Dream a little dream of me czyli ShinyBox Like a Dream

wtorek, września 06, 2016

Dream a little dream of me czyli ShinyBox Like a Dream

Ostatnio dość mocno wkręciłam się w pudełeczka ShinyBox a Like a Dream całkiem pozytywnie mnie zaskoczyło. ShinyBox Like a Dream to pudełko w którym znajdziemy piękno, harmonię i spełnienie. Dzięki niemu możemy podarować sobie odrobinę luksusu i czas pełen przyjemności w ostatnie dni lata.


Niezwykle ciekawym produktem jest MINCER PHARMA VITA-C-INFUSION 601 INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY KREM NA DZIEŃ. Dzięki niemu nasza skóra będzie intensywnie nawilżona, wypoczęta, zdrowo wyglądająca, promienna i pełna energii skóra. Przebarwienia zredukowane a drobne linie i zmarszczki wygładzone. 


Moim ulubieńcem jest oczywiście STENDERS ŻURAWINOWY BORÓWKOWY KREM DO RĄK, który stoi u mnie w pracy i którego używam kilka razy dziennie. Formuła z naturalnym masłem shea hojnie odżywi skórę, podczas gdy alantoina, ekstrakt z owoców i olejek eteryczny z jałowca pozostawią dłonie aksamitnie delikatne i miękkie. Ten szybko wchłaniany przez skórę krem otacza nasze dłonie orzeźwiającym zapachem natury. Zapewnia codzienną ochronę, pozostawiając skórę miękką i aksamitną w dotyku. Linia żurawinowa oraz borówkowa Stenders to bestseller w 27 krajach na całym świecie. Kosmetyki Stenders uwielbiam i każdy z nich mnie zadziwia i zachwyca.


Kosmetyki, o których słyszę po raz pierwszy to ELFA PHARM O’HERBAL. Marka O’HERBAL powstała z myślą o osobach pragnących żyć w zgodzie z naturą. Jej misją jest tworzenie kosmetyków pomagających utrzymać włosy w doskonałej kondycji. Dlatego cała seria bazuje na składnikach pochodzenia roślinnego, których dobroczynne właściwości znane są ludzkości od wieków. W moim ShinyBox znalazłam szampon. Szampon jest niezwykle delikatny ale doskonale oczyszcza włosy pozostawiając je gładkie i milutkie w dotyku. To tego posiada neutralny ale miły dla nosa zapach. 


VITOTAL ZESTAW WITAMIN I MINERAŁÓW to doskonały wybór na jesień, kiedy nasz organizm potrzebuje minerałów i witamin. Opracowany dla kobiet zestaw witamin i minerałów wzbogacony luteiną, L-cysteiną, L-metioniną likopenem, hydrolizatem białek kolagenowych oraz wyciągami z ziela skrzypu polnego i z nasion winogron. W każdym opakowaniu dodatkowo znajduje się kod, który umożliwi bezpłatne pobranie audiobooka.


JOANNA SWEET FANTASY EKSPRESOWA ODŻYWKA DO WŁOSÓW KOKOS - to idealne połączenie zabiegu pielęgnacji włosów ze słodką ucztą dla Twoich zmysłów. Preparat poprawia kondycję włosów i sprawia, że stają się jedwabiście gładkie i lśniące. Odżywka doskonale zadba o włosy i sprawi, że ich pielęgnacja stanie się bardzo przyjemna. Jej kokosowy zapach sprawia, że czujemy się jak na egzotycznej wyspie i chociaż Joanna nie jest kosmetykiem luksusowym ale z powodzeniem może z takimi konkurować. 


BIAŁY JELEŃ KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC - zawieraj naturalne i łagodne składniki myjące, które skutecznie oczyszczają skórę i chronią ją przed wysuszaniem. Kremowa formuła oparta na delikatnych surowcach optymalnie nawilża, pozostawiając skórę miękką i gładką w dotyku. Posiada pH przyjazne dla skóry. Przebadane dermatologicznie wśród osób ze skórą szczególnie wrażliwą, skłonną do alergii i atopii. Nie zawierają parabenów, barwników i SLES-u.


Reasumując to bardzo ciekawe pudełko pełne polskich produktów, które umilą nam czas w łazience w jesienne słoty. A dla Was mam również mega bo aż 30% rabat na kosmetyki Stenders:

Zaszalej na Garden Party czyli słodka i letnia kolekcja Bath & Body Works

niedziela, września 04, 2016

Zaszalej na Garden Party czyli słodka i letnia kolekcja Bath & Body Works

Z czym kojarzy nam się lato? Z wakacjami, gorącą atmosferą, odpoczynkiem i oczywiście z… Garden party! Od teraz najnowsza kolekcja kosmetyków od Bath & Body Works nie tylko zadba o twoją skórę, ale przywiedzie ci na myśl beztroskie spotkania z najbliższymi.


Soczyste i świeże owoce to kwintesencja lata – ich intensywny zapach nie tylko poprawia samopoczucie, ale i nastraja pozytywnie na cały dzień. To naturalne źródło witamin ma zbawienny wpływ na organizm i podobnie działa na skórę! Owocowe kosmetyki pobudzają do działania, intensywnie nawilżają i uelastyczniają naskórek, poprawiając tym samym wygląd i kondycję naszego ciała. 


Garden Party od Bath & Body Works to cztery soczyste linie zapachowe: Raspberry & Sweet Mint, Gardenia & Fresh Rain, Watermelon Lemonade oraz Lavender & Spring Apricot. Wszystkie nie tylko pięknie pachną, ale skutecznie pielęgnują, przywracając wyjątkową miękkość i gładkość. W skład linii wchodzą orzeźwiające mgiełki do ciała, scruby, nawilżające balsamy, żele pod prysznic i żele antybakteryjne, a także mydła i kremy do rąk. W kolekcji nie zabrało także zapachów do domu, jak intensywne dyfuzory oraz świece w różnych rozmiarach.


Nuty zapachowe: 
Raspberry & Sweet Mint: malinowy nektar, różowe pomelo, słodka mięta, płatki jaśminu, słodka wanilia.
Gardenia & Fresh Rain: świeża gardenia, letni deszcz, orzeźwiająca bergamotka, biała piwonia, dojrzałe piżmo.
Watermelon Lemonade: soczysty arbuz, mrożona cytryna, różowe maki, zielona mandarynka, wata cukrowa .
Lavender & Spring Apricot: zroszone liście lawendy, wiosenna morela, soczyste jabłko, kwiaty magnolii, kaszmirowy las.


Jako miłośniczka słodkich zapachów nie byłabym sobą, gdybym nie postawiła na cudownie soczystą linię Raspberry & Sweet Mint. Zapach tej linii to czyste lato - okraszone dojrzałymi na słońcu owocami. Słodki malinowy nektar i delikatna mięta to najbardziej wyczuwalne nuty w tych kosmetykach. Mgiełka zapachowa naniesiona na ciało po zimnym letnim prysznicu dodaje nam ochłody i poprawia samopoczucie. I chociaż czujemy już nadchodzącą nieubłaganie jesień,, to ta linia z pewnością nie pozwoli nam zapomnieć o lecie. 


A kiedy już przyjdą jesienne zroszone deszczem wieczory - czas umili mi nieduża świeczka Sundress - w której wyczuwamy lilie, fasolę tonka (ma zapach podobny do wanilii) oraz bergamotkę. To zapach przypominający spacer po łące w letniej sukience - idealny na jesienną słotę.

My Burberry Black czyli klasyka w nowej odsłonie

piątek, września 02, 2016

My Burberry Black czyli klasyka w nowej odsłonie

Marka Burberry właśnie zaprezentowała nową, wieczorową, intensywniejszą i bardziej zmysłową odsłonę zapachu – ikony My Burberry – My Burberry Black. Stworzona przez Dyrektora Artystycznego i Operacyjnego - Christophera Bailey, we współpracy ze słynnym twórcą zapachów Francisem Kurkdjian, kompozycja powstała z inspiracji czarnym trenczem z linii Burberry Heritage.


Woda perfumowana My Burberry Black nawiązuje ponownie do zapachu brytyjskiego ogrodu, jednak tym razem jest to ogród po burzy, ulewnym deszczu pobudzającym do życia kwiaty będące źródłem ciepłych i uzależniających akordów. Flakon skrywa w sobie zmysłowość dotyku czarnego trencza na skórze.


Zapach zawiera w sobie następujące nuty:
Nuta głowy: kwiat jaśminu
Nuta serca: róża, nektar brzoskwiniowy
Nuta bazy: ambra, paczuli


Zapach My Burberry Black zamknięty został tym razem w ciemnym, bursztynowym flakonie, którego elementy nawiązują wyraźnie do detali charakterystycznych dla czarnego trencza Burberry. Ciemny, kościany korek przypomina guziki słynnego płaszcza, a czarna kokardka wokół korka nawiązuje do czarnej gabardyny wynalezionej przez Thomasa Burberry ponad 100 lat temu. Flakon umieszczony jest w czarnym opakowaniu przypominającym w dotyku strukturę gabardyny.


Twarzą zapachu została przepiękna, młoda brytyjska aktorka - Lily James, którą ostatnio oglądałam w serialowej adaptacji Wojny i Pokój Lwa Tołstoja. Autorem niezwykłych zdjęć do kampanii My Burberry Black jest jak zawsze genialny fotograf Mario Testino.


MY BURBERRY BLACK woda perfumowana 30ml - 279 pln
MY BURBERRY BLACK woda perfumowana 50ml - 399 pln
MY BURBERRY BLACK woda perfumowana 90ml - 559 pln

Zapach jest dostępny już od 31 sierpnia w drogeriach Sephora. Jeśli szukacie bardzo zmysłowego i uwodzicielskiego zapachu własnie na jesień i zimę, to koniecznie poszukajcie na półkach Sephory My Burberry Black. Powinien Was oczarować i przenieść myślami do przepięknie skąpanego w zachodzie słońca Londynu.

Perła młodości czyli inteligentna linia kremów Perle Bleue

środa, sierpnia 31, 2016

Perła młodości czyli inteligentna linia kremów Perle Bleue

Kremy anti-aging powinnyśmy stosować nie tylko, gdy na naszej twarzy już pojawiły się zmarszczki. Kremy przeciwzmarszczkowe należy aplikować na skórę już w młodszym wieku, aby zapobiec w przyszłości zbyt szybkiemu pojawianiu się pierwszych zmarszczek. Po 30 roku życia, oprócz pierwszych zmarszczek często pojawiają się też przebarwienia, owal naszej twarzy staje się mniej symetryczny a skóra zaczyna tracić swoją jędrność. I teraz pomyślmy ileż to kremów musiałyśmy stosować, aby zadziałać na wszystkie powyższe problemy skóry? Dlatego też na rynku pojawiają się tzw. kremy inteligentne - czyli takie, które swoim działaniem mają za zadanie rozpoznać problemy naszej skóry i zadziałać właśnie tam, gdzie skóra tego najbardziej potrzebuje. 


Linia Perle Bleue to właśnie takie inteligentne kremy - stworzone dzięki wykorzystaniu metod biotechnologicznych, za pomocą których pozyskano ekstrakt z algi śnieżnej. Ich działanie polega na stymulowaniu ekspresji genu KLOTHO, który koduje proteinę młodości a tym samym utrzymuje ją w stanie żywotności i stałej aktywności. Alga śnieżna znajduje swoje schronienie głęboko pod śniegiem i warstwą lodu i potrafi przetrwać nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach. Wykorzystuje zimno do zatrzymania swojego zegara biologicznego a teraz pomaga zatrzymać i nasz tykający nieubłaganie zegar biologiczny.

Perle Bleue to spersonalizowana linia o potrójnej sile działania, w której skład wchodzi Krem na dzień Perle Bleue Visage Care Moisturise, Krem na noc Perle Bleue Active Retention Age oraz Serum CLOTHO GEN. 


Dzięki kremowi na dzień, nasza skóra otrzymuje silną ochronę przed czynnikami, które niszczą włókna kolagenowe a dzięki temu odzyskuje miękkość i utracony blask. Dzięki kremowi na noc - w czasie snu regeneruje nasze komórki szybciej niż tradycyjne kremy a serum CLOTHO GEN to istny eliksir młodości zamknięty w niewielkiej ampułce (5 ml) z pipetką - to maksymalna koncentracja ekstraktu z zatrzymującej czas algi śnieżnej. 


Udowodniono, że na skutek obniżonej ekspresji genu KLOTHO, nasza skóra szybciej się starzeje. Natomiast wysoka ekspresja tego genu to właśnie klucz do długowieczności komórek naszej skóry. Alga śnieżna, poprzez zwiększanie aktywności tego genu dodaje energii starzejącym się komórkom i pomaga przywrócić skórze jędrność, młodzieńczy blask, elastyczność no i co najważniejsze w widoczny sposób wypełnia zmarszczki. 


 Główne składniki aktywne Perle Bleue to:
  • Kompleks Dermcom (krokus i akacja senegalska) - regeneruje komórki i pomaga odwrócić proces starzenia się skóry;
  • Kolagen - działa odmładzająco oraz sprawia, że skóra staje się gładka i sprężysta;
  • Trehaloza 100 - chroni komórki skóry przed skutkami stresu oksydacyjnego;
  • Olej makadamia - pomaga ujędrnić skórę i tym samym zredukować zmarszczki i bruzdy;
  • Estry jojoby - głęboko odżywiają i nawilżają skórę, zapewniając jej młodszy i promienny wygląd;
  • Olej z szałwii hiszpańskiej - zwiększa elastyczność skóry i zmniejsza przebarwienia;
  • Robinia akacjowa - stymuluje proces odnowy naskórka i pomaga odzyskać blask i witalność naszej skóry. 


Aplikacja kremu Perle Bleue Visage Care Moisturise to dla mnie codzienny poranny rytuał. Stosowałam ten krem podczas wakacji w Bułgarii tuż przed posmarowaniem twarzy kremem BB z filtrem SPF 50 i wyjściem na plażę. Krem ma bardzo delikatną konsystencję - praktycznie jedwabistą, która otula skórę, rewelacyjnie i szybko ją nawilża oraz co najważniejsze doskonale się wchłania nie pozostawiając na twarzy tłustego filmu. Jest po wchłonięciu kompletnie niewyczuwalny na naszej buzi. Krem idealnie nadaje się pod każdy podkład - nie rolkuje się a w dodatku nadaje skórze aksamitną gładkość i przedłuża trwałość podkładu. 


Rytuał przed snem za pomocą Perle Bleue Active Retention Age to już wyższa szkoła jazdy - mamy bowiem w zestawie krem, serum CLOTHO GEN w ampułce z pipetką oraz szpatułkę. Za pomocą szpatułki nabieram niewielką ilość kremu, nakładam ją na oczyszczoną dłoń i następnie pipetą nabieram serum, które dodaję do dawki kremu. Szpatułką dokładnie łączę ze sobą te dwa składniki aż uzyskam jednolitą konsystencję i delikatnie opuszkami palców wklepuję. Krem na noc w połączeniu z serum nie wchłania się już tak szybko jak krem na dzień, ale przed snem kompletnie mi to nie przeszkadza. Po jakiś 10 minutach krem+serum są już wchłonięte i mogę iść spać. 


Serum CLOTHO GEN w połączeniu z kremem na noc powoduje, że skóra regeneruje się szybciej niż w ciągu dnia. To taki nasz nocny kompres a skóra rano jest doskonale nawilżona, bardziej jedwabista w dotyku i co najważniejsze wyraźnie uspokojona. Moja skóra pełna jest nie tylko przebarwień posłonecznych, ale i tych po krostkach. Taka nocna kuracja sprawia, że skóra z każdym dniem rozjaśnia się a zaczerwienienia znikają.

Podoba mi się idea dwuskładnikowej kuracji na noc. Wieczorem mamy bowiem trochę więcej czasu aby poświęcić go na taki rytuał łączenia składników. Oczywiście w ramach tzw. kuracji szokowej możemy aplikować serum wyłącznie punktowo uwzględniając tylko te miejsca, które sprawiają nam największe kłopoty (kurze łapki, zmarszczki palacza, przebarwienia). 

Ampułka jest niestety niewielka i z pewnością nie starczy nam do cowieczornej aplikacji do każdej dozy naszego kremu. Dlatego też z największym pietyzmem aplikuję serum na moje przebarwienia, które wyraźnie się rozjaśniły, a co najważniejsze, nawet podczas opalania w Bułgarii nie pogłębiły się. 


Linia kosmetyków Perle Bleue to pielęgnacja luksusowa a tym samym niezbyt tania (zestaw kremu na noc wraz z serum kosztuje bowiem 237 zł). Jako posiadaczka cery bardzo wymagającej stawiam na kremy i sera z wysokiej półki a linia Perle Bleue z pewnością do niej należy. Abstrahując od przepięknych opakowań - kremy są w bliźniaczych podobnych do kostki lodu opakowaniach - za ceną idzie rzeczywiście ich działanie. Jedyny minus tych cudownych opakowań to fakt, iż nie są oznaczone. Dlatego też wzięłam marker i na spodzie każdego z nich narysowałam sobie słoneczko i księżyc - w ten sposób rozpoznaję swoje kremy :)

Wyjątkowo zachwycił mnie krem na dzień Perle Bleue i jego aksamitna konsystencja, która sprawia, że mój makijaż osiąga nowy wymiar. Dodatkowo, odkąd stosuję linię Perle Bleue, moja dotąd usiana pryszczami skóra w obecnej chwili jest praktycznie nieskazitelna. Punktowe preparaty na pryszcze poszły aktualnie w odstawkę i chociaż producent nie wspomina nic o działaniu przeciwtrądzikowym, to jestem przekonana, że to właśnie dzięki tym kremom mogę pokazać się na ulicy bez makijażu. 


Oczywiście każda skóra jest inna i same doskonale wiecie, że w rożny sposób reagujemy na kremy i zawarte w nich składniki. Nie obiecuję Wam po użyciu produktów Perle Bleue cudownego odmłodzenia w 30 dni czy też magicznej transformacji z 50-latki w 30-latkę. Ja po prostu widzę na swojej buzi dużą poprawę i może to siła sugestii a może to jednak Perle Bleue.


Welcome to smashing LA czyli Smashbox L.A. Lights Blush & Highlighter

poniedziałek, sierpnia 29, 2016

Welcome to smashing LA czyli Smashbox L.A. Lights Blush & Highlighter

Nowa paleta L.A. Lights Blush & Highlighter Smashbox Cosmetics łączy w sobie dwa odcienie różu w różnych tonacjach – jednym realistycznym i jednym nasyconym – z idealnie dopasowanym rozświetlaczem, by odtworzyć magię Los Angeles. W Los Angeles byłam i doskonale wiem, jak wygląda zachód słońca nad Oceanem w Venice Beach czy Laguna Beach a ta paleta to istna kwintesencja zachodzącego słońca w LA.


Trwałe i bezpieczne w użyciu róże Smashbox nigdy nie tworzą smug ani nie blakną. Zachwycający kolor zawdzięczają intensywnym pigmentom. Teraz dzięki tej paletce możemy osiągnąć idealny kolor różu na swojej skórze – od subtelnie rozświetlającej brzoskwini po spektakularny koralowy róż. 


Paleta Smashbox L.A. Lights Blush & Highlighter występuje w dwóch wariantach kolorystycznych - Pacific Coast Pink oraz posiadany przeze mnie Culver City Coral. Rozjaśniacz uwydatnia kości policzkowe i nadaje skórze naturalnego blasku, a dwa odcienie różu stworzą promienny, czarujący kolor na policzkach. 


A jeśli nakładanie różu sprawia nam kłopot? Możemy skorzystać z dołączonego przewodnika #SHAPEMATTERS zawierającego krok po kroku wskazówki profesjonalnego artysty odnośnie nakładania kosmetyku z uwzględnieniem pięciu kształtów twarzy.


Paletki Smashbox L.A. Lights Blush & Highlighter kosztują 149 zł i mozna je kupić oczywiście w drogeriach Sephora. Dzięki nim możemy poczuć się jak prawdziwe California Girls!

Cztery Szpaki czyli mydlarnia z duszą i z sercem

poniedziałek, sierpnia 22, 2016

Cztery Szpaki czyli mydlarnia z duszą i z sercem

Po kosmetyki naturalne sięgam dość rzadko. Jestem snobką i lubię kosmetyki znanych marek ale są takie firmy, które od razu chwytają za serce i taka też jest rodzinna mydlarnia Cztery Szpaki. cztery Szpaki to młoda, rodzinna firma prowadzona przez Tomka i jego żonę - pomagają im oczywiście synowie - Józio i Jurek. I chociaż chłopaki mają 2 i 3,5 roku, to jak mówi Tomek "wprowadzają do firmy twórczy chaos".


Tomek z żoną założyli własną mydlarnię, bowiem od zawsze robili coś z niczego -  zajmowali się szeroko pojętym rękodziełem: warzyli piwo, robili sery i ubrania. O tradycyjnie wytwarzanych kosmetykach przeczytali kilka lat temu na przypadkowo znalezionym amerykańskim blogu i totalnie przepadli. Piwo i sery poszły w odstawkę, Tomek i jego żona skupili się na mydle. Na początku nie myśleli o robieniu na tym pieniędzy, jednak ich kosmetyki znikały wśród rodziny, bliższych i dalszych znajomych, tak szybko, że… nie mieli wyjścia i postanowili skierować przedsięwzięcie na profesjonalne tory.


Od początku radość "szpaków" wzbudzał fakt, że można robić kosmetyki bez dodawania do nich niepotrzebnej chemii, utrwalaczy, parabenów, dziwnych barwników. Szpaki hołdują zasadzie: "nie używamy w naszych produktach żadnej chemii. Robimy dobre zdrowe rzeczy i cieszymy się, że możemy się nimi z Wami podzielić". Czyż ich filozofia nie jest piękna?


Cztery Szpaki to oczywiście w głównej mierze naturalne, ręcznie wykonywane mydełka ale nie tylko. W ofercie Szpaków mamy bowiem musy do ciała, peelingi, herbaty do kąpieli oraz hydrolaty. Wszystko mega naturalne i delikatne dla naszej skóry. 

Mydła są tworzone ręcznie metodą na zimno. szpaki nie używają maszyn i skomplikowanych algorytmów – cały proces to czyste rzemiosło. Każda kostka mydła jest dzięki temu inna i nie zawsze wygląda tak, jak ta na zdjęciu w internecie. Wszystkie produkty są tworzone bez użycia surowców pochodzenia zwierzęcego.


Moje serce podbił peeling Róża i Baobab - cukrowo-różany o zapachu drzewka różanego i grejpfruta. Peeling, dzięki cząstkom pestek dzikiej róży i kryształkom cukru trzcinowego, idealnie złuszczy martwy naskórek i pobudzi krążenie. Oleje w nim zawarte pozostawią skórę gładką, nawilżoną i odżywioną.Zawarty w nim Olej z baobabu wspomaga regenerację skóry, nawilża i odżywia, zawiera witaminy: A, E, D i F. Masło shea to bomba witaminowa – dzięki niemu skóra wygląda młodziej, jest odżywiona, nawilżona i sprężysta. Olej jojoba działa antyoksydacyjnie, nawilża i zmiękcza, a olej lniany pomaga utrzymać gospodarkę wodno-tłuszczową skóry w zdrowej równowadze i wspomaga usuwanie wolnych rodników. Wszystkie oleje użyte w peelingu są nierafinowane i tłoczone na zimno. Naturalne olejki eteryczne – z drzewka różanego i grejpfruta – oprócz wspaniałego aromatu, zapewnią Ci odprężenie i poprawę nastroju. Peeling kosztuje 32 zł i ma 6 miesięcy ważności. 


Drugim ulubionym produktem od Szpaków jest puszysty Mus do ciała Konopie i Pomarańcza. Jego energetyzujący zapach pobudza o poranku a skóra po jego zastosowaniu jest doskonale nawilżona i jedwabiście gładka. Mus po zetknięciu ze skórą zamienia się w aromatyczny olejek, ale nie tłuści on skóry - bowiem tego nie lubię. Okrywa skórę delikatnym woalem a ta w mig odzyskuje spręzystość i gładkość. 

Mus do ciała skomponowany został z masła shea i tłoczonych metodą na zimno olejów: kokosowego, konopnego, lnianego i oleju arganowego. Produkt ma konsystencję gęstej bitej śmietany, która rozpuszcza się po zaaplikowaniu na skórę i momentalnie się wchłania. Olejki eteryczne: mandarynkowy, pomarańczowy i imbirowy przywołują skojarzenie z ciepłem, słońcem i radością życia. I taki właśnie jest ten mus. Kiedy po raz pierwszy go użyłam, powiedział "ojej, magia" nabieramy go bowiem a on pod wpływem ciepła naszego ciała całkowicie zmienia swoją puszystą konsystencję i zamienia się w olejek. Data przydatności to rok. Mus kosztuje 29 zł.


Mydło do włosów na konopnym sznurku? Tego jeszcze nigdy nie miałam. Mydło, dzięki wysokiej zawartości oleju rycynowego, sprawi, że włosy staj się silniejsze, gęstsze, dobrze się rozczesują a po jego zastosowaniu nie jest konieczna nawet odżywka. Mycie włosów tym mydłem to ogromna przyjemność – piana jest gęsta, obfita, kremowa - to co uwielbiam! A fajny sznurek z pętelką pozwala powiesić mydło pod prysznicem oraz pomoże dobrze chwycić kostkę. Szampon rekomenduje też mężczyznom, którzy nie lubią stosować tradycyjnych "kobiecych" szamponów. 


Do cery problematycznej z niedoskonałościami polecam szczególnie naturalne mydełko Różowy Grejpfrut z glinką francuską. Mydło z gęstą, stabilną i kremową pianą – doskonałe nadaje się do mycia całego ciała, twarzy a nawet włosów (dzięki dodatkowi oleju rycynowego). Przyjemny grejpfrutowy aromat pobudza i wprowadza w dobry nastrój. Różowa glinka francuska dodana do mydła zawiera mikroelementy, które tonizują, oczyszczają, wyrównują koloryt skóry, a nawet minimalizują widoczność blizn. Ja tym mydłem myłam ciało oraz twarz. Skóra jest doskonale oczyszczona, pory odblokowane a wypryski na buzi pojawiają się dużo rzadziej. Cena tego mydełka to 16 zł a data ważności to rok.


Na uwagę zasługuje również czarne jak sadza mydło węglowe. co prawda jeszcze się za nie nie zabrałam, ale to mydło to również panaceum dla cery problematycznej. Dodany do mydła węgiel aktywowany absorbuje zanieczyszczenia, otwiera i oczyszcza pory, rozjaśnia i wyrównuje koloryt skóry. Pomimo czarnego koloru kostki – piana jest śnieżnobiała, bąbelkowa. Mydło polecane dla cery zaskórnikowej, trądzikowej, łojotokowej, z przebarwieniami. Jego cena to 16 zł.


Jako wielka fanka tonizowania skóry oraz hydrolatów - postawiłam na hydrolat lawendowy zamknięty w szklanej buteleczce z atomizerem. Hydrolat ma delikatny zapach lawendy i po prostu psikam sobie nim na buzię nadmiar zmywając delikatnie wacikiem. 

Hydrolat (woda kwiatowa) powstaje podczas destylacji kwiatów, po oddzieleniu olejku eterycznego. W jego skład wchodzą rozpuszczalne w wodzie cząstki roślinne oraz niewielka ilośc olejku eterycznego. Hydrolat lawendowy polecany jest do każdego rodzaju cery. Działa kojąco, łagodząco, gojąco, antyoksydacyjnie i regenerująco. Zastępuje tonik i mgiełkę do twarzy i ciała. Doskonale działa na włosy farbowane, sprawia że kolor nie płowieje, a włosy dłużej wyglądają świeżo - o tej opcji jeszcze nie próbowałam :) Ale fakt, iż skóra twarzy tonizowana tym hydrolatem odzyskuje wewnętrzny blask, jest dobrze nawilżona i uspokojona. Hydrolaty u szpaków kosztują 26 zł a oprócz lawendowego w ofercie znajdziecie też hydrolat jaśminowy oraz z róży damasceńskiej.


Jeśli jesteście fankami natury, szukacie nietuzinkowych kosmetyków z duszą i sercem, to koniecznie zajrzycie do mydlarni Cztery Szpaki, a gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie. Tomkowi i jego żonie życzę dalszych sukcesów i tego aby Cztery Szpaki rozwijały się dalej i produkowały coraz więcej tak wspaniałych i pachnących kosmetycznych smakołyków.