Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem do rąk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krem do rąk. Pokaż wszystkie posty
Migdałowy zawrót głowy z L'Occitane

wtorek, listopada 07, 2017

Migdałowy zawrót głowy z L'Occitane

Zapach migdałów kojarzy mi się z jesienią. A zapach kosmetyków od L'Occitane, które zawierają olejek migdałowy należy do jednych z najpiękniejszych. Ten duet to istna uczta dla zmysłów i dla ciała. Kolekcja Migdał jest rozkosznie uzależniająca i cudownie zmysłowa. Formuły o kremowych i jedwabistych konsystencjach wtapiają się w skórę, zapewniając długotrwałą miękkość. Prawdziwa uczta dla koneserów migdałowego zapachu. 


Migdałowy Olejek pod prysznic to nie jest jednak zwykły olejek - w kontakcie z wodą zmienia się bowiem w delikatną pianę, która oczyszcza i nawilża ciało. Wzbogacony w olejek migdałowy Olejek pod prysznic - zostawia niezwykle apetyczny zapach świeżych migdałów na skórze. Orzech migdała, który rośnie chroniony w pięknej, miękkiej i aksamitnej zielonej powłoce, jest znany ze swojej zdolności do zmiękczenia i wygładzenia skóry. Olejek migdałowy pomoże oczyścić ciało i nawilżyć skórę. 


Nie wiem, czy wiecie, ale Firma L'Occitane jest zobowiązano do zakupu migdałów od producentów z południowej Francji, tak aby drzewo migdałowe, które już dawno zostało zapomniane w regionie, ponownie stało się znanym elementem w krajobrazie prowansalskim.


Krem do rąk został również wzbogacony mleczkiem i olejkiem migdałowym. Jest jedwabiście gładki i rewelacyjnie pomaga odżywić i zmiękczyć dłonie, otulając je subtelnym, smakowitym zapachem świeżych migdałów. Jego nietłusta, kremowa formuła doskonale nawilża dłonie przez cały dzień. kremy do rąk od L'Occitane to zdecydowanie moi faworyci wśród kremów do rąk. A fakt, że również występują w małych i poręcznych opakowaniach sprawia, że zawsze mam je przy sobie. 
Rytuał wiecznego piękna, czyli poznajcie kosmetyki Æternum

wtorek, października 17, 2017

Rytuał wiecznego piękna, czyli poznajcie kosmetyki Æternum

Gdy nasza cera jest wymagająca, czyli pozbawiona blasku, elastyczności i słabo nawilżona, szukamy dla niej kosmetyków wyjątkowych. Takich, które dzięki swoim unikalnym właściwościom, poprawią jej kondycję. Taka jest właśnie marka Æternum. Te kosmetyki to nie tylko estetyczne opakowania. One jedynie podkreślają to, co drzemie w ich środku - bogate w substancje aktywne kremy i balsamy. 

Jest moc czyli krem do rąk w piance od Allpresan

piątek, listopada 22, 2013

Jest moc czyli krem do rąk w piance od Allpresan

Krem do rąk stoi przy moim łóżku praktycznie cały rok. Latem smaruję nim łapki na noc a zimą praktycznie cały czas muszę się nim wspomagać, bo inaczej moje ręce wyglądają jak dłonie staruszki. Zazwyczaj kupuję kremy od Lirene (są niedrogie i dobre) ale tym razem napiszę o kremie, który kremu nie przypomina ale za to ma moc i to jaką!


W życiu nie słyszałam o marce Allpresan - okazuje się, że to są produkty opracowane przez dermatologów i występują w formie pianki - mamy tutaj produkty do rąk, stóp, ciała i twarzy. Bardzo sceptycznie podchodziłam do tej niepozornej buteleczki - zwłaszcza, że zapach pianki jest osobliwy - pachnie jak... męska pianka do golenia w połączeniu z mleczkiem do szorowania wanny. Może inne produkty z serii Granat czy Mleko i Miód mają ładniejszy zapach ale krem z serii SkinCare Oliwka po prostu niezbyt ładnie pachnie. Dodatkowo Ambasadorką marki Allpresan jest pani, która nie ma w Polsce najlepszego PR czyli Natalia Siwiec - dla mnie jej osoba kompletnie nie zachęca do zakupu produktów - nie wiem czy wybór NS na Ambasadorkę kosmetyków był trafnym wyborem ale jest ona z pewnością rozpoznawalna.


Seria Allpresan® SkinCair to ekskluzywne, nawilżające kosmetyki pielęgnacyjne nowej generacji przeznaczone dla skóry normalnej, suchej i wrażliwej dłoni, stóp i ciała. Pianki Allpresan® SkinCair intensywnie nawilżają, wygładzają, chronią przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i gwarantują szczególnie łatwy sposób aplikacji. Zaopatrują skórę we wszystkie ważne składniki odżywcze. Szybko się wchłaniają i nie pozostawiają nieprzyjemnego, tłustego filmu. Skóra „oddycha”, co pozwala zachować jej swoje naturalne funkcje. Produkty z oliwką intensywnie nawilżają, odbudowują oraz regenerują skórę.

No ale co my tutaj mamy... metaliczną buteleczkę, z której pod ciśnieniem wydobywa się puszysta i leciutka pianka, która doskonale i łatwo się rozsmarowuje po dłoniach i w szybkim tempie wchłania nie zostawiając tłustego (brrrrr) filmu. Od razu czujemy wygładzenie skóry (i ten nieszczęsny zapach) a przy regularnym stosowaniu dłonie uzyskują idealną gładkość, miękkość i super nawilżenie na bardzo długi czas. To krem ideał jeśli chodzi o działanie jednak zapaszek trochę odstrasza. Chętnie zabiorę się za któryś z kremików z serii Granat czy tez Mleko i Miód bo męska pianka do golenia jakoś nie jest w moim guście. 


Przyznam szczerze, że poza zdawkową informacją na opakowaniu, że zawiera olej z oliwek, mocznik, kwas hialuronowy oraz witaminy A, C i E nie ma nic więcej na temat jego składu - poza tym wszystko jest po niemiecku - to też mi się nie do końca podoba - również na stronie producenta nie ma wzmianki o składzie kosmetyku. Co nie umniejsza faktu, że pianko-krem jest jednak genialny. 

Cena 100 ml opakowania to 65 zł i można go kupić w aptekach lub przez internet. Mniejsze, bo 35 ml opakowanie kosztuje 33 zł. Uważam, że warto go wypróbować - zwłaszcza zimową porą bo pomimo nietypowej piankowej formy jest w nim dzika moc.

Moja ocena 4/5 minus za ten nieszczęsny zapaszek
Phenome Warming Hand Therapy - cudowne odkrycie na zimę

środa, lutego 22, 2012

Phenome Warming Hand Therapy - cudowne odkrycie na zimę

Już jakiś czas temu pisałam o limonkowym kremie do rąk Phenome Wake Up Quick Moisturizer, a teraz, dzięki uprzejmości Magazynu Drogeria w moje łapki wpadł kolejny kremik Phenome - Warming Therapy czyli rozgrzewający balsam z żeń-szeniem i olejkiem z mandarynki. Muszę przyznać, że jestem nim zachwycona - zwłaszcza jego niezwykłymi właściwościami rozgrzewającymi. Nie sadziłam bowiem, że to rzeczywiście zadziała.




Jest to aromatyczny balsam o satynowej konsystencji przeznaczony do codziennej pielęgnacji delikatnej skóry dłoni. Stworzony na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz organicznych substancji czynnych i olejów, pobudza proces mikrokrążenia, zapewniając komórkom skóry intensywne dotlenienie. Dłonie odzyskują zdrowy koloryt, są delikatnie rozgrzane i odprężone. Naskórek pozostaje dobrze nawilżony, odżywiony i zregenerowany, zabezpieczony przed procesem starzenia oraz negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.

INGREDIENTS:
Aloe Barbadensis Leaf Water**, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Fruit Water**, Camellia Sinensis Leaf Water**, Glycerin**, Dicaprylyl Carbonate**, Caprylic/Capric Triglyceride**,Cetearyl Alcohol**, Cetearyl Glucoside**, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*,Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*,Tocopherols**, Sodium Stearoyl Glutamate**,Panthenol, Orbingnya Oleifera Seed Oil*, Lycium Barbarum Fruit Extract*, Aqua**, Iris Florentina Root Extract**, Panax Ginseng Root Extract**, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract**, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract**, Ananas Sativus (Pineapple Plant) Fruit Extract**, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract**, Castanea Sativa (Chestnut Tree) Seed Extract**, Avena Sativa (Oats) Kernel Extract**, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract**, Parfum**, Vanillyl Butyl Ether**, Xanthan Gum**, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Extract*, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Extract*, Titanium Dioxide*, Mica*, Iron Oxide*,Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Citrus Dulcis***,Citrus Reticulata (Tangerine) Leaf Oil***, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil**, Linalool***, Limonene***,Citral***
*Certified Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils

RECENZJA

Opakowanie - ekologiczna tubka 50ml zamknięta w również ekologicznym pudełeczku, które zgodnie z zasadami Phenome jest specjalnie oznaczone - For - hands, Action - Warming, Type - balm, Skin - all types. Niestety wszystkie oznaczenia są w języku angielskim.

Konsystencja - rzadka zupełnie jak emulsja - ma dość specyficzny odcień - taki żółtawo miodowy. 

Zapach - bardzo mocny, dzięki zawartości żeń-szenia ciut egzotyczny, ale wyczuwam tu również zapach mandarynki i chyba imbiru - piękny, piękny zapach - uzależniający i bardzo zimowy. 

Aplikacja - smaruję nim dłonie na noc lub przed wyjściem na dwór (przed nałożeniem rękawiczek) bowiem ma doskonałe właściwości rozgrzewające. Co prawda na noc nie zakładam bawełnianych rękawiczek - chociaż mam - ale ręce wkładam pod kołdrę i wtedy magia się zaczyna. Ręce mocno się rozgrzewają i to uczucie utrzymuje się około 30 min. - jest to cudowne uczucie. 

Efekt/Działanie - tak jak napisałam powyżej, głównym walorem tego kremu jest działanie rozgrzewające, które poprawia krążenie krwi  oraz poprawia koloryt skóry dłoni. Krem bardzo dobrze nawilża - dużo lepiej niż ten limonkowy w dodatku błyskawicznie się wchłania i nie powoduje uczucia lepkości skóry rąk. Rano, po całonocnej kuracji - ręce są odżywione i gładziutkie, a po tygodniu regularnego stosowania - wyraźnie zmniejszyły mi się odmrożenia spowodowane ostatnimi mrozami.

Cena - i tutaj już nie jest tak różowo - krem jest bardzo drogi - opakowanie 50ml kosztuje 50 zł, a opakowanie 250ml aż 149 zł - to jest krem dla osób z zasobnym portfelem. Bowiem za tę cenę na naszym rynku możemy dostać tańsze odpowiedniki. 

Zalety - bardzo dobrze odżywia i nawilża skórę, pięknie pachnie, świetnie się wchłania,super rozgrzewa

Wady - niestety jedna - cena

Czy kupiłabym ten krem ponownie - niestety nie bowiem jest drogi i chyba byłoby mi szkoda wydać aż 50 zł na krem do rąk, ale gdybym ponownie go dostała w prezencie - to bym się nie obraziła, bowiem to idealny kosmetyk na zimowe wieczory.


Pragnę podziękować serwisowi MAGAZYN DROGERIA za przekazane do testowania produkty, zapewniam Was, że ten fakt nie miał wpływu na moją ocenę, która jest w 100% obiektywna i wyraża moją własną opinię na temat kosmetyków.


Pierwsze koty za płoty, czyli moja pierwsza nieogarnięta recenzja

środa, lipca 27, 2011

Pierwsze koty za płoty, czyli moja pierwsza nieogarnięta recenzja

I love... strawberries & milkshake

czyli smakowite zakupy w Douglasie :)
Na pierwszy ogień idą w parze Body Butter i krem do rąk z serii I love... 



Seria "I love..." to brytyjska marka, która w swojej ofercie ma 7 linii zapachowych min. mango i papaja, blueberry and smoothie, rasberry and blackberry, vanilla and ice cream oraz coconut and cream. 
Ja skusiłam się na strawberries & milkshake - dlaczego... bo ten zapach był jak najbardziej realistyczny i rzeczywiście bardzo przyjemny dla mojego zmysłu powonienia. Pozostałe zapachy były...ciut denerwujące :)


Linia, oprócz masełka do ciała i kremu do rąk składa się jeszcze z płynu do kapieli i pod prysznic 500ml oraz peelingującego żelu pod prysznic w tubie 200ml.

Body Butter ma gramaturę 200ml i jest w poręcznym opakowaniu (zbliżonym do  masełek z Body Shopu) ale w przeciwieństwie do BS, to masełko ma konsystencję delikatnego musu i po nałożeniu na ciało - doskonale sie rosprowadza nie pozostawiając tłustego filmu. A zapach... jest uzależniający. Dla wielbicielek "spożywczych" zapachów to nie lada gratka. Opakowanie masełka w drogerii Douglas kosztuje 29,00 zł, czyli o połowę mniej niż masło Body Shop.



Krem do rąk 75ml to również miła niespodzianka - ma identyczny zapach co masełko, również doskonale rozprowadza się i świetnie wchłania. Po ok. minucie odczuwamy cudowne nawilżenie naszych łapek ale nie czujemy tłustości oraz lepkości. To duży plus - bo dotychczas używane przeze mnie kremy do rąk powodowały, że zawsze je czułam na swoich dłoniach. Koszt kremu to 19,00 zł.

Z pewnością, przy okazji kolejnej wizyty w perfumerii Douglas, dokupię sobie żel peelingujący oraz płyn do kąpieli z tej serii.