Waikiki czyli bronzer od Lily Lolo

środa, listopada 05, 2014

Waikiki czyli bronzer od Lily Lolo

Z bronzerami bywa różnie - mogą podkreślić naszą urodę ale nieumiejętnie nałożone mogą nam zrobić krzywdę w postaci okropnych brązowych placków. Dość rzadko po nie sięgam bowiem należę do tych niewprawionych osób, które często źle je aplikują.  Jednak bronzer Waikiki od Lily Lolo jest dość bezpiecznym produktem, chociaż jego sypka konsystencja może na początku sprawiać nam trochę trudności. Ale wystarczy dobry pędzel i trochę treningu i mamy bronzer doskonały. 


Waikiki to to jasny opalizujący na złoto kosmetyk, który idealnie nadaje się dla osób z jasną karnacją jak moja. Nałożony na kości policzkowe jednak nie jest już tak opalizujący - daje skórze zdrowy kolory a kiedy nasza skóra jest muśnięta słońcem w cudowny sposób może podkreślić opaleniznę. 


Doskonale podsumowuje go producent - przepiękny, jasny bronzer z mieniącymi się na złoto drobinkami. Wprost stworzony dla osób o jasnej i średnio-jasnej karnacji. Daje efekt naturalnej, złotej opalenizny. Dzięki Waikiki nie tylko uzyskasz efekt opalonej cery, ale również wymodelujesz rysy twarzy. Nasz mineralny bronzer sprawi, że będziesz mogła cieszyć się piękną opalenizną przez cały rok. Teraz nawet w środku zimy będziesz w stanie przywołać wspomnienie upalnego lata.
  • nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwników i konserwantów
  • bezzapachowy
  • efekt złocistej opalenizny
  • delikatny dla skóry, może być stosowany na całym ciele
  • jedwabiście gładka konsystencja
  • daje subtelne wykończenie; bardziej intensywny efekt można uzyskać nakładając kilka warstw
  • 100% naturalny
  • może być używany przez wegetarian i wegan
Cena dużego bo 40 ml opakowania to 72,90 zł - z uwagi na to, że jest niesamowicie wydajny polecam zamówić wersję mini 0,75 g za 10,90 zł. 

Himalajska rozkosz czyli sól do kąpieli Pat & Rub

czwartek, października 30, 2014

Himalajska rozkosz czyli sól do kąpieli Pat & Rub

Wiele razy wspominałam na blogu przy okazji produktów do kąpieli w wannie, że nie przepadam za długim siedzeniem w kąpieli bowiem jestem miłośniczką brania prysznica. Jednak są takie kosmetyki, którym nie mogę się oprzeć i wtedy relaksuję leżąc w wannie i rozmyślając. Sól Himalajska od Pat&Rub pobiła wszystkie kule od Organique, płyny i pudry do kąpieli. Ma tak niesamowity zapach, że przed jej użyciem odkręcałam sobie słoiczek w pokoju aby rozkoszować się jej mocnym zapachem... eukaliptusa (tak zamiast świecy czy też wosków). To jest bowiem zapach, który uwielbiam ponad wszystko - orzeźwiający, relaksujący i mmmm mroźny. 


Mocny zapach olejków eterycznych ma swoich zwolenników i przeciwników - ja jestem jego zagorzałą fanką i wraz z zapachem olejku herbacianego jestem od niego uzależniona. Oczywiście to kwestia indywidualna i przeciwnik tego zapachu może powiedzieć, że sól ta po prostu... śmierdzi. Co ciekawe w soli Himalajskiej nie ma wcale eukaliptusa - to połączenie olejków eterycznych paczuli, ylang-ylang i szałwii, które przypomina jego zapach.

Sól Himalajska doskonale daje taką rozkosz dla ciała i zmysłów, że nie można wyjść z wanny. Dodatkowo poziom zrelaksowania jest tak odczuwalny, że po kąpieli od razu zasypiałam spokojnym i mocnym snem. 


Jeśli jesteście miłośniczkami mocnych eterycznych i lekko orientalnych zapachów, kochacie pluskać się w wannie z użyciem soli do kąpieli to sól tak jest wręcz genialna. Dodatkowo, kiedy stosowałam ją regularnie do kąpieli podczas przeziębienia - znakomicie łagodziła dolegliwości górnych dróg oddechowych - oddech stawał się płytszy a katar mniej męczący. Cena aż 1,1 kg to 75 zł. Starczy Wam na wiele wiele przyjemnych kąpieli. 


Sól himalajska jest najczystszą solą na Ziemi. Nie zawiera zanieczyszczeń ze środowiska, bogata w minerały. Mieszanka naturalnych olejków eterycznych z paczuli, ylang-ylang i szałwii polecana jest przy problemach górnych dróg oddechowych, stanach napięcia nerwowego, bólach mięśniowych i reumatycznych, a także różnego rodzaju schorzeniach skóry: trądziku, łupieżu, grzybicy. Kąpiel z użyciem soli himalajskiej z olejkami dodatkowo relaksuje, zmiękcza skórę, odświeża oraz pomaga w walce z cellulitem i rozstępami.

Jak pachnie księżyc w pełni czyli Shiseido ZEN MOON Essence

środa, października 29, 2014

Jak pachnie księżyc w pełni czyli Shiseido ZEN MOON Essence

Księżyc odgrywa istotną rolę w japońskiej kulturze Zen. Często utożsamiany z siłą natury, kwiatami od wieków inspiruje poetów i artystów. W wielu budynkach, np. KATSURA RIKYU (willi Cesarza w Kyoto) istnieją specjalne miejsca w których oddaje się cześć i podziwia moc księżyca. Księżyc w pełni jest japońskim symbolem nieuchwytnego, wiecznego piękna. Stal się również źródłem inspiracji do stworzenia nowego zapachu ZEN MOON ESSENCE. Jego twórcą jest Michel Almairac.


Zen Moon Essence to zdecydowany i mocny zapach inspirowany akordami światła, białych płatków i ciepła złotego księżyca. Kwiatowo-bursztynowa rodzina zapachu wyraża kobiecość i zmysłowość. Nuta serca to subtelne kwiaty –  tuberoza, magnolia i jaśmin; nuta bazy to bursztyn, paczuli i drzewo kaszmirowe. To zapach idealny na zimę, kiedy otulamy się w ciepły szal i mkniemy przez trzeszczący pod stopami śnieg.


Dodatkowym atutem jest piękna, ciężka butla, która odbija światło i imituje wygląd księżycowej poświaty. Obok tego tajemniczego zapachu księżyca w pełni nie można przejść obojętnie. 


Zen Moon Essence to limitowana edycja zapachu Zen z 2007 roku, która właśnie zawitała na półki. Cena 50 ml wody perfumowanej to 270 zł.

Maska rodem z Hollywood czyli GlamGlow Tingling & Exfoliating Mud Mask

wtorek, października 28, 2014

Maska rodem z Hollywood czyli GlamGlow Tingling & Exfoliating Mud Mask

Pewnie już słyszałyście o fenomenie maski gwiazd Hollywood czyli słynnej GlamGlow Tingling & Exfoliating Mud Mask. Od ponad miesiąca stosuję ją regularnie co drugi-trzeci dzień i muszę przyznać, że i ja uległam jej czarowi.


Hollywoodzki sekret piękna i młodości GlamGlow Tingling & Exfoliating Mud Mask  - marka uznana w świecie wielkich produkcji filmowych, pokazów mody, sesji fotograficznych największych gwiazd. W mgnieniu oka gładka cera o młodzieńczym balsku - a to wszystko za sprawą 3 ekskluzywnych składników: 
  • Teaoxi - innowacyjna formuła o działaniu przeciwstarzeniowym i przeciwzmarszczkowym, pobudzająca syntezę kolagenu,
  • francuska glinka o działaniu minimalizującym pory i chroniącym przed zanieczyszczeniami,
  • skałą wulkaniczna delikatnie złuszcza naskórek, usuwając obumarłe komórki, wygładza i zmiękcza drobne linie, sprawiając że cera w mgnieniu oka wygląda młodziej. 
Upiększająca maska nadaje się dla wszystkich typów skóry, dla kobiet i dla mężczyzn, niezależnie od wieku. 


Opinie o tej masce są skrajnie różne - od ochów i achów poprzez wielkie rozczarowanie. Moja skóra rewelacyjnie zareagowała na jej działanie i powiem szczerze, że już wiem o co poproszę Świętego Mikołaja - o kolejne opakowanie. 

Po pierwsze miałam już okazję stosować różne maski z błotka, jednak żadna z nich nie dawała mojej skórze takiego "kopa" jak GlamGlow. Maska nie tylko rewelacyjnie rozprawia się z zanieczyszczoną i skłonną do wyprysków skórą, niweluje drobne zmarszczki, rozświetla i rozjaśnia skórę w widoczny sposób. 

Maska zamknięta jest niestety w bardzo małym bo tylko 50 ml słoiczku i ma konsystencję błotka w którym zanurzone są "fusy" czyli liście zielonej herbaty. Maska ma dość przyjemny ziołowo-herbaciany zapach. Nakładam ją szpatułką i rozsmarowuję dokładnie po całej twarzy. Po kilku minutach odczuwam lekkie mrowienie czyli tzw. "tingling effect". Przyznam szczerze, że zdziwiły mnie komentarze na Wizażu że maska pali i piecze niemiłosiernie, bowiem ja nie odczuwam nic nieprzyjemnego - po prostu delikatne mrowienie czy też łaskotanie. A stosowałam ją nawet w dwa dni po zabiegu mezoterapii (mikronakłuwania skóry) kiedy była dość podrażniona. Maska zastyga na twarzy zmieniając swój kolor. Po 20-30 minutach zmywam ją letnią wodą dokładnie masując twarz - w ten sposób pilinguję skórę. Już podczas zmywania wyczuwam, że skóra staje się milutka w dotyku. Po jej zmyciu moja skóra nie jest ani czerwona ani podrażniona czy też przesuszona ale jaśniejsza i definitywnie bardziej promienna. Dzięki niej nie wstydzę się wychodzić z domu bez makijażu. 


Musimy uważać i bardzo dokładnie ją zamykać, bowiem ma tendencję do lekkiego wysychania ale kropla wody przywraca ją do pożądanego stanu.

Po miesiącu stosowania nie tylko zmniejszyły mi się pory ale i rzadziej pojawiają się na niej niespodzianki, maska wyregulowała też wydzielanie sebum i spłyciła drobne zmarszczki (których na szczęście tak wiele nie posiadam). Najważniejsze jednak, że dzięki niej pozbyłam się na twarzy grudek i nierówności nimi spowodowanych - nadal mam ślady po trądziku, z którymi ciągle walczę ale tekstura mojej skóry nie jest już "jak kalafior". 


Minusem jest mała pojemność w stosunku do ceny - 50 ml słoiczek kosztuje bowiem 199 zł ale wiem, że dalej będę po nią sięgać bowiem chyba nic do tej pory nie doprowadziło mojej skóry do takiej równowagi w jakiej jest teraz. 

Skład: Aqua (Water), Montmorillonite (Volcanic Minerals), Kaolin (French Sea Clay), Magnesium Aluminum Silicate (Purified Clay), Polyethylene, Pumice (Micro Volcanic Rock), Camellia Sinensis Leaf (Green Tea Leaf), Camellia Oleifera Leaf Extract (Green Tea), Chamomilla Recutita Flower Extract (Chamomile), Calendula Officinalis Flower Extract (Marigold), Cucumis Sativus Fruit Extract (Cucumber), Hedara Helix Extract (Ivy), Symphytum Officinale Leaf Extract (Comfrey Herb), Lavandula Hybrida Oil (Lavender), Glycerin (Vegetable), Parfum, [Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool], Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Diazolidinyl Urea
Avon Ultra Color Bold czyli mega kolory

poniedziałek, października 27, 2014

Avon Ultra Color Bold czyli mega kolory

Pomadki Avon z serii Ultra Color Bold podbiły moje serce nie tylko niesamowitą pigmentacją ale też pięknymi soczystymi kolorami. Mają matowe wykończenie, trzymają się na ustach długi czas, a gdy schodzą to dość równomiernie. 


Kolor hi-def plum Avon Ultra Color Bold to matowa fuksja wpadająca lekko w wisienkę - seksowny, soczysty odcień dla odważnych kobiet. 


Kolor bright nectar Avon Ultra Color Bold to dość mocna brzoskwinia, również w matowym wykończeniu, kolor idealny na lato.


Kolor starburst pink Avon Ultra Color Bold to róż idealny dla barbie - chociaż to róż, to jednak jego odcień jest dość odważny. Mocny, matowy i bardzo dziewczęcy.


Kolor ruby shock Avon Ultra Color Bold to kolor nie dla wszystkich - mocny, rubinowo-ceglasty i w nim nie czuję się dość dobrze. Ale pewnie znajdzie swoje zwolenniczki.


Pomadki Avon Ultra Color Bold kosztują w regularnej cenie 26 zł ale aktualnie trwa na nie promocja i szminka kosztuje teraz 17 zł. Macie ochotę na którąś?


Dzieje się magia czyli lakier Max Factor Fantasy Fire

sobota, października 25, 2014

Dzieje się magia czyli lakier Max Factor Fantasy Fire

Będąc w Rossmannie postanowiłam zaszaleć i kupiłam lakier, który od dawna mnie bardzo ciekawił chociaż na blogach wzbudzał skrajne emocje czyli Fantasy Fire od Max Factor. Po pierwsze jest drogi - musimy zapłacić aż 17,99 zł za maleńką buteleczkę. Po drugie - nie nadaje się raczej do samodzielnego stosowania, bowiem kryje bardzo delikatnie a po trzecie - nawet jedna warstwa nałożona na jakiś lakier wysychała bardzo długo. Jednak według mnie, uzyskany efekt rekompensuje te minusy. Kocham go i już.


Cóż... jednak nie żałuję uzyskanego efektu... Według mnie najlepiej będzie się sprawdzał własnie na fioletowych lakierach zastosowany jako top, w celu uzyskania magicznego holo-kosmicznego efektu. Tutaj nałożyłam go na jedną warstwę matowego lakieru od Golden Rose, który kiedyś już Wam pokazywałam. No i jak Wam się podoba? Według mnie jest bosko!