dla naszej skóry (w dodatku nie posiada praktycznie zapachu) - stosowany na wyjątkowo przesuszone miejsca na naszej buzi - nawilży je, na rozszerzone pory - delikatnie je obkurczy, na pryszcze - pozbędzie się ich w krótkim czasie.

I chociaż cena tego maleństwa to aż 170 zł - to jestem pewna, że korzystając z promocji w Sephora (zawsze będzie trochę taniej) - kupię go ponownie. Odkąd go stosuję - nie wyobrażam sobie bez niego codziennej pielęgnacji mojej problematycznej skóry.
Nie do zdarcia czyli Shiseido Shimmering Cream Eye Color

wtorek, czerwca 02, 2015

Nie do zdarcia czyli Shiseido Shimmering Cream Eye Color

Są takie dni, kiedy musimy na szybko wykonać makijaż. Nie mamy czasu na zabawę z bazą, blendowanie - chcemy po prostu błyskawicznie pokryć powieki jednolitym i co najważniejsze trwałym kolorem. W takie dni sięgam właśnie po cienie w kremie Shiseido Shimmering Cream Eye Color.


Cudowna satynowa, lekko żelowa konsystencja i obłędna pigmentacja to ogromne zalety tych cieni. A jeśli dodamy do tego super trwały kolor, który utrzymuje się na powiekach i 12 godzin bez najmniejszej skazy - otrzymujemy produkt idealny. 


Połyskujący, metaliczny kolor odbija światło nadając powiece trójwymiarowy wygląd. Kolor nie blaknie w ciągu dnia i jest tak idealny jak rano - tuz po nałożeniu. Malutkie poręczne opakowania możemy miec zawsze przy sobie, bowiem do aplikacji tych cieni nie potrzebujemy nawet pędzelka - wystarczy sprawny paluszek i już mamy umalowane oko. 


Cienie występują w 4 kolorach - Moussline (cielisty róż), Lavande (lawendowy fiolet), Naiad (cudowna zieleń khaki) oraz Fog (srebrzysty szary). Szybki makijaż to właśnie Shiseido Shimmering Cream Eye Color. A Wy, używacie cieni w kremie, czy też stawiacie na tradycyjne cienie?
Co to będzie za ślub czyli Essie Bridal Collection

poniedziałek, czerwca 01, 2015

Co to będzie za ślub czyli Essie Bridal Collection

Essie często raczy nas nowościami. Najnowszą kolekcją lakierów od Essie jest kolekcja ślubna, czyli Bridal Collection. Jesteście gotowe aby się związać z... kolorem? Niechaj Essie zapewni Ci manicure jak ze snów - od zaręczyn aż po miesiąc miodowy. Z tymi odcieniami z pewnością będziesz żyła długo i szczęśliwie.


Jasne i stonowane odcienie (tying the knottie, hubby for dessert, worth the wait oraz brides to be) będą idealne dla samej panny młodej natomiast mocne i soczyste (happy wife happy life oraz brides no grooms) będą pasowały dla druhen i matki panny młodej. 


Najładniejszym odcieniem, według mnie jest rozbielona lawenda "hubby for dessert" czyli mężuś na deser. W połączeniu z soczystą maliną "brides no grooms" wygląda rzeczywiście delikatnie ale i z pazurem.


Ceglasta czerwień "happy wife happy life" w połączeniu z pudrowym, praktycznie wpadającym w biel różem "tying the knottie" to istna petarda.


Jak to u Essie bywa - nie każda kolekcja jest idealna. Tutaj dwie warstwy - zwłaszcza w przypadku kolorów jasnych - będą niestety dawały prześwit płytki paznokcia. Trzy warstwy znacznie wydłużą czas wysychania. Więc to kolekcja dla wytrwałych i cierpliwych. Ja do takich z pewnością nie należę i powracam do boskiej kolekcji Essie Spring