poniedziałek, marca 24, 2014

Na niedoskonałości skóry kosmetyki od André Zagozda Laboratory

Minęły już dwa miesiące odkąd stosuję trzy kosmetyki od André Zagozda Laboratory - Alg Peeling Mask, emulsję matującą Sebum Equilibrating Emulsion oraz aktywną witaminę C 25% w pudrze. Dzisiaj napiszę o dwóch z tych kosmetyków, bowiem z witaminą C nadal się oswajam i póki co nie widzę jeszcze specjalnie efektów jej działania. 


Przy wyborze kosmetyków do testów poprosiłam o produkty przeznaczone do pielęgnacji skóry tłustej, mieszanej i problematycznej. Tak dokładnie widzę swoją skórę. Te z Was, które mnie znają osobiście dobrze wiedzą o czym mówię. Nierówna struktura, rozszerzone pory, ciągle wyskakujące pryszcze to mój odwieczny problem, na który generalnie nic nie pomaga w 100%. Są jednak kosmetyki, które skutecznie łagodzą te objawy i delikatnie je niwelują. 

Wiem, że oprócz mnie, w akcji testowania kosmetyków od André Zagozda Laboratory wzięło udział jeszcze kilka innych lubianych przeze mnie blogerek - czytałam ich opinie, które szczerze mówiąc nie były peanami pochwalnymi. Jedynie witamina C otrzymała od nich pozytywny feedback (a tutaj akurat ja, póki co, jestem lekko rozczarowana) natomiast pozostałe dwa kosmetyki - na mojej skórze  sprawdziły się doskonale. Nie jestem ekspertem w dziedzinie kosmetologii, nie mam kierunkowego wykształcenia i jestem laikiem, jeśli chodzi o składy kosmetyków i trochę jest mi wstyd to przyznać, ale nie zwracam na nie zbyt dużej uwagi. Testuję dany kosmetyk i albo ma on pozytywny wpływ na moją skórę albo po prostu nie działa. 

Marka André Zagozda Laboratory jest firmą francuską od kilku lat wprowadzaną z dużym powodzeniem na rynki wielu państw. Obecność marki na polskim rynku zaowocowała współpracą z ponad 80 gabinetami dermatologicznymi, gabinetami medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej, kilkunastoma wybranym ośrodkami SPA oraz instytutami specjalizującymi się w terapii ciała. Unikatowe produkty, o wysokich stężeniach aktywnych czynników, powstające pod marką André Zagozda Laboratory są logicznym następstwem i ukoronowaniem wykreowanych wcześniej linii. Są to najskuteczniejsze kosmetyki z alg morskich dostępne obecnie na rynku. Badania prowadzone przez Laboratorium doprowadziły w 1989 r. do uzyskania w skali przemysłowej, unikatowego w skali światowej, wyjątkowo wysoko skoncentrowanego, wodnego ekstraktu z alg Laminaria Digitata (ponad 50% suchej masy) – SEA PLASMA® a następnie do opracowania technologii pozwalającej włączyć ten niezwykle aktywny czynnik do większości swoich formuł. SEA PLASMA® to symbol wyróżniający dermo-kosmetyki Laboratorium André Zagozda i gwarantujący ich wyjątkową efektywność.


Definitywnie moim ulubieńcem w walce z niedoskonałościami skóry stała się maska Alg Peeling Mask. Zamknięta w estetycznym, chociaż niewielkim, bo 50 ml słoiczku rzeczywiście już po kilku pierwszych zastosowaniach podbiła moje serce. A po dwóch miesiącach regularnego stosowania oczyściła moją skórę ze wszystkich zanieczyszczeń i zaskórników, spłyciła pory, które są teraz czyściutkie jak nigdy oraz wyrównała jej strukturę. Owszem, nadal od czasu do czasu coś się pojawia na mojej skórze, ale są to sporadyczne przypadki, które zrzucam na karb nieodpowiedniej diety, stresu i małej ilości snu. 


Maska ma mocny zapach, który przypomina mi drożdże (zawsze lubiłam ten specyficzny zapach), gęstą żelową konsystencję, która jednak dobrze się rozprowadza po skórze. Nakładam ją na całą twarz czystymi palcami a nałożona warstwa wcale nie musi być bardzo gruba. Pomimo niewielkiej pojemności, jest bardzo wydajna (słoiczek starczy spokojnie na trzy miesiące stosowania dwa-trzy razy w tygodniu). W pierwszym tygodniu nałożyłam ją raz na około 5 minut. W kolejnych tygodniach stosowałam ją dwa-trzy razy w tygodniu trzymając już 15-20 minut. Nie dłużej, bowiem aktywne składniki zawarte w masce powodują, że po zmyciu, skóra jest lekko zaczerwieniona. Zaraz po nałożeniu maski czujemy lekkie pieczenie, które po chwili ustępuje. Maska nie powoduje złuszczania się skóry, nie ściąga jej a wręcz nawilża. Mam wrażenie, że jej działanie zbliżone jest trochę do bardzo mocnego peelingu enzymatycznego (lub lekkiego chemicznego) bowiem stymuluje odnowę naszej skóry od wewnątrz i rewelacyjnie pozbywa się zanieczyszczeń oraz zaskórników - zawarte w niej kwasy azelainowy i glikolowy działają przeciwłojotokowo i przeciwbakteryjnie. Dodatkowo reguluje wydzielanie sebum - od odkąd ją stosuję, praktycznie przestałam się świecić na twarzy a makijaż utrzymuje się i do 10 godzin - co wcześniej było niemożliwe. Teraz, chodząc do nowej pracy wyraźnie widzę tę różnicę (wcześniej musiałam po 3 godzinach poprawiać makijaż a teraz mam spokój na cały dzień). 

Cena 50 ml słoiczka to 299 zł, nie będę polemizowała na temat wysokiej ceny - kosmetyki Andre Zagozda rzeczywiście są bardzo drogie i nie wszystkie z nas na nie stać. Ale jeśli trafi tutaj kobieta, która boryka się z takimi problemami jak ja i ma do wydania kilkaset złotych na kosmetyk, to pewnie ta recenzja pomoże jej w pojęciu decyzji. 


Drugim kosmetykiem od André Zagozda, który sprawdził się na mojej cerze jest emulsja równoważąca wydzielanie sebum Sebum Equilibrating Emulsion. Podobnie jak maska, zamknięta jest w bliźniaczym słoiczku. Ma lekką kremowo-żelową konsystencję i przyjemny kwiatowy zapach. Doskonale nadaje się pod makijaż i do codziennego stosowania, kiedy nie musimy się malować a chcemy uzyskać aksamitny mat skóry na wiele godzin. Emulsja rzeczywiście bardzo dobrze matuje skórę i w moim przypadku nie spowodowała nadmiernego jej przesuszenia. Szybko się wchłania i pozostawia skórę gładszą i bardziej sprężystą. Stosowałam wiele matujących specyfików - wiele z nich"bieliło" moją twarz od nadmiaru matujących składników oraz wysuszało skórę przy dłuższym stosowaniu. Podczas stosowania tej emulsji nie ma tego efektu "białej buźki" a skóra jest matowa przez wiele godzin. Emulsja zawiera również filtry chroniące przed promieniowaniem UVA i UVB i jeśli nasz podkład ich nie posiada, to wiemy, że chociaż ona ochroni naszą skórę przed ich szkodliwym wpływem. 

Skład: Aqua (Water) – Propylene Glycol – Silica – Isocetyl Stearate - Iris Florentina (Orris Root Extract) (and) Zinc PCA (and) Retinyl Palmitate – Acetylmethionylmethylsilanol Elastinate (and) Glycyrrhiza Glabra (Liquorice Root Extract) (and) Salvia Officinalis (Sage Leaf Extract) (and) Saponaria Officinalis (Soap Wort Extract) – Thenoyl Methionate (and) Aloe Barbadensis (Aloe Leaf Extract) – Oleth-20 – Sorbitan Stearate – Glyceryl Stearate – Dimethicone – Zea Mays (Corn Germ Extract) – Cetyl Alcohol - Ethylhexyl Ethylhexanoate – Triethanolamine – Polysorbate 60 - Phenoxyethanol (and) Methylparaben (and) Butylparaben (and) Ethylparaben (and) Propylparaben – Arachidyl Propionate – Carbomer – Parfum (Fragrance) – Glycerin – Ethylhexyl Methoxycinnamate – Laminaria Saccharina (Algae Extract) -  Stearic Acid – Laminaria Digitata (Algae Extract) – Allantoin – Benzophenone-3 – Tetrasodium EDTA – Xanthan Gum – Urea – Hydrolized Collagen – Hydrolyzed Elastin - Linolenic Acid (and) Oleic Acid (and) Linoleic Acid (and) Palmitic Acid – Zinc DNA - Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone – Butylhydroxyanisol (and) Butylhydroxytoluen (and)  – Propoyl Gallate (and) Citric Acid (and) Arachis Hypogaea (Arachid Oil) –  Linalool – Hexyl Cinnamal – Benzyl Salicylate – Benzyl Benzoate –Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde - Citronellol -Butylphenyl Methylpropional – Eugenol – Citral – Limonene – Farnesol – Isoeugenol

Cena 50 ml słoiczka to 185 zł. 

Wszystkie otrzymane przeze mnie produkty miały dołączone ulotki w języku polskim ze sposobem ich stosowania, składem i właściwościami. Pisze o tym, bowiem pamiętam, ze dziewczyny w swoich recenzjach pisały, że opakowania kosmetyków nie zawierały tych informacji. Jeśli chodzi o ocenę składu kosmetyków - pozostawiam ją tym z Was, które się na tym znają. 


Wracając do witaminy C, nadal ją stosuję i mam nadzieję, że niedługo napiszę Wam, czy w końcu się sprawdziła czy też nie. Sama jestem ciekawa, bo póki co sypię ją codziennie do kremu na noc i nic...