Provokuj spojrzeniem czyli ProVoke Perfect Lashes mascara 3 w 1

piątek, marca 11, 2016

Provokuj spojrzeniem czyli ProVoke Perfect Lashes mascara 3 w 1

Z tuszami do rzęs mam odwieczny problem - moje rzadkie, kompletnie proste rzęsy i do tego głęboko osadzone oczy powodują, że praktycznie żaden tusz mi nie pasuje. A to skleja mi rzęsy, a to odbija się po godzinie na górnej powiece i rozmazuje. 

Najnowszy tusz do rzęs ProVoke Perfect Lashes Mascara to mascara 3 w 1 czyli spektakularny efekt "all in one": rzęsy maksymalnie pogrubione, ekstremalnie wydłużone, pięknie podkręcone. To trwała formuła, odporna na rozmazywanie i sklejanie rzęs. Forming Complex powoduje naturalne podkręcenie rzęs oraz zwiększenie ich objętości. 

Szczoteczka tego tuszu jest tradycyjna - nie za duża i nie za mała - idealnie chwyta rzęsy już u samej nasady podkręcając je i ładnie je rozdzielając. Praktycznie każda rzęsa jest widoczna a efekt na oczach jest spektakularny - moje rzęsy są duuuuużo dłuższe, pięknie podwinięte a do tego tusz nie odbija mi się nawet po wielu godzinach noszenia makijażu. W końcu moje rzęsy nie wyglądają jak łapki zdechłej muszki :) Zresztą same oceńcie!

Mascara Dr Irena Eris ProVoke Perfect Lashes Mascara kosztuje 65 zł - jak dla mnie to bardzo dobra inwestycja, jeśli tak jak ja macie proste i oporne na podkręcanie rzęsy. 

Matowa rewolucja w odcieniu soczystej fuksji czyli Urban Decay Matte Revolution

wtorek, marca 08, 2016

Matowa rewolucja w odcieniu soczystej fuksji czyli Urban Decay Matte Revolution

Raz na zawsze pozbądź się uczucia suchych ust towarzyszącego matowym pomadkom. Dzięki Urban Decay Matte Revolution i jej super-kremowej, niewysuszającej formule, Twoje usta będą wyglądały fantastycznie, a Ty poczujesz się jeszcze piękniejsza. To matowa szminka, którą z pewnością pokochasz od pierwszego użycia.


Sprawdź koniecznie każdy z dziewięciu odcieni - od neutralnych przez jaskrawe, aż po ciemne, głębokie kolory. Mój odcień to Matte Menace czyli mocna i soczysta fuksja - takie odcienie kocham najbardziej bowiem czuję się w nich świeżo ale i seksownie. 


Szminka Matte Revolution zawiera formułę Pigment Infusion System™. Co to oznacza? Kremową konsystencję, znakomite krycie i żywe kolory. Nie można nie wspomnieć o długiej liście składników zapewniających właściwe nawilżenie i sporą dawkę antyoksydantów - awokado, olej babassu, masło shea i illipe, witamina C i E. 


Pomadka Matte Revolution od Urban Decay w przeciwieństwie do niektórych matowych pomadek, ma aksamitną konsystencję i nie jest tępa w aplikacji. Kolor jest żywy i bardzo mocny już od pierwszego posunięcia po naszych ustach. A trwałość? Wręcz niesamowita - aby dokładnie pozbyć się pomadki, należy użyć płynu micelarnego - jest "nie do zdarcia". Pomadka rzeczywiście nie wysusza ust a wręcz je nawilża i odżywia dzięki zawartych w niej specjalnych składnikom. Pomadki Urban Decay Matte Revolution można kupić oczywiście w drogerii Sephora lub w sklepie internetowym Urban Decay. Kosztują 109 zł. 

VIVA LA DIVA czyli wiosna z Misslyn

poniedziałek, marca 07, 2016

VIVA LA DIVA czyli wiosna z Misslyn

Inspirowana włoskim temperamentem i pasją - najnowsza kolekcja Misslyn to kwintesencja seksu ale i kobiecości. Intensywne kolory na ustach i paznokciach, delikatnie muśnięte kolorem policzki oraz oczy w odcieniach nude to własnie Misslyn VIVA LA DIVA


Delikatnie rozświetlający róż do policzków Blooming Blush Mazzo Di Fiori z przepięknym kwiatowym motywem nada naszym policzkom subtelnego koloru. Jest dobrze napigmentowany i niezwykle aksamitny. Cena różu to 28,90 zł. 


Potrójna paletka cieni Perfect Match Eyshadow La Dolce Vita to tercet nudziaków - delikatna półperłowa biel i dwa odcienie beżu (jeden matowy a drugi lekko opalizujący) - są również aksamitne w dotyku i świetnie napigmentowane. Połączone ze sobą - współgrają na medal. Cena paletki to 25,90 zł. 


Tutaj widzicie makijaż wykonany za pomocą paletki La Dolce Vita 
a na policzkach oczywiście mam przepiękny róż Mazzo Di Fiori


Misslyn w kolekcji VIVA LA DIVA stawia jednak głównie na mocne usta oraz na soczyste kolory na paznokciach. Najnowsze lakiery Lolligloss Nail Polish to lakiery dające szklisty i półtransparentny efekt na paznokciach - dla mnie po prostu magia!!! Intensywność koloru uzyskujemy za pomocą kolejnych warstw - całe szczęście każda z nich wysycha w błyskawicznym tempie. 


Wyjątkowo, w tym przypadku, nie nakładałam nawet topu przyspieszającego wysychanie, chociaż nałożyłam 3 warstwy lakieru aby uzyskać mocniejszy efekt. Cena lakieru to 16,50 zł.

Cztery niesamowite kolory (Alla Moda, Mamma Mia, Gelato alla fragola i Aranciata) inspirowane przezroczystymi słodyczami sprawią tej wiosny, że to własnie manicure będzie na pierwszym planie. Odcień lakieru Mamma Mia idealnie komponuje się z pomadką w kolorze Bacio - i od razu czujemy się jak seksowne włoszki. Nic tylko jechać do Rzymu!

Hearther White oraz Amethyst czyli My Secret Glam & Shine

niedziela, marca 06, 2016

Hearther White oraz Amethyst czyli My Secret Glam & Shine

Dość długo lakiery z serii My Secret Glamd & Shine czekały na swoją kolej. Bałam się jasnych kolorów, bo te z reguły smużą i zostawiają nieładne plamy na paznokciach. W dodatku, krycie przy tak jasnych i pastelowych odcieniach często nie jest zadowalające. Na kilku blogach podejrzałam niedawno odcień Heather White i postanowiłam, że go wypróbuję. Teraz? To mój ulubiony odcień lakieru do paznokci.


To wręcz niemożliwe ale lakier Heather White idealnie kryje już przy dwóch warstwach, nie robiąc smug i plam a w dodatku błyskawicznie wysycha. W rzeczywistości daje lekko matowy efekt, ale ja pokrywam go żelowym topem i uzyskuję piękny połysk. Efekt? Żelowy manicure, który ani nie odpryskuje ani nie wyciera się na koniuszkach i wygląda po prostu obłędnie w połączeniu fioletowym-śliwkowym odcieniem Amethyst. Lawendowa biel przez długi czas pozostanie moim ulubieńcem - to jet pewne. 

Cena lakierów My Secret Glam & Shine to 6,99 zł a znajdziecie je oczywiście w Drogerii Natura. 


Gra w kolory czyli KOBO Professional Matte Lips

czwartek, marca 03, 2016

Gra w kolory czyli KOBO Professional Matte Lips

Matowych pomadek nigdy nie mam dosyć a jeśli jeszcze są w cudownie soczystych odcieniach, estetycznych opakowaniach i są cudownie napigmentowane to jestem w siódmym niebie. Przedstawiam wam zatem KOBO Profssional Matte Lips - pomadki, którym koniecznie musicie przyjrzeć się z bliska. 

KOBO Professional Matte Lips to pomadka zapewniająca ustom trwałe satynowe wykończenie i pełne nasycenie kolorem. Połączenie specjalnie dobranych polimerów oraz składników aktywnych pozwala ustom utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, jędrności oraz wygładzenia.

Zawiera w liczne składniki aktywne, takie, jak:
  • emolienty z pestek moreli o właściwościach regeneracyjnych, poprawiających napięcie i ujędrniające delikatny naskórek ust;
  • olej z dyni drzewiastej, który wygładza, natłuszcza oraz działa nawilżająco;
  • kompleks witamin ECF, który pomaga utrzymać właściwy stopień nawilżenia ust, zapobiega ich wiotczeniu oraz ma właściwości detoksykujące.
  • specjalne mikrosfery nadające aksamitne odczucie na skórze;
  • polimer KOBOGUARD® o właściwościach non-transfer czyli utrzymujących pomadkę na ustach bez przenoszenia jej na np. szklankę itp.

Przed użyciem pomadki MATTE LIPS polecane jest użycie pomadki ochronnej, lub bazy pod pomadkę. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że produkt długo utrzymuje się na ustach. Po aplikacji usta należy odbić chusteczką w celu utrwalenia matowego efektu.


Przyznam szczerze, że ja nie nakładam pod te pomadki ani bazy ani balsamu, ponieważ i  tak mają piękną kremową konsystencję. Po aplikacji usta nie są idealnie matowe - dopiero po odbiciu ust na chusteczce uzyskujemy efekt pełnego matu, ale te kolory są tak cudownie soczyste i napigmentowane, że nie potrzebuję idealnego matu aby się nimi cieszyć. 

Dla mnie to pomadki idealne - w cudownych opakowaniach z uroczą koronką, o świetnej aksamitnej konsystencji i pięknym wykończeniu na ustach. Do tego cena - 15,99 zł i możemy wyglądać jak milion dolarów. 

SMASHBOX Photo Finish Primer Oil czyli olejkowa baza z efektem photoshop

wtorek, marca 01, 2016

SMASHBOX Photo Finish Primer Oil czyli olejkowa baza z efektem photoshop

Zakochaj się w swojej skórze – zanim zrobisz sobie makijaż. Nowa Photo Finish Primer Oil od Smashbox Cosmetics jest pierwszą bazą o specjalnej lekkiej formule, wzbogaconej luksusowymi olejkami do stworzenia w pełni rozświetlonej skóry, dający efekt wyjątkowego “glow” w świetle aparatu. Stworzona z 15 drogocennych olejków roślinnych, wzbogacona peptydami by głęboko odżywić, zregenerować i nawilżyć skórę, tworząc płynną bazę dla efektu młodej idealnej cery. W rzeczywistości, po użyciu tej bazy pomyślisz dwa razy czy chcesz nakładać makijaż!


Profesjonalni wizażyści  w Smashbox Studios kochają aplikować olejki na  skórę, dając  jej naturalne rozświetlenie, mogą wtedy idealnie przygotować skórę do makijażu. „Siła nawilżenia tej olejkowej bazy może naprawdę zmienić strukturę twojej skóry” mówi Lori Taylor Davis, Smashbox Global Pro Lead Artist. “Ona jest wszechstronna – dodaję ją odrobinę do korektora by zapewnić mocniejsze nawilżenie lub  mieszam kroplę z różem do policzków  by zapewnić naturalny ciepły efekt".


Połączenie ze sobą 15 bogatych olejków (takich jak min. Jojoba, Arabica lub Arganowy) daje skórze niesamowite korzyści, rewolucyjna formuła redukuje suchość skóry, spłyca zmarszczki i drobne linie, dając efekt rozświetlonej młodej skóry. Aplikuj ją dwa razy dziennie, a zobaczysz jak twoja skóra stanie się bardziej rozświetlona, nawilżona i młodsza w zaledwie w tydzień. Co więcej? Możesz aplikować ją na łokcie, skórki, nawet na obojczyki by zapewnić im pełnię blasku. Możesz dodać kroplę olejku do naszego podkładu Studio Skin by uzyskać efekt perfekcyjnej rozświetlonej skóry.

"W studio, idealnie jest zawsze zacząć zdjęcia przy perfekcyjnie przygotowanej cerze . Im bardziej rozświetlona skóra, tym daje wrażenie bardziej ożywionej, zdrowej, młodszej i zawsze wyglądającej lepiej w kamerze" - Davis Factor, Smashbox Cosmetics Founder and Photographer.

Do tej olejkowej bazy byłam nastawiona bardzo sceptycznie - nie lubię bowiem olejków i staram się ich unikać jak ognia. Jedak przecież musiałam ją przetestować, a że markę Smashbox cenię za doskonałe podkłady, to zaufałam jej i w tym przypadku. Zazwyczaj pod podkład nakładam ulubiony krem. W chwili obecnej jest to Clarins Multi-Active Jour. Tradycyjnych, często silikonowych baz pod makijaż unikam, bowiem mnie zapychają. 


Dosłownie dwie krople Photo Finish Primer Oil nałożone na skórę nie obciążają jej i pięknie się wchłaniają dając idealny "poślizg" nawet tępym w aplikacji podkładom jak własnie Smashbox Studio Skin. Skóra jest idealnie przygotowana na nałożenie podkładu, który idealnie się z nią stapia dając efekt rozświetlonej i zdrowszej skóry. 

Olejek ma bardzo delikatny lawendowy zapach a podczas jego nakładania dosłownie relaksujemy się. Stosuję go również w te dni, kiedy nie maluję się a chcę aby skóra była świeża, bardziej promienna i gładsza, bowiem lekko niweluje linie mimiczne i zmarszczki. Mojej skórze daleko do doskonałości ale z tym olejkiem - rzeczywiście czuję się komfortowo - to nie tylko idealna baza pod każdy makijaż ale i doskonała pielęgnacja na dzień. 


SMASHBOX Photo Finish Primer Oil możecie już kupić w drogerii Sephora a ta duża i wydajna buteleczka z bardzo wygodną pipetką kosztuje 159 zł.