Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Organique. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Organique. Pokaż wszystkie posty
S.O.S dla suchej skóry czyli serum i maska do dłoni od Organique

niedziela, lipca 13, 2014

S.O.S dla suchej skóry czyli serum i maska do dłoni od Organique

Całą zimę i wiosnę te dwa produkty stały na mojej nocnej szafce - miałam je pod ręką tuż przed pójściem spać a mowa o Serum odżywczo łagodzącym z kozim mlekiem i lychee (liczi) oraz Regenerującej masce do dłoni. Co ciekawe, te dwa produkty niedawno otrzymały nowe opakowania, chociaż uważam, że te z wygodną pompką były bardzo fajne. 


Delikatny zapach i wielka moc nawilżenia - to dwa słowa, które doskonale opisują maskę do rąk od Organique. Jest gęstsza niż tradycyjne kremy do rąk i rzeczywiście dużo mocniej nawilża i regeneruje skórę - zwłaszcza zimą. Można stosować ją do specjalnych rękawiczek do dłoni - ja jednak smarowałam nią dłonie przed snem. Rano skóra była gładka i nawet nie musiałam smarować jej ponownie. Doskonale sprawdza się przy zniszczonych detergentami dłoniach czy tez odmrożonych jak moje (kilka lat temu odmroziłam sobie dłonie i teraz cały rok walczę z suchą skórą). Maska bardzo dobrze się wchłania - nawet nałożona "na gęsto" - od razu daje uczucie ulgi - spieczone dłonie przy regularnym stosowaniu dostają nowe życie. 

Kremowa, odżywcza maska o bogatym składzie i aksamitnej konsystencji. Ratunek dla zniszczonej i przesuszonej skóry dłoni - zapewnia błyskawiczną poprawę jej kondycji i wyglądu. Wygładza i wzmacnia naskórek, delikatnie rozjaśnia przebarwienia. Doskonała także do masażu.

Ekskluzywna, aksamitna maska do dłoni oparta między innymi na bazie regenerującego masła Shea, wygładzającego jedwabiu, odmładzającej perły i wzmacniających protein ryżowych. Zawiera również witaminy i łagodzący d-pantenol. Zmiękcza, uelastycznia i wygładza naskórek, regeneruje strukturę skóry i chroni ją przed szkodliwymi czynnikami środowiskowymi. Zapewnia komfort i odnowę nawet najbardziej zniszczonej skórze dłoni. Doskonała także do masażu.

Składniki aktywne
JEDWAB - naturalne włókno z kokonu jedwabnika. Jedwabna nić, mimo iż jest niezmiernie cienka, charakteryzuje się dużą wytrzymałością i sprężystością. Głównymi składnikami jedwabiu są dwa białka: fibroina (ok. 70%) i serycyna (30%). Proteiny jedwabiu mają bardzo dużą zdolność wiązania wody, są więc doskonałym składnikiem nawilżającym. Jedwab tworzy na skórze hypoalergiczną warstwę ochronną, która chroni ją przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi i zapobiega wysuszeniu naskórka. Jedwab poprawia także elastyczność skóry, wygładza i niweluje uczucie szorstkości. W przypadku włosów jego działanie sprowadza się do nawilżenia i wygładzenia łuski włosa, nadając jej połysk i sprężystość. Zawarte w nim proteiny otaczają włosy niewidoczną otoczką, która działa ochronnie, równocześnie regenerując zniszczone włosy. PERŁA, COLHIBIN, MINERAŁY MORSKIE, ALANTOINA, GLICERYNA ORGANICZNA, WOSK PSZCZELI, PANTENOL, MASŁO SHEA (KARITE)

Cena jest dość wysoka ok. 40 zł.


Ma cudowny soczysty zapach liczi i kremowo-żelową konsystencję, która cudownie się wchłania nie dając tłustego filmu. Smarowałam nim dłonie, stopy, łokcie i czasem też spieczoną mrozem twarz (jak maseczkę) - serum doskonale nawilżało i regenerowało uszkodzoną skórę. Ponieważ nie zużyłam całego opakowania - zostawiam je sobie jako panaceum na spaloną słońcem skórę, kiedy w końcu pojadę na wyczekiwany urlop.


Aktywny koncentrat z proteinami koziego mleka o właściwościach kojąco-nawilżających. Wyselekcjonowane składniki gwarantują regenerację i wzmocnienie bariery ochronnej skóry, błyskawiczne działanie przeciwzapalne i łagodzące podrażnienia (również po opalaniu), a także spowolnienie procesów starzenia. Serum głęboko odżywia i nawilża nawet najbardziej wymagającą skórę.

Składniki aktywne
KOZIE MLEKO - cenione już w starożytności; jest doskonale tolerowane przez skórę. Obfituje m.in. w cenne aminokwasy, kwasy tłuszczowe, witaminy: A, D, C, PP, B2, B9, B12 oraz oraz mikroelementy: wapń, fosfor, magnez i cynk i potas. Zwiększa elastyczność i gładkość skóry, łagodzi, odmładza, długotrwale nawilża i regeneruje skórę. LICZI, PERŁA, IRICALMIN, OLEJ CANOLA, MINERAŁY MORSKIE

Cena w stosunku do wydajności jest relatywnie niska ok. 30 zł

Lato z Organique czyli jest bombowo

piątek, lipca 11, 2014

Lato z Organique czyli jest bombowo

Lato nieodłącznie kojarzy mi się z Organique - zapach nowości unosi się w moim mieszkaniu za każdym razem, gdy przychodzi paczka od tej pachnącej firmy. Tym razem jest to orzeźwiający zapach mrożonej herbaty, dojrzałych owoców - ananasa, kiwi, mango, papaja. 


W letniej ofercie Organique pojawiły się bowiem nowe zapachy bomb do kąpieli - kiwi+mango+czerwone winogrona, biała+zielona herbata, ananas+papaja. A w uroczych buteleczkach oleje do kąpieli i masażu - Mrożona herbata oraz Pinacolada - czujecie te zapachy?

Linię Pure Nature uzupełniły natomiast dwa naturalne, bogate oleje: makadamia i sezamowy. Produkty zostały zapakowane w eleganckie brązowe butelki, zabezpieczające przed promieniami UV. Linia Pure Nature to wyjątkowa seria wielofunkcyjnych, jednoskładnikowych kosmetyków opartych na najcenniejszych surowcach kosmetycznych, pozyskiwanych w różnych stronach świata. W 100 % naturalne produkty, odznaczające się wyjątkową skutecznością przeznaczone są do użytku zarówno na twarz, jak i ciało.


Złota seria Eternal Gold została wzbogacona o dwa nowe produkty - Złoty peeling cukrowy do ciała i Złoty balsam z masłem shea. Teraz możemy poczuć złoty dotyk luksusu na naszej skórze - coś niesamowitego.

Mydło wszystko umyje czyli kilka słów o moich mydlanych ulubieńcach

sobota, lipca 05, 2014

Mydło wszystko umyje czyli kilka słów o moich mydlanych ulubieńcach

Nie wyobrażam sobie codziennej kąpieli bez mydła w kostce. Beż żelu czy mydła w płynie owszem ale bez mydła nie. Najpierw muszę bowiem porządnie namydlić swoje ciało a dopiero potem używam mydła czy olejku w płynie - dopiero wtedy czuję, że jestem porządnie umyta i czyściutka. A mydło koniecznie musi być pięknie pachnące i najlepiej naturalne. Dzisiaj przedstawię Wam mydła, które najlepiej mi się spisywały w przeciągu ostatniego roku. 

Oczywiście na pierwszy rzut idą mydełka od Organique - ręcznie wyrabiane o pięknych kształtach i deseniach, cudownie pachnące i świetnie nawilżające skórę. Moimi ulubionymi są te o korzennym zapachu. Niestety mydełka glicerynowe od Organique zmydlają się w ciągu 4-5 dni. 


Marki Idunn Naturals nie znałam wcześniej - te mydełka trafiły do mnie przy okazji uczestnictwa w spotkaniu blogerek. Rzeczywiście niesamowicie pachną, bardzo dobrze oczyszczają i nawilżają skórę. Niestety, podobnie do mydełek od Organique znikają w ciągu tygodnia i mają okropnie nieporęczny kształt - są duże i płaskie a co za tym idzie - wypadają z dłoni podczas mycia.


Moje koleżanki - Patrycja z bloga Kosmetyka Smykusmyka i Gosia z Cosme Freak postanowiły ujawnić swoje talenty i założyły manufakturę Craft'n'Beauty ręcznie wyrabianych kosmetyków, w tym i mydełek. I to od dziewczyn dostałam m.in. cudownie pachnące różane mydełko - ciekawa jestem spod których rączek wyszło :) Mydełko świetnie nadawało się do mycia buzi - było bardzo delikatne, dobrze nawilżało i co ciekawe, tak szybko nie zniknęło. Zajrzyjcie do sklepu dziewczyn - tam dzieje się magia. 


No i na sam koniec moi faworyci - mydełka marsylskie Le Chatelard 1802 od marsylskie.pl, które uwiodły mnie już dawno temu. Marka Le Chatelard 1802 zajmuje się uprawą lawendy, produkcją kosmetyków oraz tradycyjnego mydła marsylskiego (savon de Marseille) według starodawnej receptury metodą ręczną (fabrication artisanale). Naturalne tradycyjne mydło marsylskie z południa Francji cieszy się ogromnym zainteresowaniem na całym świecie dzięki swoim dobroczynnym właściwościom. Do produkcji mydła marsylskiego używane są tylko naturalne, roślinne składniki, w tym aromatyczne olejki eteryczne np. lawenda, a bazę kostek stanowi oliwa z oliwek, olej palmowy, olej arganowy lub olej ze słodkich migdałów.

Mydełka marsylskie to wielgachna kostka z przepięknym tłoczeniem, która się tak szybko nie zmydla. To ogromny plus tych mydełek. W dodatku zapachy wręcz uzależniają - figa i winogrono (z dodatkiem słodkich migdałów) to moja ostatnia zdobycz. Mydełka marsylskie są delikatne dla skóry, świetnie się pienią i doskonale oczyszczają a ich cena od 7 zł za kostkę zachęca do zakupu. 

A jakie są Wasze ulubione mydła? Używacie tych naturalnych czy może tych z drogeryjnych półek?

Wiosenne denko czyli bye bye pustaki

poniedziałek, maja 19, 2014

Wiosenne denko czyli bye bye pustaki


Już do tradycji na moim blogu przeszedł przegląd pustych opakowań, które w końcu nauczyłam się zbierać i przedstawiać Wam w postaci mini recenzji. Dzisiaj pustaki kwietniowe, czyli:

1. Kremowa emulsja do mycia twarzy Oilan - bardzo dobry, delikatny kosmetyk o kremowej konsystencji. Dobrze rozprawia się z makijażem a twarz pozostawia jak posmarowaną kojącym balsamem. łagodzi podrażnienia, świetnie nawilża i koi. Nie pieni się i tego mi w niej brakuje. Ale jeśli szukacie czegoś ekstra łagodnego, to wypróbujcie Oilan, bo to niedrogie i skuteczne kosmetyki. 

2. Jak co miesiąc pojawia się pusta butla po lakierze do włosów - u mnie od lat króluje lakier Syoss, chociaż ostatnio sięgnęłam też po Pantene i Wellę. Jednak to Syoss jest moim ulubieńcem wśród lakierów do włosów bowiem daje mi idealne utrwalenie, nie skleja włosów i ich nie wysusza. W dodatku jest dostępny w wersji mini, którą noszę w torebce. 

3. Szampon do włosów Organique z serii Bloom Essence - bardzo dobry naturalny kosmetyk do włosów, który łagodzi podrażnienia skóry głowy i nawilża włosy. Do tego ma ciekawy i nietuzinkowy zapach - o serii Bloom Essence poczytacie więcej w  tym poście.

4. Odżywka do włosów Organique również z serii Bloom Essence to doskonałe uzupełnienie pielęgnacji włosów szamponem Bloom Essence. Cudownie nawilża i odżywia włosy, które stają się mniej puszące i mięciutkie jak sierść kotka. 

5. Lirene Miodowy Nektar to mega wielki i niesamowicie wydajny kremowy żel pod prysznic. Cudownie pachnie naturalnym kwiatowym miodem, dobrze nawilża skórę i myje ją pozostawiając skórę ślicznie pachnącą miodkiem. W chwili obecnej to mój ulubieniec wśród ostatnio zużytych produktów pod prysznic.

6. Balsam do ciała Bath & Body Works Paris Amour to zapach luksusu na ciele, bowiem wyczuwamy w nim nutę szampana. Nieźle nawilża, bardzo szybko się wchłania ale to zapach jest w nim najważniejszy. Generalnie balsamy Bath & Body Works nie są mistrzami nawilżenia ale ich nieziemskie zapachy rekompensują mi ten minusik.

7. Baza Stay Don't Stray od Benefit - jako baza pod cienie nie sprawdziła mi się wcale ale nałożona punktowo na niedoskonałości działa jak mega kryjący korektor i tutaj spełniła swoje zadanie. Jeśli szukacie mocnego kamuflażu, który dobrze utrzymuje się na skórze cały dzień, to Stay Don't Stray jest idealnym wyborem. Stosowany jako baza pod cienie może jednak rozczarować. 

8. Lirene seria Young pianka myjąca do twarzy - niestety nie spełniła moich oczekiwań - bardzo słabo zmywała makijaż, szczypała lekko w oczy i generalnie jedyne do czego się nadała, to oczyszczanie BeautyBlendera. 
Od stóp do głów czyli czyli seria Organique Bloom Essence

środa, kwietnia 23, 2014

Od stóp do głów czyli czyli seria Organique Bloom Essence

Seria Bloom Essence to pod względem wizualnym najładniejsza seria Organique. Mieni się złotawo-rózową poświatą, połyskuje w słońcu i w naszej łazience. 



Nuta zapachowa całej serii jest identyczna - świeża, rześka, lekko kwiatowa ale ja wyczuwam w niej... coś co przypomina mi zapach suszonych grzybów - lecz mam bardzo dziwny zmysł powonienia i chyba inaczej odczuwam zapachy. Zapach suszonych grzybków lubię bardzo i zapach serii Bloom Essence również polubiłam.

Pierwszymi kosmetykami z tej serii jakie miałam okazję używać to żel pod prysznic, cukrowy peeling oraz masło do ciała. 

Łagodny żel pod prysznic cudownie oczyszcza i nawilża skórę. Na dłoni mieni się na różowo, złoto i aż żal go używać - też tak macie ze ślicznymi wizualnie kosmetykami?


Peeling jest mocnym zdzierakiem, idealnie wygładza ciało pozostawiając je milutkie i świetnie nawilżone. I chociaż nie jestem fanką cukrowych peelingów, bo pozostawiają lekko tłustawą skórę, to dla Organique zrobiłam wyjątek i z wielką przyjemnością miziałam nim swoją skórę.


Po peelingu czas na aksamitne masło do ciała - masła od Organique uwielbiam od dawna - są bardzo delikatne, jedwabiste i świetnie się wchłaniają. A skóra umyta żelem, wygładzona peelingiem cukrowym i następnie posmarowana masełkiem była tak cudowna w dotyku, że czułam się jak po zabiegu w SPA. Seria Bloom Essence to jednym słowem kompleksowy rytuał do ciała. 

W końcu w moje dłonie trafiły kosmetyki do włosów - szampon i odzywka. Niesamowity duet, który nie tylko świetnie oczyszcza skórę głowy i włosów ale zapobiega swędzeniu skóry głowy i lekko ją nawilża. Szampon wraz z odżywką ułatwia rozczesywanie włosów, zapobiega ich puszeniu i elektryzowaniu, wzmacnia je i świetnie wygładza. I chociaż odżywka już mi się skończyła, to szampon jeszcze mam - jest wydajny ale ja mam króciutkie włosy - pamiętajcie o tym. 

Odzywka do włosów co prawda bardziej przypomina mi maskę niż odżywkę - zamknięta jest bowiem w słoiczku, jest niesamowicie gęsta - jak budyń i już niewielka ilość wystarczała aby pokryć nią włosy. Dobrze się spłukuje a po użyciu duetu szampon i odżywka - włosy są pachnące wiosną. 


Reasumując, wiosenna seria Bloom Essence to seria, za pomocą której pielęgnujemy swoje ciało od stóp do głowy. Osobiście uwielbiam serie, które maja jednakową nutę zapachową a gdyby tak Organique wprowadziło jeszcze mgiełki do ciała? Powinni o tym pomyśleć!!!

Cena szamponu i odzywki - ok. 50 zł
Cena żelu - ok. 33 zł
Cena masła do ciała - ok. 52 zł
Cena emulsji do higieny intymnej - ok. 30 zł
Cena peelingu - ok. 50 zł
Cena nektaru do kąpieli - ok. 36 zł
Zimowe denko czyli bye bye pustaki

wtorek, kwietnia 01, 2014

Zimowe denko czyli bye bye pustaki

Dzisiaj czas pożegnań - przedstawiam Wam zbiór pustych opakowań po kosmetykach do pielęgnacji, które uzbierały mi się przez ostatnie dwa miesiące. Jedne okazały się hitami, drugie wielkimi bublami a jeszcze inne okazały się po prostu sympatyczne chociaż szału nie zrobiły. Oto garstka mini recenzji z mojego zimowego denka.


1. Żel myjący Ziaja med z kuracji antybakteryjnej - wielgachna porażka i to nie tylko żelu ale i toniku z tej serii który dawno już powędrował do kosza. Żel nie pieni się, nie usuwa makijażu nie odnotowałam też żadnego wpływu na kondycję mojej cery - ot jakbym myła buzię samą wodą. Żelu i toniku z tej serii nie polecam. W zestawie miałam również krem - i chociaż stosuję go w weekendy, bowiem trzymam go w łazience mojego bojfrenda - to tutaj jestem pozytywnie zaskoczona. Jeśli przyjdzie Wam ochota na kurację antybakteryjną od Ziaja med - to celujcie wyłącznie w krem! 

2. Lakier Syoss Hold & Flex - super mocny super utrwalający lakier. Lakiery Syoss kupuję od lat i bardzo je lubię. Rzeczywiście do utrwalenia krótkich włosów nadają się idealnie a trafiając na dobrą promocję w Rossmannie zapłacimy za niego ok. 10 zł. 

3. Yoskine Szafirowy Peeling Przeciwzmarszczkowy - to jeden z tych produktów, które kocham odkąd pojawiły się na naszym rynku, regularnie kupuję a jeszcze nie dorobił się własnej recenzji. To mocny bardzo drobnoziarnisty zdzierak - taka domowa mikrodermabrazja. Buzia jest wyraźnie wygładzona, rozjaśniona ale nie podrażniona. To definitywny hit Yoskine i mój :) 

4. AA Beautiful Body balsam do ciała pod prysznic - jako wielka fanka balsamów do ciała od AA (bo sa wydajne i niedrogie) ten kosmetyk potraktowałam jako swojego rodzaju novum, bowiem nie znam bliźniaczych kosmetyków od konkurencji. W wielkie mrozy, kiedy moja skóra potrzebowała czegoś mocnego do nawilżenia - nie sprawdził się kompletnie. Kiedy jednak mrozów nie było a ja - mega leń balsamowy stosowałam go pod prysznicem - rzeczywiście dawał radę - nie używałam już innego balsamu po wyjściu z kąpieli a skóra była gładka i całkiem nieźle nawilżona. Myślę, że wiosną i latem sprawdzi się doskonale - zaczęłam już druga butlę tylko o innym zapachu.

5. Pianka do mycia twarzy od Love Me Green - bardzo dobry produkt, jeśli do mycia buzi lubimy stosować produkty o takiej konsystencji. Pięknie pachnie, łagodzi podrażnienia i nie szczypie w oczy - to oprócz pianek od Pharmaceris moja ulubiona pianka. 

6. Szampon Aussie Miracle Moist - powróciłam do niego i chociaż marka Aussie zbiera baty i cięgi to ja ją lubię a raczej lubią ją moje włosy, które po umyciu Aussie są miziate, miąchate i milutkie - po prostu lubią silikony i już :)

7. Maska od J Beverly Hills hair & scalp intensive treatment - jest to intensywna kuracja do skóry głowy i włosów - po prostu mój hit wszech czasów - zimą na skutek stresu (z powodu braku pracy) oraz noszenia czapki - strasznie mnie swędziała skóra głowy. Swędziała tak strasznie, że nawet przez sen potrafiłam się nerwowo drapać. Nic nie pomagało - dopiero ta maska jak i seria od Organique Bloom Essence spowodowały, że skóra głowy wróciła do równowagi i przestała swędzieć. Maska jest niesamowicie wydajna - stosujemy ją na włosy jak i skórę głowy - daje porządne uczucie "mentolnięcia" - cudownie chłodzi, koi i uspokaja skórę. Włosy natomiast są mocniejsze i chyba zaczęły odrastać (mój fryzjer powiedział w piątek, że mam strasznie dużo tzw. baby hair) - myślę, że to definitywnie zasługa tej maski, bowiem od 3 miesięcy używałam jej regularnie po każdym myciu włosów. Mam jeszcze jedno opakowanie i już je otwieram. 

8. Żel pod prysznic Organique z serii Anti-Age - akurat on szału nie zrobił. Ładnie nawilżał ciało, dobrze oczyszczał skórę i na początku miał piękny winogronowy zapach. Piszę na początku, bowiem po kilkunastu sekundach piękny zapach gdzieś uciekał i pojawiał się dziwny, trudny do zdefiniowania i niezbyt przyjemny... smrodek? Jako wielka fanka produktów do kąpieli od Organique - nie będę ściemniać i tego produktu akurat Wam nie polecę.