Pachnący bubelek czyli lakier Fruity Scented Nail Color

środa, grudnia 11, 2013

Pachnący bubelek czyli lakier Fruity Scented Nail Color

Na ten lakier natknęłam się razem z Saurią, kiedy to zajrzałyśmy do Drogerii Tago Mago pod Dworcem Centralnym - niska cena (6 zł) i piękny kolor i lakier już był mój. 


I wszystko byłoby pięknie - bo lakier wysycha w tempie błyskawicznym (chyba 3 minuty i dwie warstwy już są suche), posiada cudny odcień grafitu z drobinkami, ślicznie i realistycznie pachnie - jak jeżyna ale zmywanie tego lakieru to istny horror - nie chce się wcale zmywać! Czerń schodzi z paznokci a srebrzyste drobinki dalej zostają na płytce i za cholerę nie chcą zejść. Wszystko się rozmazuje dookoła, lakier wchodzi podczas zmywania pod paznokcie i efektem są czarne pazury z mnóstwem drobinek. Już w życiu nim nie pomaluję paznokci bo jak sobie przypomnę co przeżyłam podczas zmywania to mi się skutecznie odechciewa. A kysz Fruity!!! A kysz!!!

My Secret Blusher czyli brzoskwinka na policzkach

wtorek, grudnia 10, 2013

My Secret Blusher czyli brzoskwinka na policzkach

To mój pierwszy kosmetyk od My Secret - sama nie wiem czemu - są to tanie kosmetyki dostępne w Drogeriach Natura i każda z Was może sobie na nie pozwolić. 


Może opakowanie różu nie powala swoją urodą i trwałością ale pigmentacja i efekt uzyskany na skórze jest bardzo satysfakcjonujący. Aksamitny róż do policzków kosztuje 11,99 zł i występuje w trzech kolorach - 101 Cool Pink, 102 Peach Pink, 103 Tan.

Ja użyłam tego lekko brzoskwiniowego odcienia - oprócz koloru, nadaje skórze lekkie rozświetlenie i zdrowy wygląd - bardzo mi się to podoba. Niewielka cena, przyzwoita jakość to jest to, co lubię. A Wam jak się podoba?

IsaDora Multi Vitamin Gloss czyli żelowa fuksja Rasberry

poniedziałek, grudnia 09, 2013

IsaDora Multi Vitamin Gloss czyli żelowa fuksja Rasberry

O IsaDora Multi Vitamin Gloss w kolorze Mandarine pisałam już jakiś czas temu. Teraz do mojej kolekcji dołączył kolor, który uwielbiam, czyli śliczna półprzezroczysta fuksja. Tym razem nie będę bardzo rozpisywać się na temat samych błyszczyków Multi Vitamin Gloss, bowiem temat wyczerpałam w poprzednim poście ale dodam tylko, iż są to moje ulubione mazidła kiedy mam spieczone usta a chcę wyglądać ładnie i delikatnie. 


Odcień Rasberry (No 32) to nowy kolor w gamie tych błyszczyków i uważam, że dla miłośniczek delikatnego różowego kolorytu na ustach będzie jak znalazł. Seria Multi Vitamin Gloss to żelowe błyszczyki zawierające aż 90% witamin - A, C, E i koenzym Q10 oraz antyoksydanty - te wszystkie składniki maja za zadanie poprawić kondycję naszych ust - nawilżyć je i wygładzić. Na zimę będą jak znalazł. Cena błyszczyka jest niestety dość wysoka, bowiem kosztuje ok. 55 zł. 


Bo IsaDora Multi Vitamin Gloss to nie tylko sam kolor - tutaj głównie chodzi o pielęgnację ust i mega nawilżenie. Soczysty kolor to już tylko miły dodatek w zależności od naszych upodobań kolorystycznych. To jedyny błyszczyk, który stosuję kiedy mam przesuszone usta i pomadki źle się trzymają.

Bielenda PHARM czyli trio na trądzik

czwartek, grudnia 05, 2013

Bielenda PHARM czyli trio na trądzik

Od czasu do czasu wpadają w moje dłonie kosmetyki dedykowane skórze trądzikowej - z wielką chęcią je testuję chociaż mam już swoich ulubieńców w tej walce. Są to jednak kosmetyki dość drogie jak np. tonik z kwasem salicylowym od Paula's Choice czy maska oczyszczająca od Eisenberg o której wkrótce napiszę. 


Bielenda PHARM to specjalistyczna linia dermokosmetyków wyróżniająca się precyzyjnym, wręcz medycznym podejściem do problemów skóry, mocno skoncentrowanymi składnikami aktywnymi, cenionymi przez lekarzy dermatologów w profilaktyce trądziku oraz innowacyjnymi, specjalnie opracowanymi recepturami, ukierunkowanymi na konkretny problem i skuteczne działanie.

Seria Trądzik przeznaczona jest dla cery mieszanej, tłustej, łojotokowej narażonej na powstawanie widocznych zmian trądzikowych, zaskórniki, błyszczącej i podrażnionej skóry, z zatkanymi i rozszerzonymi porami. 

W jej skład wchodzą 4 kosmetyki - Matujący krem-żel na dzień, Antybakteryjna emulsja oczyszczająca, Tonik normalizujący oraz Antybakteryjny krem na noc. Ja stosowałam równocześnie 3 z tych kosmetyków - za wyjątkiem kremu na noc. 

Co można napisać o tej serii - wszystkie kosmetyki mają zbliżony zapach - nie jest on najpiękniejszy na świecie ale nie jest też nieprzyjemny - kompletnie mi nie przeszkadzał. Zarówno emulsja do mycia jak i krem-żel mają dość rzadką konsystencję - w przypadku emulsji trochę mi to przeszkadzało bowiem dużo się jej wylewa z tubki. Ale teraz, po kolei o każdym z tych produktów.

PHARM TRĄDZIK Matujący krem-żel na dzień - to rzeczywiście niezły, lekki kosmetyk świetnie matujący skórę. Nie bieli jednak twarzy nawet jak nałożymy go zbyt dużo, nie wysusza i nie ściąga skóry - to w nim własnie uwielbiam. Idealnie nadaje się też pod makijaż jako baza. Ja najczęściej używam go w weekendy, kiedy moja skóra odpoczywa od codziennej tapety - skóra jest idealnie matowa przez cały dzień - podobny efekt dawał mi mój dotychczasowy ulubieniec w kwestii matowania skóry czyli Vichy Normaderm Mat. Zauważyłam, że delikatnie rozjaśnia skórę i wyrównuje jej koloryt. Szybko się wchłania i lekko zwęża pory. Przy regularnym stosowaniu wraz z pozostałymi kosmetykami serii ogranicza wydzielanie sebum w strefie T. Jest bardzo wydajny. Cena 50 ml opakowania to 20 zł. To definitywnie najlepszy kosmetyk z całej serii Bielenda Trądzik.


PHARM TRĄDZIK Antybakteryjna emulsja oczyszczająca TWARZ DEKOLT PLECY - tak jak już napisałam jest trochę za rzadka i przez to dość mało wydajna - ubywało mi jej w tempie kosmicznym. Dobrze oczyszcza skórę ale skóra musi być już pozbawiona makijażu bo z nim radzi sobie kiepsko. Odblokowuje pory i nie wysusza skóry. Cena 150 ml tuby to 16 zł.


PHARM TRĄDZIK Antybakteryjny tonik normalizujący TWARZ DEKOLT PLECY - bałam się go, że będzie wysuszał i podrażniał skórę - nic takiego nie miało miejsca (nawet kiedy niechcący przetarłam nim oczy nic nie szczypało). Jest bardzo delikatny, łagodzi podrażnienia, dobrze tonizuje i nawilża (producent pisze, że matuje skórę ale według mnie tego nie robi). Przemywam nim skórę kilka razy w ciągu dnia i bardzo go polubiłam. Buzia nie piecze, zaczerwienienia są wyraźnie uspokojone a skóra ładnie oczyszczona. Cena 200 ml butli to 14 zł.


Jak podsumować działanie całej serii? Powiem tak - cudów nie ma - pryszcze nadal się pojawiały i dopiero punktowe zastosowanie któregoś z moim sprawdzonych specyfików rozprawiało się z nimi porządnie. 

Jednak kosmetyki Bielenda dedykowane skórze ze skłonnością do trądziku z pewnością złagodzą jego objawy ale go nie wyeliminują całkowicie. To seria, która dobrze nawilża skórę z niedoskonałościami a wiemy doskonale, aby takiej skóry nie wysuszać, mamy więc tutaj wielki plus. Chyba najlepiej z całej serii sprawdził mi się krem-żel matujący który chociaż nie eliminuje istniejących już niespodzianek, to z pewnością zapobiega pojawianiu się nowych. Gdybym miała wskazać najsłabszy kosmetyk w serii to wskazałabym emulsję do mycia - bez niej mogłabym się obyć. Toniki lubię w każdej postaci i ten z serii Trądzik również przypadł mi do gustu. Ale może na młodszej skórze od mojej seria sprawdza się lepiej, kto to wie...

Serię kosmetyków Bielenda PHARM Trądzik otrzymałam od portalu Uroda i Zdrowie.
Fioletowe love czyli paletka od Glazel Visage

środa, grudnia 04, 2013

Fioletowe love czyli paletka od Glazel Visage

Kiedy zobaczyłam swoją spersonalizowaną paletkę cieni od Glazel Visage oniemiałam - fiolety, róż, amarant - to co kocham najbardziej. Glazel to marka dla profesjonalistów - czyli nie dla takiego beztalencia jak ja ale dzięki Glazel mogę chociaż odrobinę poczuć się jak prawdziwa make-up artist. 


W ofercie matowych cieni od Glazel znajdziemy istną feerię najróżniejszych barw. To bardzo mocno napigmentowane kolory utrzymujące się na powiekach bez bazy wiele, wiele godzin - są doskonałe do sesji zdjęciowych i trudnych warunków pogodowych. Już jedno pociągnięcie pędzlem idealnie kryje powiekę, wygładza jej strukturę i daje piękny wyrazisty kolor. I chociaż tak jak napisałam - moim makijażom daleko do doskonałości, to dzięki palecie od Glazel cały czas próbuję swoich sił oczywiście z różnym (zazwyczaj marnym) skutkiem.


Cena dowolnie skomponowanej palety 8 cieni to 110 zł, ale UWAGA w tej chwili trwa promocja dla Glazel'owych fanów na Facebooku i taką paletkę możecie już kupić za 69 zł. Taki prezent z pewnością powinien znaleźć się pod Twoją choinką.

a tutaj inna pomadka i już twarz całkowicie się zmienia
Benefit Gimme Brow czyli brwi ujarzmione

poniedziałek, grudnia 02, 2013

Benefit Gimme Brow czyli brwi ujarzmione

Moje brwi są okropne - jakiś ciągle potargane, nieujarzmione i rosną sobie jak chcą - we wszystkie możliwe strony. Ostatnio z pomocą przychodzi mi nowość od marki Benefit - niepozorny, maleńki tusz o wdzięcznej bene-nazwie czyli Gimme Brow.


Tusz występuje w dwóch odcieniach - light/medium oraz medium/deep. ja posiadam wersję jaśniejszą i dla mnie ten kolor jest idealny. Maleńką szczoteczką nakładamy na brwi ten żelowy tusz, który dyscyplinuje, układa i lekko utrwala nasze brwi nadając im pożądany kształt oraz kolor. 


Na stronie Benefit czytamy, iż Gimme Brow jest wodoodporny oraz długotrwały - tutaj bym polemizowała jeśli chodzi o trwałość - podobny kosmetyk od Delia Onyx jest dużo bardziej trwały ale za to skleja brwi na beton, a tego nie lubię. W tuszu od Benefit podoba mi się to, że brwi wyglądają naturalnie a nie są przerysowane a la Marlena Dietrich. Mam mieszane odczucia jeśli chodzi o Gimme Brow - z jednej strony bardzo go lubię i cały czas stosuję ale mam wrażenie, że ubywa go w tempie błyskawicznym i chyba wkrótce zakończy swój żywot. To bardzo dobry produkt ale mógłby być w większym opakowaniu - bo za wysoką ceną powinna iść w parze nie tylko jakość ale i wydajność.

Cena tego małego cuda to 115 zł - jak zwykle bene-wysoka.