Paletka pomadek MAC 3 Lips Red z serii Antonio Lopez

środa, października 23, 2013

Paletka pomadek MAC 3 Lips Red z serii Antonio Lopez

Seria MAC sygnowana nazwiskiem Antonio Lopez to mocne, soczyste i bardzo odważne kolory. Ja posiadam paletkę trzech pomadek zamkniętych w przepięknym ozdobnym puzderku z lusterkiem i malutkim pędzelkiem do aplikacji. Pomadki nakładam jednak palcem, bowiem tak jest mi najwygodniej. 


W mojej paletce znajdują się trzy odcienie - od delikatnej czerwieni poprzez mocną strażacką aż do koloru ciemnej krzepnącej krwi (dwa ostatnie kolory na ustach są do siebie bardzo zbliżone). 

Pomadki są lekko żelowe, od razu nadają ustom mocny kolor i lekko satynowe wykończenie do tego są tak trwałe, że po "zeswatchowaniu" i po każdym pomalowaniu ust do zdjęć, usunąć je mogłam wyłącznie wacikiem nasączonym micelem. Makijaż wykonany za ich pomocą zagwarantuje nam nieskazitelny wygląd ust przez wiele wiele godzin - są nie do zdarcia.

A Wam, który kolor podoba się najbardziej?

Mnóstwo jesiennych nowości i łupów czyli chwalę się

wtorek, października 22, 2013

Mnóstwo jesiennych nowości i łupów czyli chwalę się

Jesień to oczywiście miesiąc nowości na rynku kosmetycznym - marki raczą nas niezłymi smakołykami no i zestawami na Gwiazdkę (chociaż to dopiero październik).


Oto garstka nowości, jaka trafiła w przeciągu ostatniego tygodnia w moje łapki a ja już nie mogę doczekać się aby napisać Wam o nich coś więcej - oczywiście zestawy i balsamy powędrują na prezenty dla bliskich, bowiem ja mam już swoich ulubieńców. 

Po pierwsze Douglas - jak już pewnie wyczytałyście na innych blogach, MAC zawitał nam do Douglas'ów w całej Polsce, dodatkowo ruszył sklep internetowy, gdzie te z Was, które nie mają możliwości kupienia tych kosmetyków stacjonarnie mogą w końcu nabyć MAC'owe rarytaski online.

Jesienne nowości Douglasa - to oczywiście nowa kolorystyka serii Absolute Nails, Lips oraz Eyes - piękne metaliczne cienie, lakiery i błyszczki - można oślinić monitor.


Zestawy świąteczne i nowe marki w Douglas to J.S. Douglas Sohne, Body Farm, Boutique, Vivian Gray oraz seria kosmetyczek Batycki ze słynnym bursztynem.


Nowości od IsaDora - podkład Wake Up oraz nowe kolory błyszczyków Multi Vitamin Gloss (ja posiadam odcień 32 Rasberry) i lakierów Waonder Nail (mój ma kolor 772 Purple Reign).


Coś malutkiego od NYX - baza do cieni w pacynce oraz cień.


Jesienna kolorystyka od MAC - cień w kolorze Trax oraz pomadka nawilżająca Sheen Supreme w kolorze Quite the Thing łącząca w sobie zalety pomadki i błyszczyka.


Mamy też nową odsłonę kosmetyków od Dermablend (nowa szata graficzna podkładów oraz dwie super nowości) - podkład kamuflujący w kompakcie, podkład kamuflujący do ciała, fix utrwalający - dostępne już od listopada - wszystkie odcienie są w moim posiadaniu. Szkoda, że podkład w kompakcie występuje jedynie w kolorze 25 Nude oraz 35 Sand.


Nowości od Bielenda - seria Trądzik - czyli coś dla mojej kapryśnej cery.


No i na sam koniec rarytas jakich mało, czyli wysoka półka w pielęgnacji - kosmetyki od Eisenberg - maseczka oczyszczająca do cery mieszanej Masque Purifiant i żel-krem Hydra Lifting.

Mat i rozświetlenie czyli puder wypiekany od Alva

poniedziałek, października 21, 2013

Mat i rozświetlenie czyli puder wypiekany od Alva

Pudry praktycznie kolekcjonuję. Mam ich bardzo dużo - niektórych kompletnie już nie używam (wędrują wtedy do Darii) ale mam również i swoje ulubione. Ostatnio mam lekką zajawkę na kosmetyki naturalne i po raz pierwszy zdecydowałam się na naturalny kosmetyk do makijażu. Swój nabyłam w Sklepie Mint i nie żałuję.


Wypiekany puder gwarantuje jedwabistą, rozświetlającą teksturę, dającą jednocześnie matujące wykończenie i subtelną koloryzację. Wypiekane pudry Alva COLEUR mają odżywcze właściwości dzięki zawartym w nich takich składnikach, jak: opatentowany polisacharyd, olej z orzechów makadamia, olej z wiesiołka oraz wyciąg z czerwonych winogron. Kosmetyki do makijażu Alva COLEUR zawierają tylko naturalne barwniki, to pierwsze kosmetyki kolorowe zawierające polisacharyd – opatentowany aktywny składnik o działaniu przeciwzmarszczkowym, nie zawierają talku, pudry, róże i cienie są wypiekane a nie prasowane, co sprawia, że są spójne, mają jedwabistą, nie zawierając jednocześnie żadnych środków wiążących. Są  to naturalne i organiczne kosmetyki posiadające certyfikat Ecocert.

Puder zamknięty jest w bardzo eleganckim, czarnym puzderku i posiada niestety mało praktyczną gąbeczkę, ale ja puder nakładam pędzlem Kabuki, więc gąbeczkę wyrzuciłam. Dzięki temu, że jest wypiekany - nie oprósza się i ma jedwabistą konsystencję - doskonale nabiera się go sporym, gęstym pędzlem. Zapachu kompletnie nie posiada. 


To jest ciekawy i nietypowy puder, bowiem oprócz dobrych właściwości matujących (4-5 godzin) - bardzo delikatnie rozświetla naszą skórę ale nie tak jak tradycyjne rozświetlacze - nadaje skórze bardzo subtelny "glow", który wygładza optycznie skórę i maskuje niedoskonałości jak np. zmarszczki i pory. Dodatkowo jego atutem jest mocne krycie ale nie robi przy tym szpachli czy tzw. tapety i za to go uwielbiam. No i oczywiście nie zapycha problematycznej skóry jak moja.

Mój kolor to odcień "01 light" śliczny jaśniutki kolorek bez pomarańczowych czy też różowych podcieni. Dla jasnej karnacji jak moja jest idealny. 

Mica, Zea Mays*, Decyl Olive Esters, Zinc Stearate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Magnesium Aluminum Silicate, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil*, Zinc Oxide, Parfüm, Chamomilla Recutita Extract, Vitis Vinifera, Yeast Polysaccharide, Squalene, Potassium Sorbate, Linalool.
Może zawierać (+/-): CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499
*) składniki pochodzące z certyfikowanych ekologicznych upraw – 12% na 99,5% składników naturalnych

Przyznam szczerze, że to nie tylko mój pierwszy naturalny puder ale i pierwszy wypiekany - w czym jest lepszy od zwykłych pudrów - głównie w tym, że podczas nabierania go pędzlem - nie oprósza się nam dookoła a zostaje wyłącznie na pędzlu. Pudry wypiekane są podobno również bardzo wydajne - zobaczymy jak będzie w jego przypadku. Póki co, jestem zachwycona efektem jaki daje, a daje nam pięknie rozświetloną i zdrowo wyglądającą skórę.

Cena to 82 zł.
Tydzień z Organique czyli odmładzający tonik ze złotem

środa, października 16, 2013

Tydzień z Organique czyli odmładzający tonik ze złotem

Żeby nie było tak różowo, dzisiaj o kosmetyku od Organique, który niestety mi się nie sprawdził. Oj każda marka może mieć mały niewypał , co nie umniejsza faktu że dalej go stosuję bo szkoda mi go oddać lub tym bardziej wyrzucić. 


Złoty tonik odmładzający przeznaczony do pielęgnacji skóry dojrzałej i przesuszonej. Zawiera silnie nawilżający wyciąg z szałwii muszkatołowej - Xeradin, koloidalne złoto, kojący pantenol i koktajl z soczystych owoców: malin, truskawek, kiwi, jabłka, brzoskwini, papai oraz ogórka. Spowalnia procesy starzenia, uelastycznia i rewitalizuje, w naturalny sposób hamuje procesy zapalne. Zapewnia zmęczonej skórze komfort i odświeżenie, pozostawiając ją jędrną, wygładzoną, promienną i delikatnie rozświetloną.

Mam lat 37 ale rzadko stosuję pielęgnację przeznaczoną do dojrzałej skóry bowiem o dziwo zmarszczek nie posiadam. Tonik urzekł mnie nie tylko swoim opakowaniem - piękną szklaną flaszeczką ale głównie konsystencją - dość gęstą jak na tonik, zawiesistą i kosmicznie złotą. Musiałam go mieć!!!


Tutaj napiszę o plusach i minusach, bo tak będzie mi najłatwiej.

Minusy:
  • Opakowanie z dozownikiem jak u kremu - tonik rozchlapuje się wszędzie tylko nie na wacik (najczęściej leci wprost na ubranie ale całe szczęście nie zostawia złotych plamek) a jak odkręciłam dozownik, to dziurka w butelce jest tak mała, że nadal mamy kłopot z jego dozowaniem. Organique powinno koniecznie zmienić to felerne opakowanie.
  • Niestety trochę wysusza moją skórę i lekko ją ściąga - pomimo, że mam skórę mieszaną, to od toniku oczekuję nawilżenia, przed nałożeniem kremu. Tutaj pozbywamy się sebum i lekko matujemy skórę - dla niektórych z Was to może jednak być zaleta. 
Plusy:
  • Piękna estetyka opakowania i złocistego płynu gwarantuje, że nikt nie przedzie obok niego obojętny.
  • Złote drobinki rzeczywiście rozświetlają skórę i to mi się podoba.
  • Bardzo przyjemny i delikatny zapach.
  • Doskonale nada się na prezent bo wygląda obłędnie.
Tak jak każdy dotąd stosowany przeze mnie kosmetyk od Organique kupiłabym ponownie, to tym razem podziękuję. 

Cena 100 ml butelki to ok. 60 zł.


Tydzień z Organique czyli normalizujący krem dla skóry tłustej i trądzikowej

wtorek, października 15, 2013

Tydzień z Organique czyli normalizujący krem dla skóry tłustej i trądzikowej

Już od dawna zastanawiałam się nad kupnem tego kremu. Dostałam kiedyś sporo próbek, kiedy zrobiłam swoje pierwsze zakupy w sklepie Organique na Warszawskim Ursynowie i bardzo mi się podpasował. Kiedy więc przyszedł czas na wybór kosmetyków do akcji Przyjaciółki Organique, od razu wiedziałam że chcę mieć jego pełnowymiarowe opakowanie aby porządnie poddać go testom.


Specjalistyczny dermokosmetyk o lekkiej, kremowo-żelowej konsystencji, przeznaczony do pielęgnacji skóry z trądzikiem pospolitym, łojotokiem, a także z przebarwieniami pozapalnymi. Zamknięty w liposomowych otoczkach i stopniowo uwalniany kwas azelainowy charakteryzuje się skutecznym działaniem antybakteryjnym, nawet przy długim okresie stosowania nie powoduje oporności bakterii. Wpływa również korzystnie na proces keratynizacji, regulując procesy złuszczania naskórka i pracę gruczołów łojowych. Oczyszcza, rozjaśnia cerę i przebarwienia oraz niweluje rumień. Trikenol™ – roślinny kompleks o właściwościach prebiotycznych, hamuje rozwój bakterii zaburzających naturalną równowagę skóry i stymuluje jej system obronny. Nisko- i wysokocząsteczkowy kwas hialuronowy zapewnia optymalne nawilżenie i regenerację zewnętrznych i głębokich warstw naskórka. Rona Care®Tiliroside, flawonid pozyskiwany z pędów młodych roślin, zapewnia specjalną ochronę wrażliwej skóry i wzmacnia jej barierę ochronną. Kompleksowe działanie kremu uzupełnia Ricesilk ze zmielonych otoczek ziarenek ryżu, o doskonałych właściwościach absorpcyjnych i matujących.


Kremy przeciwtrądzikowe często wysuszają skórę - dlatego wolę stosować miejscowe preparaty. Tutaj jednak spotkała mnie miła niespodzianka. Krem lekko matuje skórę ale i ją dodatkowo nawilża - nawet przy codziennym stosowaniu rano i wieczorem - nie ma mowy o przesuszonej skórze. Spróbowałam stosować go również pod makijaż - no i też dawał radę - kolejny plus dla Organique. 

Kilka słów o samym kremie - zamknięty jest w szklanej (dość ciężkiej) butelce z wygodnym dozownikiem (na wyjazdy weekendowe odpsikałam sobie miniaturkę) - to daje nam gwarancję higienicznego użytkowania. Dozownik pozwala nam wyciskać większe lub mniejsze jego ilości bo krem jest dość gęsty ale dzięki temu wydajny - nie musimy dużo ciapać go na buźkę bo już niewielka jego ilość wystarczy nam na posmarowanie całej twarzy. Pozostawia buzię lekko satynową, zmatowioną ale nie czujemy żadnego nieprzyjemnego filmu. Wchłania się całkowicie po kilku minutkach, nie waży i nie rolkuje nawet przez wiele godzin w wysokiej temperaturze. Zapach nie jest jego atutem (dla mnie pachnie trochę jak cytrusowy CIF) ale kosmetyk do walki z pryszczami nie musi mieć pięknego zapachu - ma działać a ten gagatek jest definitywnie moim ulubieńcem bowiem do tej pory nie spotkałam (oprócz miejscowych preparatów) czegoś, co rzeczywiście niweluje powstające wykwity, doskonale radzi sobie z zaczerwienieniami po syfkach i zmniejsza widoczność porów. Można też stosować go punktowo wyłącznie na powstające lub istniejące zmiany.

Niedawno pisałam Wam o bardzo dobrym kremie Normaderm Total Mat od Vichy i kremie Cosmetics Organix, które wykazują bardzo podobne działanie jak krem od Organique. Jednak musimy wiedzieć czego oczekujemy od kremu, który ma leczyć i matować skórę. 

Vichy to Vichy - trochę chemii mamy w tym kremie, wiele z Was Vichy uczula i ogólnie za tą firmą nie przepada. Cosmetics Organix niestety matuje za mocno i musimy bardzo uważać z jego dozowaniem. Krem Organique to złoty środek - mat i nawilżenie oraz naturalne składniki to chyba to, czego skóra problematyczna potrzebuje najbardziej. Niestety cenowo krem od Organique wypada najdrożej - za 30 ml Vichy zapłacimy ok. 60 zł, za 50 ml Cosmetics Organix ok. 50 zł a za Organique (50 ml) aż 99 zł. Wybór należy jednak do Was. Ja nadal uwielbiam Total Mat od Vichy ale za całokształt jednak skłaniam się bardziej ku kremowi Organique. 

Koniecznie sięgnijcie po próbki tego kremu - są dostępne w sklepach Organique a przekonacie się, że to co napisałam to szczera prawda. Mnie ten krem złapał już po zużyciu 3 próbeczek a pełnowymiarowe opakowanie, które własnie wykańczam po 3 miesiącach stosowania tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że ten krem jest rzeczywiście bardzo dobry.

buuuu końcóweczka
Wrześniowe denko czyli bye bye pustaki

niedziela, października 13, 2013

Wrześniowe denko czyli bye bye pustaki

Już jakiś czas temu przekonałam się do zbierania pustych opakowań po kosmetykach, które właśnie skończyłam. Oto garść produktów, które zakończyły swój żywot we wrześniu.


  • Mgiełka do ciała od The Body Shop o zapachu Brazil Nut - definitywnie mój ulubieniec wśród mgiełek do ciała. Mam jeszcze drugie opakowanie i już się za nie zabieram. Zapach jest specyficzny - nie każdemu przypadnie do gustu ale ja lubię "spożywcze" zapachy bo wtedy jestem taka do schrupania.


  • Płyn Micelarny Mixa - pisałam już o nim tutaj, ale nie jest to produkt godny polecenia. Reklamy Mixa kuszą nas z telewizora ale są na rynku produkty dużo lepsze. No i składem nie zachwycają.


  • Płyn Micealrny Pharmaceris N - bardzo dobry, delikatny micel, który polecam z ręką na sercu. Dobrze rozprawia się z makijażem, nawilża i odświeża skórę.


  • Żel do mycia twarzy Lirene Young Hiszpańskie Flamenco z pomarańczą - to miły i sympatyczny produkt ale w moim wieku potrzebuję do mycia twarzy czegoś bardziej specjalistycznego. Dla młodej skóry - nada się rewelacyjnie, dla skóry bardziej wymagającej i dojrzałej - nie polecam.


  • Żel pod prysznic Lirene o zapachu rajskiego granatu - uwielbiam żele Lirene i możecie sobie mówić co chcecie - jeśli mam sama kupić sobie coś pod prysznic, to sięgam właśnie po te żele. Słodkie i soczyste zapachy mnie uzależniają.


  • Pianka do mycia twarzy Pharmaceris - pisałam już o niej i właśnie skończyłam kolejne opakowanie - uwielbiam te pianki i Wam również polecam, jeśli szukacie czegoś mega delikatnego do mycia buzi.


  • Spray nabłyszczający do włosów od Oyster Cosmetics - rewelacyjny i mega lekki produkt, który daje połysk nawet włosom w kolorze blond. Nie obciąża ich i nie tłuści - własnie zaczynam kolejne opakowanie. Uważam, że nie ma lepszego.


  • Płyn do higieny intymnej od Green Pharmacy - bardzo dobry i ultra delikatny płyn. Z pewnością sięgnę po niego ponownie.


  • Pianka myjąca Organique - pełna recenzja była całkiem niedawno - to bardzo ciekawa alternatywa dla tradycyjnych produktów do mycia ciała no i ten zapach mmmmm.


  • Maska do włosów od John Frieda - to genialny produkt, który błyskawicznie zregenerował moje włosy po urlopie - niedługo napiszę więcej o tym produkcie, bo warto.