Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urban Decay. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urban Decay. Pokaż wszystkie posty
Urban Decay Naked Skin czyli podkład idealny

piątek, kwietnia 01, 2016

Urban Decay Naked Skin czyli podkład idealny

Są takie podkłady, do których potrafię zapałać miłością od pierwszego użycia. Do nich własnie należy podkład Urban Decay Naked Skin. Naked Skin nie tylko perfekcyjnie kryje niedoskonałości, ale także doskonale się wchłania, pozostając niemal niewyczuwalny na skórze.


Podkład Naked Skin dokładnie maskuje niedoskonałości oraz nadaje skórze promienny wygląd i półmatowe wykończenie, dzięki nietłustej formule. Naked Skin nie zawiera parabenów oraz substancji zapachowych.

Mój odcień to 3,5 - nie jest bardzo jasny ale na mojej skórze wygląda idealnie. Ale nie martwcie się - Urban Decay Naked Skin występuje aż w 18 kolorach, więc każda z Was z pewnością odnajdzie swój - dzięki specjalnej APLIKACJI, która znajduje się na stronie Urban Decay. Każdy z 18 starannie dobranych odcieni ma swój unikalny numer, dzięki czemu łatwo wybierzesz swój kolor. Odcienie z końcówką „0” są ciepłe (wpadające w żółte/ oliwkowe tony). Odcienie z końcówką „5” są chłodne (wpadające w różowe/ neutralne tony). 


Dla uzyskania profesjonalnego efektu, do nakładania i rozprowadzania podkładu Naked Skin dedykowany jest pędzel Good Karma Optical Blurring Brush. Zaprojektowany specjalnie do podkładu Naked Skin, pędzel Good Karma Optical Blurring Brush umożliwia jednolitą i precyzyjną aplikację produktu na całej twarzy. Nie masz pędzla? Nic nie szkodzi! Podkład Naked Skin możesz nakładać także palcami lub za pomocą gąbeczki, również osiągając efekt idealnego łączenia się go z kolorem skóry. Ja swój podkład Naked Skin nakładam właśnie gąbeczką beautyblender - efekt - idealne krycie i piękne stapianie się podkładu ze skórą. 


SKŁADNIKI AKTYWNE 
Matrixyl 3000 – peptydy o działaniu przeciwzmarszczkowym i liftingującym przywracają skórze młodzieńczy wygląd, poprawiając jednocześnie jej elastyczność. 
Litchiderm (z owoców liczi) – chroni skórę przed odwodnieniem, stresem oksydacyjnym i przyspieszonym starzeniem, dzięki czemu cera staje się promienna i świeża. 
Hialuronian sodu – utrzymuje optymalne nawilżenie skóry i poprawia zdolność przyswajania substancji odżywczych, znany z właściwości pomagających skórze uzyskać zapewniając skórze gładkość, miękkość i młodszy wygląd.

Formuła podkładu została wzbogacona również składnikami aktywnymi, takimi jak na przykład: zielona herbata i witamina E – znana z właściwości antyoksydacyjnychnty neutralizujące wolne rodniki i stymulujące produkcję kolagenu sprawiają, że skóra jest gładka i jędrna. 


A oto moje ulubione podkłady (klikajcie, aby przenieść się do recenzji)
Matowa rewolucja w odcieniu soczystej fuksji czyli Urban Decay Matte Revolution

wtorek, marca 08, 2016

Matowa rewolucja w odcieniu soczystej fuksji czyli Urban Decay Matte Revolution

Raz na zawsze pozbądź się uczucia suchych ust towarzyszącego matowym pomadkom. Dzięki Urban Decay Matte Revolution i jej super-kremowej, niewysuszającej formule, Twoje usta będą wyglądały fantastycznie, a Ty poczujesz się jeszcze piękniejsza. To matowa szminka, którą z pewnością pokochasz od pierwszego użycia.


Sprawdź koniecznie każdy z dziewięciu odcieni - od neutralnych przez jaskrawe, aż po ciemne, głębokie kolory. Mój odcień to Matte Menace czyli mocna i soczysta fuksja - takie odcienie kocham najbardziej bowiem czuję się w nich świeżo ale i seksownie. 


Szminka Matte Revolution zawiera formułę Pigment Infusion System™. Co to oznacza? Kremową konsystencję, znakomite krycie i żywe kolory. Nie można nie wspomnieć o długiej liście składników zapewniających właściwe nawilżenie i sporą dawkę antyoksydantów - awokado, olej babassu, masło shea i illipe, witamina C i E. 


Pomadka Matte Revolution od Urban Decay w przeciwieństwie do niektórych matowych pomadek, ma aksamitną konsystencję i nie jest tępa w aplikacji. Kolor jest żywy i bardzo mocny już od pierwszego posunięcia po naszych ustach. A trwałość? Wręcz niesamowita - aby dokładnie pozbyć się pomadki, należy użyć płynu micelarnego - jest "nie do zdarcia". Pomadka rzeczywiście nie wysusza ust a wręcz je nawilża i odżywia dzięki zawartych w niej specjalnych składnikom. Pomadki Urban Decay Matte Revolution można kupić oczywiście w drogerii Sephora lub w sklepie internetowym Urban Decay. Kosztują 109 zł. 

Poczuj się jak gwiazda czyli pomadki Gwen Stefani dla Urban Decay

sobota, lutego 20, 2016

Poczuj się jak gwiazda czyli pomadki Gwen Stefani dla Urban Decay

Chyba każda miłośniczka makijażu słyszała już o limitowanej kolekcji, która powstała w kolaboracji cudownej i do tego mojej ulubionej artystki Gwen Stefani oraz marki Urban Decay. 


Gwen wie jak stworzyć idealny makijaż ust i podzieliła się swoim sekretem. Ta kolekcja szminek zawiera kolory, które są dla gwiazdy absolutnym must-have. Osiem nowych odcieni od jasnej matowej czerwieni przez lśniące cieliste aż po kremową, głęboką fuksję. Po raz pierwszy w historii Urban Decay w kolekcji znajdziemy również super-matową pomadkę - Mega Matte. Każdy odcień zawiera autorski Pigment Infusion System™ - który nadaje kremową, bogatą teksturę i idealny głęboki kolor.


Wszystkie produkty z limitowanej kolekcji zostały opracowane w ścisłej współpracy z Gwen, z którą zespół Urban Decay spędził wiele godzin na rozmowach o wymarzonym makijażu gwiazdy oraz dopracowując produkty w każdym, najdrobniejszym nawet szczególe. 


Opakowania produktów nawiązują do uwielbianych przez artystkę czarno-białych, graficznych printów i antycznych złotych akcentów. Kolekcja wypełniona jest odcieniami, które od zawsze stanowiły obiekt pożądania gwiazdy. Teraz i Ty możesz wyglądać perfekcyjnie jak Gwen.


W mojej kolekcji znalazła się własnie ulubiona pomadka Gwen - Mega Matte - to bardzo mocna, krwista i seksowna czerwień, którą Gwen często prezentuje na swoich ustach.  Usta są idealnie matowe ale równomiernie pokryte aksamitnym kolorem. Pomadka jest niesamowicie trwała tak, aby Gwen przetrwała z nienaruszonym makijażem cały koncert. To niesamowity kolor - odważny, kobiecy ale i drapieżny. 


Druga z pomadek z mojej kolekcji to istny kameleon - Firebird - o kremowej konsystencji. Sunie po ustach jak masełko pokrywając je holograficznym kolorem fuksji z fioletowym glow. To taki "żuczek" wśród pomadek - kolor idealny na wielkie wyjścia aby tym niesamowitym i nieoczywistym odcieniem ust oczarować wszystkich dookoła. 


Firebird to kolor wręcz stworzony dla mnie i jestem nim oczarowana. Ten kameleon z pewnością będzie częstym gościem na moich ustach a ja czuję się w nim jak sama Gwen Stefani. Pomadki z kolekcji Gwen Stefani dla Urban Decay możecie kupić w drogerii Sephora oraz w sklepie internetowym Urban Decay <KLIK KLIK>. Każda z nich kosztuje 99 zł.


Takiej mnie jeszcze nie znacie czyli blogerski projekt z Urban Decay

środa, stycznia 20, 2016

Takiej mnie jeszcze nie znacie czyli blogerski projekt z Urban Decay

Beauty with an Edge to dewiza marki Urban Decay. Wraz z trzema koleżankami "po fachu" postanowiłyśmy pobawić się kolorami od Urban Decay i pokazać nasze inne oblicze przy pomocy kosmetyków od Urban Decay.


W projekcie, oprócz mnie, wzięły udział moje przepiękne koleżanki - Patrycja z bloga Subiektywna Blog, Ewelina z Pracowni Porannych Przyjemności oraz Marta z Make-Up Today, która wystąpiła również w roli naszej makijażystki. Za obiektywem aparatu stanęła natomiast utalentowana Marta z Plums Photography


Wszystkie nasze makijaże zostały wykonane wyłącznie za pomocą kosmetyków Urban Decay. Z uwagi na fakt, iż każda z nas reprezentuje innych typ urody - Marta dobrała kosmetyki tak, aby wydobyć i podkreślić naszą urodę.


Ja reprezentuję lata 90-te, które były nieco mniej szalone niż era disco i gorączka sobotniej nocy ale równie kolorowe. Mój makijaż to fioletowe smoky eye uzyskane przy pomocy palety cieni Urban Decay Spectrum. Na twarzy mam podkład Urban Decay Naked Skin w odcieniu 3,5 a na ustach błyszczyk Revolution w kolorze Liar. Brwi zostały podkreślone kredką Brow Beater Warm Brown i ujarzmione za pomocą żelu Brow Tamer. Do tego odjazdowe i krzykliwe kolczyki i już mogę cofnąć się do szalonych choć trochę kiczowatych lat 90-tych.


Za pomocą kosmetyków Urban Decay można wyczarować przepiękne i różnorodne makijaże na każdą okazję. Bo Urban Decay to piękno na granicy perfekcji czyli właśnie Beauty with and Edge.

Jeśli jesteście ciekawe jak prezentują się makijaże pozostałych dziewczyn, które wzięły udział w projekcie - zajrzycie na ich blogi. Patrycja - Subiektywna Blog, Ewelina - Pracownia Porannych Przyjemności oraz Marta - Make-Up Today.


Sexy rewolucja czyli Revolution High-Color Lip gloss od Urban Decay

czwartek, sierpnia 27, 2015

Sexy rewolucja czyli Revolution High-Color Lip gloss od Urban Decay

Urban Decay przedstawia Revolution High–Color Lip Gloss - błyszczyk do ust o prawdziwie nieposkromionym kolorze i satynowym wykończeniu. Ta kryjąca, intensywnie barwiąca formuła pozwoli Ci uzyskać kolor, którego pragniesz. Wybieraj spośród 10 wzbudzających pożądanie odcieni: oszałamiająco cielistych, odważnie jaskrawych i głębokich, ciemnych barw.


Błyszczyk Revolution zawiera Pigment Infusion System™, by nadać mu wspaniale kremową konsystencję, niesamowite zabarwienie i wyjątkowe rozproszenie koloru. Formuła została połączona z Hilurlip™, aby nawilżać usta, sprawiając, że wyglądają na pełniejsze.


Kolor, który posiadam nosi seksowną nazwę "69" i chyba nie muszę tłumaczyć co to znaczy :) To krwista mocna i niesamowicie seksowna czerwień - taka wampirza krew. 

Błyszczyk ma dość gęstą trochę oleistą konsystencję i kompletnie nie posiada zapachu. Dobrze się rozprowadza na ustach pozostawiając je pełniejsze i lśniące jak tafla wody. Ma genialne krycie - to bardziej pomadka w płynie niż błyszczyk, jednak trwałość to niestety trwałość typowego błyszczyka - nie radzę jeść, pić ani tym bardziej bawić się w "69" :) Za to mega cudnie nawilża usta. 


Kosmetyki od Urban Decay możecie kupić w drogerii Sephora i warto na nie polować w promocjach. Ze swojej strony polecam genialne róże do policzków Afterglow - o jednym z nich możecie poczytać TUTAJ. Błyszczyk kosztuje 89 zł.

Perfekcyjny żuczek czyli cień od Urban Decay w odcieniu Lounge

piątek, lipca 10, 2015

Perfekcyjny żuczek czyli cień od Urban Decay w odcieniu Lounge

Najnowsze pojedyncze cienie od Urban Decay to nie lada gratka dla miłośniczek opalizujących duo-chromatycznych odcieni na powiekach. Ale i wielbicielki klasycznych matów również znajdą coś dla siebie w tej nowej kolekcji. 


Pięć najnowszych pojedynczych odcieni Urban Decay to trzy dające podwójny efekt kolorystyczny - w odcieniach - niebieskim (Dive Bar), ceglanym (Lounge) i bordowym (Backfire). To również dwa uniwersalne maty w neutralnych kolorach - Riff oraz Beware. 

Akcenty i refleksy nowych cieni mają wysoką jakość - cienie te z pewnością staną się kultowymi kosmetykami Urban Decay jak paleta Naked czy baza do cieni. opakowanie cieni to oczywiście klasyczna stylistyka "urban glam" Urban Decay - szara kasetka jest inspirowana żetonami nowojorskiego metra. 


Cienie zawierają opatentowany Pigment Infusion System. Ich formuła jest niesamowicie gładka i aksamitna dając niebywale wyrazisty kolor. Co to oznacza? Efekt, który bardzo długo utrzymuje się na powiekach bez konieczności stosowania bazy do cieni. Aksamitna gładkość zamszu i piękny kolor - ja już czuję, że te cienie podbiją świat makijażu. Cena cienia to 85 zł.

Macie podobne żuczki w swojej kolekcji?

Moja obsesja czyli róż Afterglow Obsessed od Urban Decay + KONKURS

wtorek, maja 26, 2015

Moja obsesja czyli róż Afterglow Obsessed od Urban Decay + KONKURS

Róże do policzków są moją obsesją a róż Afterglow Obsessed od Urban Decay dosłownie uzależnia - jeśli jak ja jesteście wielbicielkami różowego koloru - mocnego, soczystego i lekko neonowego. Teraz nie potrzebujesz już wymyślnych umiejętności aby stworzyć na swojej twarzy perfekcyjny rumieniec. Jedyne czego Ci trzeba - to odpowiedni produkt. I taki właśnie jest Urban Decay Afterglow - pierwszy pojedynczy róż od UD.


Po wielkim sukcesie Urban Decay Naked Flush stworzenie pojedynczego różu do policzków było dla marki jedynym logicznym posunięciem. A oto sposób Urban Decay na idealny róż - to kolor, który łatwo się nosi i kolor, który długo się utrzymuje. Od różowego poprzez brzoskwiniowy, fiołkowy róż i pomarańcz - to gama kolorów stworzona dla każdej z Was.


Przepiękne metaliczne opakowanie ozdobione jest koronkowy logo Urban Decay. Opakowanie urzeka i intryguje a do tego jest bardzo praktyczne - przez koronkę widać odcień różu - ja posiadam dwa kolory i dzięki temu ich nie mylę. Konsystencja różu jest miękka i lekko kremowa - nie oprósza się podczas aplikacji, kryje fantastycznie a odcień Obssesed to idealny różowy mat.


Róż rzeczywiście utrzymuje się na policzkach przez cały dzień - nie wyciera, nawet jeśli dotykamy naszej twarzy. Idealnie współgra z każdym podkładem a kolor Obsessed najlepiej będzie wyglądał w pasującej do niego kolorystycznie pomadce (tutaj widzicie Rimmel Color Rush). Macie ochotę na zabawę kolorami? Urban Decay Afterglow to właśnie gra w kolory.

Kosmetyki od Urban Decay są dostępne oczywiście w drogeriach Sephora oraz na www.sephora.pl. Pojedynczy róż Urban Decay Afterglow kosztuje 130 zł. 


Jeśli tak jak ja zakochałyście się już w Obsessed od Urban Decay - mam dla Was niespodziankę - jeden taki właśnie róż mam dla Was! Wystarczy, że kreatywnie odpowiecie na pytanie "Co jest Twoją największą obsesją?"


Regulamin konkursu:

1. Organizatorem konkursu i fundatorem nagrody jest blog  www.siouxie.pl.
2. Czas trwania zabawy to 25.05 - 6.06.2015 roku do godz. 23.59.
3. Nagrodą jest róż w kolorze Obsessed od Urban Decay.
4. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu max. 7 dni od zakończeniu rozdania, pojawią się na Siouxie.pl oraz na profilu na facebooku. 
5. Wysyłka odbywa się na terenie Polski.
6. Aby wziąć udział w rozdaniu należy:
- być publicznym obserwatorem bloga Siouxie.pl
- być osobą pełnoletnią,
- będzie mi miło, jeśli w dowolny sposób udostępnisz informację o konkursie.
7. Biorąc udział w rozdaniu zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych (dotyczy danych do wysyłki).
8. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
9. Aby wziąć udział w rozdaniu wypełnij poniższy formularz i odpowiedz na pytanie konkursowe.  

Podsumowanie roku czyli moje hity 2014 roku

niedziela, grudnia 28, 2014

Podsumowanie roku czyli moje hity 2014 roku

Koniec roku to czas podsumowań i rankingów - z wielką uwagą śledziłam je na Waszych blogach. Zatem i ja chciałabym podzielić się z Wami swoimi hitami i odkryciami mijającego roku. Niektóre z pokazanych kosmetyków nie doczekały się jeszcze pełnych recenzji ale już niebawem - pozwólcie, że narobię Wam na nie smaczku.

W kategorii "Pielęgnacja twarzy":

Eisenberg Elixir de Lumiere - niezwykłe serum rozświetlające do twarzy, które stosuję codziennie pod makijaż. Wchłania się błyskawicznie w kilka sekund mocno nawilżając nawet bardzo suchą skórę. Pięknie współgra z każdym podkładem odświeżając i rozjaśniając nawet najbardziej poszarzałą buźkę. 


AA Lumi Prestige Supreme Rozświetlający Korektor Cery - jak widzicie, jestem wielką fanką rozświetlania skóry A ten krem nie tylko nadaje delikatny "glow" naszej skórze ale świetnie ją matuje nie przesuszając skóry. Można go stosować pod makijaż lub solo - na lekko opalonej skórze zaprezentuje się najpiękniej. 


Orange Blossom Water od marsylskie.pl - to woda z pomarańczy gorzkiej - posiada certyfikat Ecocert, niesamowicie pachnie od razu dając nam z rana dawkę energii. Cudownie tonizuje skórę, odświeża ją i nawilża. Wieczorem - zrelaksuje i doda blasku zmęczonej po całym dniu skórze.


Organique Mild Cleaner Gel z serii Basic Cleaner - bardzo delikatny płyn do oczyszczania skóry mieszanej i problematycznej. Doskonale rozprawia się z makijażem, nie wysusza skóry, niweluje produkcję sebum i odświeża skórę skłonną do wyprysków. Do tego ma wygodne w stosowaniu opakowanie i jest bardzo wydajny. 


Bee Pure Bee Venom Eye Cream - ma gęstą i treściwą konsystencję - i pomimo zawartości jadu pszczelego, jest niezwykle delikatny dla oczu. Nawet, gdy krem niechcący dostanie się do naszego oka - nie szczypie i nie wywołuje łzawienia. Mocno nawilża ale i liftinguje skórę pod oczami - wzmacnia delikatne okolice oka i niweluje obrzęki. To krem z mocą lasera - który rzeczywiście działa. Dla skóry dojrzałej będzie panaceum nie tylko na zmarszczki ale i na "worki" pod oczami.


GlamGlow Thirstymud Hydrating Treatment - maska uniwersalna, którą możemy stosować na dzień i na noc jako krem czy maskę. Daje mega nawilżenie i ulgę spieczonej skórze. Do tego pachnie jak świezo upieczone ciasteczka. 


Sensilis Rice Peeling Powder - niezwykły peeling o konsystencji proszku zawierający cząsteczki ryżu - cudownie oczyszcza i dość mocno pilinguje skórę. Osoby z delikatną skórą powinny go unikać, ale te z Was, które lubią mocne złuszczanie skóry za pomocą peelingu mechanicznego będą w siódmym niebie. Peeling rewelacyjnie usuwa martwy naskórek pozostawiając skórę gładką i promienną. Z uwagi na silne działanie - używam go 2-3 razy w tygodniu. 


W kategorii "Pielęgnacja i stylizacja włosów":

Schwarzkopf Oil Miracle - różany szampon i olejek do włosów. Głęboko nawilżają przesuszone od słońca czy też farbowania włosy, mają piękny realistyczny zapach róży i zastosowane w duecie pozostawiają włosy gładkie, mięciutkie i bez sterczących antenek. Nie lubię olejków do włosów - to jest pierwszy produkt, który pokochałam od pierwszego użycia. 


Coslys Gel Coiffant - organiczny, bezalkoholowy żel od matique.pl - pierwszy żel, który nie niszczy, nie wysusza i nie obciąża włosów, a trwała fryzura jest z nim zagwarantowana. Do tego pięknie pachnie i jest niesamowicie wydajny - stosuję go już od pół roku a nadal jeszcze go mam, chociaż już na wykończeniu.


O'right Green Tea Regulate Hair Mist  - nawilżająca mgiełka do włosów o cudownym zapachu zielonej herbaty. Nie wyobrażam sobie bez niej pielęgnacji i stylizacji mojej krótkiej fryzurki. Właśnie zaczynam trzecie jej opakowanie i pewnie nic jej nie zdeklasuje. Jest po prostu najlepsza. 


W kategorii "Pielęgnacja ciała":

Eisenberg Gel Exfoliant Corps - mocny ekskluzywny zdzierak do ciała - ma piękny zapach, mocne i porządnie peelingujące drobinki a przy tym jest niesamowicie wydajny. To powiew luksusu w mojej codziennej pielęgnacji ciała.


Lirene żele pod prysznic Brzoskwiniowy deser, Różany ogród, Szampańska truskawka - wielkie i wydajne opakowania, niesamowicie realistyczne i słodkie zapachy to właśnie lubię, kiedy robię sobie prysznic. Do tego za niewielką cenę i jak tu nie polubić tych słodyczy od Lirene?


Organique Sugar Whip Peeling - cukrowych pianek peelingujących od Organique nie może zabraknąć w moim zestawieniu hitów mijającego roku bowiem to one obok żelów od Lirene umilały mi kąpiel. Cudowna konsystencja, energetyzujące zapachy i delikatne efekt peelingu skóry to własnie domena tych pianek. Mniaaam. 


Bath and Body Works Pleasures Sweet Cinnamon & pumpkin - balsam made in USA - przyleciał do mnie zza Oceanu i nie wiem czy jego odpowiednik jest (był) dostępny w Polsce. Ale kocham zapach i cynamonu i dyni więc to kombo zapachów okazało się dla mnie bajeczne. Balsam świetnie nawilżał i błyskawicznie się wchłaniał. 


W kategorii "Makijaż":

Dior Star - podkład na medal - kupiłam go w promocji -20% w Sephora i do tej pory jestem zachwycona jego działaniem. Jest lekko rozświetlający, ale nie świecę się po nim przez długi czas. Do tego dobrałam sobie idealny kolor i już niedługo pokażę jak prezentuje się na licu. 


Shiseido Face Color Enhancing Trio - Trójkolorowy puder do modelowania twarzy. Lekko się rozprowadza i doskonale wtapia się w skórę. Nie pozostawia pudrowego wrażenia makijażu. Utrzymuje się na skórze przez cały dzień, nie zmienia koloru, nie płowieje i nie spływa - również niedługo pokażę go Wam na buzi.


Dr Irena Eris Dual Effect Compact - idealnie matujący puder w ślicznej i wygodnej puderniczce. Matuje na wiele godzin, wyrównuje koloryt skóry i ma bardzo delikatną pudrową konsystencję. Dla mnie to produkt porównywalny do tych z najwyższej półki. 


Urban Decay Naked - tej paletki cieni nie trzeba nikomu przedstawiać - od całkiem niedawna jestem jej szczęśliwą posiadaczką i w kąt poszły wszystkie inne moje cienie. 


Lily Lolo Eyebrow Duo Dark - najjaśniejszy odcień okazał się dla mnie niefortunnie dobranym kolorem ale za to Dark robi z moimi brwiami cuda. Już niedługo będzie pełna recenzja. 


Avon Ultra Color Bold - cudowne pomadki o nasyconych kolorach - to lato zamknięte w szmince. Nie wysuszają ust, bardzo długo utrzymują się na ustach i mają niesamowite odcienie. Jak nie kochać tych kolorów?


L'Oreal Volume Million Lashes So Couture - tusz, który wytrzymuje nawet największe upały i do tego pachnie jak czekolada. Jeszcze nie doczekał się pełnej recenzji ale obiecuję, że już wkrótce się ukaże.


Wśród lakierów do paznokci w mijającym roku dominowały lakiery od Joko Find Your Moment - mają świetne krycie, cudowne letnie kolory i porządna trwałość. Do tego niewygórowana cena i mamy lakiery doskonałe.


W kategorii "Zapachy":

Ten rok definitywnie należy do Eisenberg EAU FRAÎCHE i to z nim kojarzy mi się tegoroczny wypad do Grecji. Na początku jest bardzo świeży i lekko cytrusowy po chwili wyczuwam w nim delikatną nutę pieprzu oraz kardamonu i zapach staje się odrobinę cięższy i bardzo zmysłowy. Po kilku godzinach czujemy wyraźnie nutę bazy czyli drzewo szlachetne i ta woń towarzyszy do samego wieczoru. Zapach jest bardzo trwały - wystarczy psiknąć się rano a do końca dnia będziemy się cieszyć tym nieziemskim zapachem.


A swoje ciało i włosy spryskiwałam uroczą Bathiną od Benefit. To mgiełka nawilżająca do ciała i włosów - nie zawiera alkoholu i ma cudownie lekki i letni zapach kwiatów. Jak na mgiełkę bardzo długo utrzymuje się na skórze a dziewczęcy flakonik w stylu pin-up pięknie prezentuje się na toaletce.


No i na koniec moja różowa miłość, czyli Foreo Luna. Dzięki niej nie wiem co to suche skórki na twarzy, pory są dogłębnie oczyszczone a buzia gładsza i bardziej rozświetlona. Pełna recenzja już po Nowym Roku.