Takie spotkania organizowane przez marki kosmetyczne lubię i cenię najbardziej. Bowiem jest to połączenie przyjemnego z pożytecznym. W ubiegły wtorek, wraz z zaprzyjaźnionymi blogerkami udałyśmy się na wycieczkę do raju, czyli siedziby firmy Eris w Piasecznie.
Oprócz prezentacji nowości marki Lirene a jest to seria kremów przeciwzmarszczkowych PROTECT dedykowanych różnym grupom wiekowym 25+, 35+, 45+, 55+, 65+ - wzięłyśmy udział w warsztatach w specjalnie stworzonym dla nas laboratorium. Ubrane jak prawdziwi chemicy - w okularki oraz fartuchy - miałyśmy sklasyfikować, na podstawie konsystencji bazy i zapachu olejków eterycznych, kremy dla różnych grup wiekowych, co wbrew pozorom nie było takie proste.
Miałyśmy też okazję być w głównym laboratorium marki, które ja nazwałam "miejscem, gdzie dzieje się magia" - tam właśnie tworzone są wszystkie produkty Eris, Lirene i Under Twenty przed trafieniem na taśmę produkcyjną i na półki sklepowe. Po drodze zajrzałyśmy też do laboratorium testów in vitro, gdzie kosmetyki są testowane na hodowlach komórkowych (a nie na zwierzętach). Bowiem testy in vivo, czyli na probantach, są prowadzone w Warszawie w Pałacyku Eris przy ul. Puławskiej.
Następnym punktem programu było wyjaśnienie nam pojęcia glikacji na przykładzie... bezy, bowiem po zjedzeniu posiłku bogatego w cukier prosty, stężenie glukozy we krwi wzrasta a insulina nie radzi sobie z jej przetwarzaniem, wtedy to cząsteczki glukozy przyłączają się do białek w komórkach i je niszczą. To właśnie jest proces glikacji. Dlatego też zostałyśmy poczęstowane najlepszą jaką jadłam w życiu bezą a potem dekorowałyśmy swoje własne beziki, które zabrałyśmy do domu. Czyli glikacja została blogerkom zapewniona w 100%.
Oprócz słodkości, był również suto zastawiony "paśnik", bowiem po całym dniu blogerki były głodne jak wilki i z wielką ochotą poddałyśmy się ploteczkom przy pysznym jedzonku.
Jak zwykle dziękuję Ani i Magdzie - naszym Paniom Eriskom - za fajne popołudnie a dziewczynom za bezcenne pogaduchy. Do następnego!!!
tak mi szkoda, ze nie moglam pojechac, glupia grypa, nie miala kiedy przyjsc, buuuu:(
OdpowiedzUsuńno nam Ciebie tez brakowało a latasz po tych eventach i złapałaś jakieś paskudztwo
UsuńFajnie zobaczyć Was razem!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje masywne naszyjniki :)
nie wszystkim jest dobrze w takich dużych koralach ale ja je uwielbiam
UsuńPrzekaż koleżance, że białe rajstopy zakłada się dwa razy w życiu: na komunię i na ślub, i to są dwie okazje, na których założenie białych rajstop się kończy. Sorry...
OdpowiedzUsuńto akurat Ania - Pai Eriska :)
Usuńa ja noszę białe ażurowe grube rajtki do jakiś fajnych tunik :)
To weź to Siouxie do siebie rly. Niestety żadna biel w rastopie dobrze nodze nie robi. Poza ślubem i komunią - dziękujemy państwu, do widzenia :)
Usuńzazdroszczę takiej wyprawy! ;)
OdpowiedzUsuńJak już mówiłam wyglądałaś jak moja profesorka z laboratoriów :D Ale Ty wyglądasz zdecydowanie sympatyczniej :) Takie laboratorium dla mnie to czysta bajka :D Zazdraszczam :D
OdpowiedzUsuńno wiem wiem :0 ale teraz już się czeszę znowu z grzywką - jakoś młodziej wyglądam :)
UsuńBardzo pozytywne spotkanie. Fajnie w tych fartuchach wyglądacie.
OdpowiedzUsuńA te małe beziki cudne. Zjadłabym :))
beziki zjadł mój tata - smakowały mu bardzo
UsuńByć w tak szczególnym miejscu i dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy.. Zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńeee nie mamy słit foci ;/
OdpowiedzUsuńno właśnie...
UsuńPozazdrościć jakie pysznosci
OdpowiedzUsuńFajnie było się spotkać :)
OdpowiedzUsuńoj tak :) oby częściej
UsuńZazdroszczę tej wizyty i bezików. Głodna się zrobiłam. :)))
OdpowiedzUsuńNie będę zbyt oryginalna, jeśli napiszę, że zazdroszczę tych warsztatów... Sama chętnie zobaczyłabym takie "magiczne" miejsce :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia i relacja! wygląda na rzeczywiście dobrze zorganizowany i przemyślany event. Można się czegoś ciekawego dowiedzieć, wszystko wydaje się dopięte i estetycznie przygotowane - super! :-)
OdpowiedzUsuńto prawda Lirene zawsze się stara i wszystko dopina na ostatni guziczek
UsuńBardzo podoba mi się zabawa z przyporządkowywaniem bazy kosmetyku do poszczególnych grup wiekowych:)
OdpowiedzUsuńSiouxie, Ty nawet kolorystycznie sie tam pieknie wpasowalas:-)
OdpowiedzUsuńno własnie też zauważyłam to dopiero na fotkach ha ha :) fajnie się komponuję w tym ślicznym tłem
UsuńWowo! ale fajnie :) zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać zdjęcia z takich spotkań ;)
OdpowiedzUsuńwarsztaty musiały być niesamowite :)))) niesamowicie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńAle super, tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńwidzę,ze rewelacyjnie zaplanowane te warsztaty, a marka Lirene sama w sobie potrafi zaskoczyć, ciekawym rozwiązaniem było przygotowywanie przez Was bazy :)
OdpowiedzUsuńbawiłyśmy sie jak dzieciaki :)
UsuńNa pewno było świetnie i wyniosłyście z warsztatów wiele pożytecznych informacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
tak, zwłaszcza że nie miałam pojęcia o tym iż laboratorium jest dość małe a tam powstają wszystkie kosmetyki :) myślałam że to jakaś wielka hala będzie ale widocznie pomyliłam z produkcją ha ha
UsuńOj, no to mnie zaskoczyłaś tą informacją. ;)
OdpowiedzUsuńAleż fantastyczne spotkanie! Ciekawe doświadczenie, super! :)
OdpowiedzUsuńTak oglądam te zdjęcia z tych warsztatów i strasznie chciałabym być na waszym miejscu. Bardzo ciekawa jestem jak wygląda takie labolatorium
OdpowiedzUsuńNa pewno niezapomniane spotkanie i przynajmniej idzie coś z niego wynieś w głowie :) Super :)
OdpowiedzUsuń