Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Benefit. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Benefit. Pokaż wszystkie posty
Powiedz Aloha i zostań prawdziwą Hoola Girl z kolekcją brązującą od Benefit

wtorek, maja 24, 2016

Powiedz Aloha i zostań prawdziwą Hoola Girl z kolekcją brązującą od Benefit

Raz, dwa, trzy… opalona jesteś Ty! Wszystkie promienie słońca z egzotycznych wysp zamknięte zostały w cudownych opakowaniach brązującej kolekcji Benefit - wprost ze słonecznej Kalifornii. Ach jak ja tęsknię za Kalifornijskim słońcem i szumem oceanu. Dzięki produktom od Benefit w tym roku nawet wakacje spędzone w domu będą namiastką gorącej plaży. 


Teraz i Ty możesz poczuć promienie słońca na swojej skórze - dzięki bronzerowi Hoola oraz żelowy brązującemu do ciała. Bronzer Benefit Hoola to całoroczne lato w pudrze ! Zapomnij o promieniach UV i skórze w kolorze marchewki. Dzięki matowemu i pozbawionemu drobinek pudrowi Hoola będziesz opalona przez cały rok, nawet jeśli słońce rzadko wyjrzy zza chmur. A jeśli nie lubisz brązowić swojej skóry, możesz użyć go wyłącznie na kości policzkowe tak jak robię to ja.


Odrobina bronzera Benefit Hoola na policzki i hop! Ten super kultowy bronzer od Benefit nada twojej cerze muśnięty słońcem blask bez konieczności rujnowania się na bilet lotniczy na Hawaje! Ja już pakuję walizkę!


Nałóż warstwę tego brązującego pudru na podbródek, policzki i czoło, aby cieszyć się efektem naturalnej, tryskającej zdrowiem „opalenizny” przez cały rok. Do pudru dołączony jest super delikatny pędzelek wykonany z naturalnych włókien.


Natomiast Benefit Hoola Zero Tanlines Żel brązujący do ciała dzięki nie wymagającemu użycia dłoni aplikatorowi - gąbeczce znajdującej się w nakrętce oraz lekkiej żelowej konsystencji zapewni Ci naturalną i piękną opaleniznę. Żegnajcie ślady, zacieki i plamy. Witaj seksowna opalenizno. Formuła żelu utrzymuje się na naszym ciele aż 12 godzin, nie ściera się, nie brudzi ubrań i nie zostawia widocznych linii. Dodatkowo delikatnie pachnie słoneczną plażą. Wykorzystaj te 12 godzin, najlepiej w negliżu!


Benefit Hoola Zero Tanlines Żel brązujący do ciała to złocista opalenizna już w kilka sekund po aplikacji ! Bonusowo, w trakcie aplikacji stopniowo uwalnia się zapach słonecznej plaży… A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie szum fal i gorrrrrący piasek pod stopami. Z Hoola nie możesz się nudzić. 


Za pomocą ukrytej w zakrętce gąbeczki zaaplikuj wyciśniętą z tubki porcję żelu ( bez użycia palców złotko!). Wmasuj kosmetyk kolistymi ruchami w ramiona, plecy (tu będzie Ci potrzebna odrobina pomocy ukochanego lub przyjaciółki) i nogi. Dla jasnej karnacji jedna warstwa wystarczy. Jeśli jednak pragniesz głębszego koloru, zaaplikuj żel ponownie po wyschnięciu pierwszej warstwy.

Aloha kochani - ja już jedną nogą jestem na Hawajach! A Wy ruszajcie do Sephory po najnowsze produkty brązujące od Benefit - nawet jeśli wakacje spędzicie na działce i pogoda w Polsce Wam nie dopisze to pozwólcie się pokryć cudowną opalenizną dzięki kosmetykom Benefit.


Bye bye worki i cienie czyli Benefit Puff Off

poniedziałek, marca 28, 2016

Bye bye worki i cienie czyli Benefit Puff Off

Są takie dni, kiedy po nieprzespanej nocy pod naszymi oczami pojawiają się paskudne cienie lub worki. Tradycyjne kremy pod oczy często nie są w stanie dać sobie z nimi rady. Już ponad rok temu odkryłam produkt, który rzeczywiście idealnie radzi sobie zarówno z podkrążonymi oczami jak i workami czy opuchlizną. To "żelazko" Puff Off! od Benefit

Wyprasuj zmarszczki i opuchnięcia naszym zadziornym żelem pod oczy Puff Off ! Za co go kochamy ? Ten innowacyjny żel pod oczy wygładzi drobne zmarszczki i zlikwiduje opuchnięcia. Super zabawny i skuteczny aplikator "żelazko" błyskawicznie zlikwiduje każdy problem okolic oczu, a brzoskwiniowa formuła żelu nada powiekom i skórze wokół oczu zdrowy i świeży kolor. "Wyprasuj się " i w drogę !

Jak stosować Puff Off!
Możemy wklepać ten lekko brzoskwiniowy żel pod oczy samodzielnie lub pod makijaż - w każdym przypadku i tak zobaczymy szybki rezultat. I to jest szczera prawda - jeśli nałożymy go na noc, a przeczuwamy, że będziemy krótko spać, to rano nie będzie śladu po cieniach i workach, które tradycyjnie pojawiają się pod naszymi oczami. Jeśli nie byłyśmy na tyle przezorne, a rano widać nasze podkrążone i niewyspane oczy - wklepujemy Puff Off! i po około 20-30 minutkach nie ma po nich śladu. 


Po aplikacji żelu czujemy bardzo delikatne mrowienie - musimy uważać, aby podczas nakładania, produkt nie dostał nam się do oczu. Kontur oka w szybki sposób staje się gładszy, worki praktycznie całkowicie wchłonięte a o cieniach również możemy już zapomnieć. Jego brzoskwiniowy kolor nadaje skórze pod oczami świetlisty odcień i od razu wyglądamy na bardziej wypoczęte. Do tego uroczy aplikator w kształcie żelazka lekko chłodzi okolice oczu podczas nakładania żelu.

Byłam sceptycznie nastawiona do tego produktu, bowiem tradycyjne kremy pod oczy do tej pory nie radziły sobie ze zmęczonymi po zarwanej nocy cieniami i niewielkimi workami czy opuchlizną. Tutaj rzeczywiście dzieje się magia i nie są to czcze słowa. Puff Off! działa i to w mgnieniu oka. 


Benefit Puff Off! możecie kupić w drogerii Sephora a kosztuje 139 zł za tubkę 10 ml. Uważam, że jeśli cienie i worki są naszym problemem, jeśli często zarywamy noce lub mamy genetyczne uwarunkowania do ich powstawania, to te żel spokojnie powinien sobie z nimi poradzić. 
Benefit They’re Real! Tinted Primer​ czyli orzechowa baza pod mascarę + KONKURS

niedziela, stycznia 31, 2016

Benefit They’re Real! Tinted Primer​ czyli orzechowa baza pod mascarę + KONKURS

Wyobraź sobie.​ Za dnia piękna i naturalna, w nocy kusząca i seksowna…. To nie sen, to rzeczywistość Benefit! They’re REAL Tinted Primer. Dzięki idealnemu podkreśleniu rzęs i innowacyjnej delikatności formuły pozwala na aplikację kolejnych warstw w celu wydłużenia rzęs lub dodatkowej warstwy maskary aby nadać Twojemu spojrzeniu seksowne podkręcenie !​


Za co ją pokochasz…​
< Jej super gibka szczoteczka (siostra szczoteczki They’re Real ! maskara) dociera do najkrótszych rzęs!​
< Ciepły orzechowy kolor delikatnie, jednak widocznie podkreśla rzęsy. Kolor Twoich oczu jest podkreślony do granic możliwości!​
< Nie zbija się w grudki i po zaschnięciu pozostawia super elastyczne rzęsy. Dzięki temu warstwa maskary jest wręcz perfekcyjnie rozprowadzana po rzęsach, dając efekt spektakularnie długich i podkreślonych rzęs!
< Jedyna kolorowa baza pod maskarę na rynku !


Bazę Benefit They’re Real! Tinted Primer możesz stosować solo, aby nadać rzęsom delikatny orzechowy odcień i lekko je podkreślić. Nałożona pod ulubioną mascarę pogrubi rzęsy i wydobędzie ich piękno. 

Wygodna miękka i sprężysta szczoteczka jest grubsza i gęstsza niż szczoteczka od mascary Benefit They’re Real! Idealnie rozczesuje i oddziela rzęsy nadając im pożądany kształt i delikatnie je podkręcając. 


Nałożona pod ulubioną mascarę pogrubi i wydłuży rzęsy. Jej formuła jest wodoodporna i zawiera prowitaminę B5 aby odżywiać nasze rzęsy. Po jej aplikacji, rzęsy są nadal miękkie i nawet po 6 godzinach możemy na nie nałożyć warstwę tuszu. Efekt - spektakularne spojrzenie!


Zresztą same zobaczcie jaki daje efekt na moich delikatnych i krótkich rzęsach. Na pierwszym zdjęciu widzicie jedno oko pomalowane wyłącznie za pomocą Benefit They’re Real Tinted Primer​ a drugie oko pomalowane Benefit They’re Real Tinted Primer​ oraz mascarą They're Real. Na drugim zdjęciu oczy są pomalowane Benefit They’re Real Tinted Primer​ oraz mascarą The're Real. Czy widzicie różnicę?


A teraz czas na Instagramowy konkurs dla Bene-fanów:


Az 10 bene-fanów otrzyma woreczek z mini produktami 
They're Real! Tinted Primer i They're Real! Mascara 
oraz kartką z opisem They’re Real! Tinted Primer.
Co musisz zrobić? To bene-proste! Na swoim Instagramie umieść poniższe zdjęcie oznaczając @siouxie76 oraz @benefitpoland i koniecznie dodaj hash tag #TintedPrimerSiouxie. Konkurs trwa do 7 lutego br.
Regulamin konkursu znajdziecie na fan page Benefit Cosmetics Poland <KLIK KLIK>
Get This Party Started czyli niezbędnik każdej imprezowiczki

wtorek, grudnia 29, 2015

Get This Party Started czyli niezbędnik każdej imprezowiczki

Już za dwa dni będziemy się bawić na Sylwestrowych imprezach a przed nami jeszcze Karnawał, chociaż dość krótki. Ale przecież "w Karnawale mamy bale - par tańczących całe sale" - co zatem powinnyśmy mieć ze sobą podczas całonocnej imprezy aby niechciana niespodzianka nie popsuła nam tego wspaniałego czasu? Odpowiedź na to pytanie znalazła w tym roku marka Benefit i wraz z firmą Pinch Provisions, specjalizującą się w tworzeniu małych i unikalnych zestawów wypuściła na rynek limitowany zestaw Best Night Ever Kit, czyli niezbędnik każdej imprezowiczki. 


Co zatem Benefit umieścił w poręcznym zestawie Best Night Ever, aby nasza impreza była jak najbardziej udana? Oczywiście całkiem przydatne gadżety - dosłownie SOS dla urody - by przetrwać całą noc skupiając się wyłącznie na doskonałej zabawie!


Mamy tutaj malutką i słodką turkusową kosmetyczkę, która wraz z pokazanymi skarbami zmieści się nawet do niewielkiej torebki - tak tak - nawet baleriny :)

W kosmetyczne natomiast odnajdziemy mnóstwo praktycznych (chociaż może nie dla wszystkich) gadżetów:

< Miniaturkę słynnej bazy Benefit Pore Professional - aby uniknąć świecącej się buźki, bo przecież wszystkie wiemy, jak źle się wtedy wychodzi na zdjęciach - kiedy świeci nam się nosek;
< Grzebyk - do przeczesania niesfornych kosmyków naszych włosów;
<Dezodorant w chusteczce;
< Dwustronną taśmę do podtrzymania naszego ubrania;
< Dwie wsuwki do włosów;
< Gumkę do włosów;
< Lusterko;
< Miniaturowy lakier do włosów,
< Miniaturowe krople do ust aby nadać świeżości naszemu oddechowi;
< Składane czarne baleriny - moje są w rozmiarze idealnym dla mnie- czyli 37 więc Benefit trafił w dziesiątkę z rozmiarem - kiedy już czujemy, że należy pozbyć się obcasów a nie chcemy tańczyć na bosaka (podobne składane baleriny można kupić w sklepie Butterfly Twist).


Niestety zestaw Benefit Best Night Ever nie został wprowadzony do regularnej sprzedaży - został stworzony wyłącznie w celach promocyjnych ale nie martwcie się - każda z nas może własnymi siłami stworzyć podobny zestaw z kosmetyków dostępnych na naszym rynku. Rewelacyjne miniatury do stworzenia takich zestawów proponuje Sephora w dziale "Beauty to go" - znajdziecie tam malutkie opakowania kosmetyków od Benefit, marki własnej Sephora, Korres oraz perfumetki znanych zapachów.

Oto moja propozycja dziesięciu drobiazgów, które zawsze mam zawsze przy sobie - niezależnie od tego czy idę na imprezę czy też do pracy. Po prostu uważam, że te maleństwa mogą pomóc przetrwać urodową katastrofę, która czasem trafia się każdej z nas w najmniej odpowiednim momencie.


< Warto mieć ze sobą miniaturki perfum - tutaj mam dwie fiolki - (psikaną) Shiseido Ever Bloom oraz (w kulce) Jimmy Choo Flash;
< Zawsze mam problem ze spierzchniętymi ustami, więc używam i mam zawsze przy sobie sztyft do ust - tutaj Skin&Tonic London  - organiczny balsam do ust Cytryna (Organicall) lub EOS dostępny w Douglas;
< Wsuwki do włosów z Rossmana - pomogą nam w ujarzmieniu niesfornych kosmyków;
< Zmywacz do paznokci w chusteczce - zajmuje mało miejsca a jedna chusteczka wystracza na zmycie lakieru z jednej dłoni. Kiedy nam nieładnie odpryśnie lakier - zamiast skubać czy domalowywać łatki możemy go zmyć- tutaj mam dwie doskonałe propozycje od Sephora oraz NCLA (Organicall);
< Bibułki matujące aby nasz makijaż wyglądał idealnie nawet po kilku godzinach - moje ulubione to te od Clean & Clear - niestety w Polsce dostępne wyłącznie na Allegro. Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych są w regularnej sprzedaży i tam też zrobiłam sobie zapas;
< Lusterko aby poprawić swój make up - moje to małe i poręczne lustereczko od FM Group;
< Guma do żucia - tutaj akurat ekologiczna guma cynamonowa, którą kupiłam w Los Angeles;
< Lakier do włosów Venus pozwoli nam utrwalić i poprawić fryzurę jeśli po kilku godzinach nie będzie już idealna;
< Korektor 24 Hour CC Spot Concealer od Smashbox - mocno kryjący i praktycznie niezmywalny korektor niedoskonałości;
< Dezodorant w chusteczkach od Cleanic - z nim mam pewność, że zawsze będę czuła się świeżo i przyjemnie. A w dodatku zajmuje mało miejsca w naszej torebce;

A jak Wy zapatrujecie się na takie podręczne zestawy? Nosicie ze sobą miniatury? Macie swoje sposoby na urodową katastrofę? Podzielcie się ze mną swoimi pomysłami na to jak przetrwać Sylwestrową noc.
Bezpieczne lato z Benefit Dream Screen

piątek, lutego 06, 2015

Bezpieczne lato z Benefit Dream Screen

Mamy środek zimy ale dzisiaj będzie o kosmetyku idealnym na lato - więc bądźcie przygotowane. Tradycyjne kremy z wysokim filtrem są z reguły maziste, geste i ciężkie - świecimy się po nich niemiłosiernie i nie ma mowy aby nałożyć taki krem pod makijaż. Z pomocą przychodzi nam emulsja Dream Screen od Benefit, która posiada filtr SPF 45 PA+++. 


Lekka, beztłuszczowa formuła idealnie stapia się z naszą skórą dając satynowo-matowe wykończenie i bardzo delikatne rozświetlenie skóry. Nie lepi się, nie rolkuje i wchłania dosłownie w kilka minut. Potem możemy nałożyć ulubiony podkład lub stosować ją solo, gdy wychodzimy na słońce.


Emulsja jest bardzo rzadka - praktycznie półpłynna i nie posiada kompletnie zapachu. Po skórze rozprowadza się jednak bardzo dobrze i jest niesamowicie wydajna. Dodatkowo nie zawiera alkoholu i nie wysusza ani nie zapycha skóry. 

Jeśli chodzi o filtr, to stosowałam ją podczas wakacji w Grecji i sprawdziła się świetnie - owszem skóra była lekko muśnięta słońcem ale nie była spalona jak skwarka. Najważniejsze jest to, że emulsja jest niewyczuwalna i to jej największy atut. Nie cierpię mazistych kremów z filtrem po których posmarowaniu aż wstyd wyjść na słońce bo buzia się świeci niemiłosiernie i wszystko się do niej lepi. 


Minusem jest oczywiście Benefitowa dość wysoka cena - 135 zł, brak filtrów fizycznych i raczej niestabilne filtry UVA. Jednak nadchodzące lato ponownie będzie u mnie pod znakiem Benefit. 

"You can’t feel it, you can’t see it…but it’s got you totally covered" to dewiza tego produktu czyli możesz go poczuć ale go nie widzisz... jednak jesteś cała pod ochroną.

Podsumowanie roku czyli moje hity 2014 roku

niedziela, grudnia 28, 2014

Podsumowanie roku czyli moje hity 2014 roku

Koniec roku to czas podsumowań i rankingów - z wielką uwagą śledziłam je na Waszych blogach. Zatem i ja chciałabym podzielić się z Wami swoimi hitami i odkryciami mijającego roku. Niektóre z pokazanych kosmetyków nie doczekały się jeszcze pełnych recenzji ale już niebawem - pozwólcie, że narobię Wam na nie smaczku.

W kategorii "Pielęgnacja twarzy":

Eisenberg Elixir de Lumiere - niezwykłe serum rozświetlające do twarzy, które stosuję codziennie pod makijaż. Wchłania się błyskawicznie w kilka sekund mocno nawilżając nawet bardzo suchą skórę. Pięknie współgra z każdym podkładem odświeżając i rozjaśniając nawet najbardziej poszarzałą buźkę. 


AA Lumi Prestige Supreme Rozświetlający Korektor Cery - jak widzicie, jestem wielką fanką rozświetlania skóry A ten krem nie tylko nadaje delikatny "glow" naszej skórze ale świetnie ją matuje nie przesuszając skóry. Można go stosować pod makijaż lub solo - na lekko opalonej skórze zaprezentuje się najpiękniej. 


Orange Blossom Water od marsylskie.pl - to woda z pomarańczy gorzkiej - posiada certyfikat Ecocert, niesamowicie pachnie od razu dając nam z rana dawkę energii. Cudownie tonizuje skórę, odświeża ją i nawilża. Wieczorem - zrelaksuje i doda blasku zmęczonej po całym dniu skórze.


Organique Mild Cleaner Gel z serii Basic Cleaner - bardzo delikatny płyn do oczyszczania skóry mieszanej i problematycznej. Doskonale rozprawia się z makijażem, nie wysusza skóry, niweluje produkcję sebum i odświeża skórę skłonną do wyprysków. Do tego ma wygodne w stosowaniu opakowanie i jest bardzo wydajny. 


Bee Pure Bee Venom Eye Cream - ma gęstą i treściwą konsystencję - i pomimo zawartości jadu pszczelego, jest niezwykle delikatny dla oczu. Nawet, gdy krem niechcący dostanie się do naszego oka - nie szczypie i nie wywołuje łzawienia. Mocno nawilża ale i liftinguje skórę pod oczami - wzmacnia delikatne okolice oka i niweluje obrzęki. To krem z mocą lasera - który rzeczywiście działa. Dla skóry dojrzałej będzie panaceum nie tylko na zmarszczki ale i na "worki" pod oczami.


GlamGlow Thirstymud Hydrating Treatment - maska uniwersalna, którą możemy stosować na dzień i na noc jako krem czy maskę. Daje mega nawilżenie i ulgę spieczonej skórze. Do tego pachnie jak świezo upieczone ciasteczka. 


Sensilis Rice Peeling Powder - niezwykły peeling o konsystencji proszku zawierający cząsteczki ryżu - cudownie oczyszcza i dość mocno pilinguje skórę. Osoby z delikatną skórą powinny go unikać, ale te z Was, które lubią mocne złuszczanie skóry za pomocą peelingu mechanicznego będą w siódmym niebie. Peeling rewelacyjnie usuwa martwy naskórek pozostawiając skórę gładką i promienną. Z uwagi na silne działanie - używam go 2-3 razy w tygodniu. 


W kategorii "Pielęgnacja i stylizacja włosów":

Schwarzkopf Oil Miracle - różany szampon i olejek do włosów. Głęboko nawilżają przesuszone od słońca czy też farbowania włosy, mają piękny realistyczny zapach róży i zastosowane w duecie pozostawiają włosy gładkie, mięciutkie i bez sterczących antenek. Nie lubię olejków do włosów - to jest pierwszy produkt, który pokochałam od pierwszego użycia. 


Coslys Gel Coiffant - organiczny, bezalkoholowy żel od matique.pl - pierwszy żel, który nie niszczy, nie wysusza i nie obciąża włosów, a trwała fryzura jest z nim zagwarantowana. Do tego pięknie pachnie i jest niesamowicie wydajny - stosuję go już od pół roku a nadal jeszcze go mam, chociaż już na wykończeniu.


O'right Green Tea Regulate Hair Mist  - nawilżająca mgiełka do włosów o cudownym zapachu zielonej herbaty. Nie wyobrażam sobie bez niej pielęgnacji i stylizacji mojej krótkiej fryzurki. Właśnie zaczynam trzecie jej opakowanie i pewnie nic jej nie zdeklasuje. Jest po prostu najlepsza. 


W kategorii "Pielęgnacja ciała":

Eisenberg Gel Exfoliant Corps - mocny ekskluzywny zdzierak do ciała - ma piękny zapach, mocne i porządnie peelingujące drobinki a przy tym jest niesamowicie wydajny. To powiew luksusu w mojej codziennej pielęgnacji ciała.


Lirene żele pod prysznic Brzoskwiniowy deser, Różany ogród, Szampańska truskawka - wielkie i wydajne opakowania, niesamowicie realistyczne i słodkie zapachy to właśnie lubię, kiedy robię sobie prysznic. Do tego za niewielką cenę i jak tu nie polubić tych słodyczy od Lirene?


Organique Sugar Whip Peeling - cukrowych pianek peelingujących od Organique nie może zabraknąć w moim zestawieniu hitów mijającego roku bowiem to one obok żelów od Lirene umilały mi kąpiel. Cudowna konsystencja, energetyzujące zapachy i delikatne efekt peelingu skóry to własnie domena tych pianek. Mniaaam. 


Bath and Body Works Pleasures Sweet Cinnamon & pumpkin - balsam made in USA - przyleciał do mnie zza Oceanu i nie wiem czy jego odpowiednik jest (był) dostępny w Polsce. Ale kocham zapach i cynamonu i dyni więc to kombo zapachów okazało się dla mnie bajeczne. Balsam świetnie nawilżał i błyskawicznie się wchłaniał. 


W kategorii "Makijaż":

Dior Star - podkład na medal - kupiłam go w promocji -20% w Sephora i do tej pory jestem zachwycona jego działaniem. Jest lekko rozświetlający, ale nie świecę się po nim przez długi czas. Do tego dobrałam sobie idealny kolor i już niedługo pokażę jak prezentuje się na licu. 


Shiseido Face Color Enhancing Trio - Trójkolorowy puder do modelowania twarzy. Lekko się rozprowadza i doskonale wtapia się w skórę. Nie pozostawia pudrowego wrażenia makijażu. Utrzymuje się na skórze przez cały dzień, nie zmienia koloru, nie płowieje i nie spływa - również niedługo pokażę go Wam na buzi.


Dr Irena Eris Dual Effect Compact - idealnie matujący puder w ślicznej i wygodnej puderniczce. Matuje na wiele godzin, wyrównuje koloryt skóry i ma bardzo delikatną pudrową konsystencję. Dla mnie to produkt porównywalny do tych z najwyższej półki. 


Urban Decay Naked - tej paletki cieni nie trzeba nikomu przedstawiać - od całkiem niedawna jestem jej szczęśliwą posiadaczką i w kąt poszły wszystkie inne moje cienie. 


Lily Lolo Eyebrow Duo Dark - najjaśniejszy odcień okazał się dla mnie niefortunnie dobranym kolorem ale za to Dark robi z moimi brwiami cuda. Już niedługo będzie pełna recenzja. 


Avon Ultra Color Bold - cudowne pomadki o nasyconych kolorach - to lato zamknięte w szmince. Nie wysuszają ust, bardzo długo utrzymują się na ustach i mają niesamowite odcienie. Jak nie kochać tych kolorów?


L'Oreal Volume Million Lashes So Couture - tusz, który wytrzymuje nawet największe upały i do tego pachnie jak czekolada. Jeszcze nie doczekał się pełnej recenzji ale obiecuję, że już wkrótce się ukaże.


Wśród lakierów do paznokci w mijającym roku dominowały lakiery od Joko Find Your Moment - mają świetne krycie, cudowne letnie kolory i porządna trwałość. Do tego niewygórowana cena i mamy lakiery doskonałe.


W kategorii "Zapachy":

Ten rok definitywnie należy do Eisenberg EAU FRAÎCHE i to z nim kojarzy mi się tegoroczny wypad do Grecji. Na początku jest bardzo świeży i lekko cytrusowy po chwili wyczuwam w nim delikatną nutę pieprzu oraz kardamonu i zapach staje się odrobinę cięższy i bardzo zmysłowy. Po kilku godzinach czujemy wyraźnie nutę bazy czyli drzewo szlachetne i ta woń towarzyszy do samego wieczoru. Zapach jest bardzo trwały - wystarczy psiknąć się rano a do końca dnia będziemy się cieszyć tym nieziemskim zapachem.


A swoje ciało i włosy spryskiwałam uroczą Bathiną od Benefit. To mgiełka nawilżająca do ciała i włosów - nie zawiera alkoholu i ma cudownie lekki i letni zapach kwiatów. Jak na mgiełkę bardzo długo utrzymuje się na skórze a dziewczęcy flakonik w stylu pin-up pięknie prezentuje się na toaletce.


No i na koniec moja różowa miłość, czyli Foreo Luna. Dzięki niej nie wiem co to suche skórki na twarzy, pory są dogłębnie oczyszczone a buzia gładsza i bardziej rozświetlona. Pełna recenzja już po Nowym Roku.