Ambasadorka WIBO ma już WIBO-BOX'a

środa, października 03, 2012

Ambasadorka WIBO ma już WIBO-BOX'a

Dzisiaj w pracy z samego rana czekała na mnie niespodzianka - pierwsza przesyłka dla Ambasadorki Wibo - a w niej urocza torebusia pełna nowości z serii Glamour Diva, które moim skromnym zdaniem idealnie nadadzą się na Sylwestra (zwłaszcza sztuczne rzęsy) ale co tam - cienie i eye-linery pójdą niebawem w ruch bowiem kolorystyka idealnie jest w moim guście. 



A więc co znalazłam w środku:
  • Diva's Celebrity Eyes- sztuczne rzęsy nr 01 i nr 02 - to dwa wzory - jeden imituje prawdziwe rzęsy, drugi zestaw ma błyszczącą kreskę imitującą eye-liner. 
  • Diva's make Up Kit- paletka sześciu metalicznych cieni do powiek jak na Glamor Divę przystało. 
  • Diva's Gel Eye liner - dwa eye-linery w żelu z błyszczącymi refleksami - grafitowy oraz niebieski. 
  • Diva's Spectacular - brokatowa maskara do rzęs. 
  • dwa pędzelki - jeden tradycyjny do cieni a drugi do ust w sam raz do torebki, bowiem jest w poręcznym opakowaniu

Ponieważ prawdziwa ze mnie Glamour Diva - cała kolekcja bardzo mi się podoba - metaliczne odcienie to jest właśnie to, co lubię najbardziej a rzęsy... hmmmm tutaj będzie największy problem bowiem nigdy nie używałam - tym bardziej jestem ich ciekawa.
Bath & Body Works - pachnące otwarcie pachnącej firmy

wtorek, października 02, 2012

Bath & Body Works - pachnące otwarcie pachnącej firmy

Firma Bath & Body Works na rynku Amerykańskim pojawiła się już w 1990 roku. Nam przyszło czekać aż  22 lata aby otworzyła swe podwoje w Polsce. Ale w końcu doczekałyśmy się i to nie jednego ale dwóch sklepów w Warszawie. Pierwszy - został otwarty w Złotych Tarasach, drugi w Galerii Mokotów. I rzeczywiście zainteresowanie marką jest przeogromne - pachnidełka od Bath & Body Works robią wśród kobiet furorę i praktycznie każda wychodzi ze sklepu z czymś smakowitym w siateczce. 


Muszę przyznać, że rzeczywiście w sklepie zaroiło się od dziewczyn a każda z nas mogła wszystkiego dotknąć, powąchać, wypróbować na własnej skórze - ciekawostką jest obecna w salonie umywalka z kranikiem, gdzie możemy przetestować mydełka myjąc w niej swoje dłonie.

Kosmetyki na półkach poustawiane były liniami zapachowymi - więc mogłyśmy wąchać zarówno mydełka, balsamy, mgiełki oraz wody toaletowe w tym samym zapachu - bo dewizą Bath & Body Works, jak opowiedział nam założyciel firmy, jest to aby kobieta pachniała tym samym zapachem przez cały dzień - używając wszystkich kosmetyków z jednej linii. 

Bath & Body Works to "America's Favorite Frangrances" - czyli ulubione zapachy Ameryki. Wcale się temu nie dziwię, bowiem ilość i różnorodność zapachów obecnych już na naszym rynku jest niesamowita - każda z nas znajdzie tam coś dla siebie - mamy tutaj słodkie zapachy otulające wanilią, owocem granatu a nawet nutką szampana. Linia SIGNATURE to aż 25 zapachów. 



Bath & Body Works to też kosmetyki antybakteryjne - mydełka - w dużych opakowaniach ale też i w kieszonkowym wydaniu. One też mają smakowite zapachy - bo w Bath & Body Works wszystko musi byc pachnące.

Mamy też serię zapachów do domu - w wersji świeczek, tzw. "wallflawers" do kontaktu, olejków oraz takich małych "gizmo" w wersji przenośnej no. do samochodu. Już niedługo, bo za 2 tygodnie - czyli na Halloween (powiedział mi to sam założyciel marki, kiedy ucięłam sobie z nim małą pogawędkę) pojawi się na naszych półkach seria o zapachu dyni (Pumpkin Caramel Latte oraz Pumpkin Cupcake) - już się nie mogę doczekać, a w okresie przedświątecznym będzie limitowana seria o zapachu Świąt Bożego Narodzenia - czyli zapachy pełne cynamonu, pieczonego jabłka, brązowego cukru i goździków... mmmm już się nie mogę doczekać. Ciekawi mnie, czy pojawi się też zapach "Marshmallow Fireside" czyli zapach pieczonej pianki - zapach, który amerykanie kochają najbardziej :) 

Aha zapomniałabym dodać - każda z nas mogła wybrać sobie 3 pełnowymiarowe kosmetyki - ja wybrałam mgiełkę o zapachu kokosa i limonki, balsam o zapachu cytrusów oraz mydełko o zapachu melona i ogórka. Teraz jestem najbardziej i najładniej pachnącą osobą w okolicy :)



Ja, jak na prawdziwego łasucha przystało, dodatkowo posiliłam się pysznym "cupcake" - wykonanym dla Bath & Body Works specjalnie na tę okazję. Mmmmm Yummy :)


Jak widzicie Bath & Body Works to firma która dba o nasze dobre samopoczucie za pomocą zapachów a opakowania dodatkowo powodują, że mamy ochotę chwycić wszystko z ich półek.


Jedyny minus - w sklepie w Złotych Tarasach jest strasznie gorąco - te wszystkie światła i podświetlane witryn powodują, że jest tam gorąco jak w piekle. Ale co tam - pachnidełka są w stanie wynagrodzić nam tę niedogodność. 


Moja wielka dziwna miłość czyli mleczko PAT&RUB by Kinga Rusin Oczyszczanie

środa, września 26, 2012

Moja wielka dziwna miłość czyli mleczko PAT&RUB by Kinga Rusin Oczyszczanie

Nie cierpię mleczek do demajijażu. Jedynym wyjątkiem było mleczko różane Synesis, wszystkie pozostałe mleczka, które otrzymałam - porozdawałam koleżankom ale... dzięki sklepowi www.merlinbeuty.pl w moje łapki wpadło mleczko PAT & RUB by Kinga Rusin Oczyszczanie i co? Zużyłam już 3/4 butki i dosłownie się w nim zakochałam. I tu pojawia się kolejne ale - nie stosuję tego mleczka do demakijażu - nadal uważam, że oczyszczanie twarzy jest lepsze przy pomocy micelek a mleczko maże się i maże.... brrrr...


Jak stosuję mleczko? Po dokładnym oczyszczeniu i stonizowaniu skóry - rozprowadzam je po całej twarzy wacikiem, pozwalając mu dokładnie wchłaniając się w skórę - a wchłania się pięknie i bardzo szybko - pozostawiając skórę milutką, gładką i doskonale nawilżoną - na dobrą sprawę krem nie jest tu nawet potrzebny. Świetnie sprawdza się jako bezbłędna baza pod makijaż a nałożony przed snem - pod ulubiony kremik powoduje, że rano budzimy się z wypoczętą skórą. Dodatkowo mleczko to rewelacyjnie łagodzi podrażnienia - czerwone plamki, nie zapycha i pięknie ale dziwnie pachnie - mi ten zapach przypomina zapach migdałów - jest lekko słodkawy i trochę uzależniający. Mazianie nim buźki to czysta przyjemność - ważne jest też to, że nie podrażnia oczu. Konsystencja mleczka jest idealna - nie spływa z wacika i podczas aplikacji - jest bardzo aksamitna. 

Kiedy jadę gdzieś na weekend, aby nie brać ze sobą wielkiej 200 ml butli - odpsikuję go sobie do małego pojemniczka i Kinga Rusin jedzie ze mną. Dodatkową jego zaletą jest to, że buzia kompletnie się po nim nie świeci - dlatego można nałożyć go przed wyjściem na ulicę i wyglądać naturalnie. 


Oto, co możemy przeczytać o tym cudownym kosmetyku:
Mleczko - oczyszczanie 100% natury, 100% nowoczesności, 100% przyjemności 
MOC I ŁAGODNOŚĆ 
Kojąco-nawilżający preparat do oczyszczania i demakijażu twarzy 

Ekologiczne MLECZKO PAT & RUB FACE oczyszcza twarz z makijażu, sebum i zabrudzeń, łagodzi podrażnienia, nawilża. 

W składzie kosmetyku znajdują się wyłącznie naturalne delikatne substancje oczyszczające i kojące (prawoślaz, rumianek solny, woda orkiszowa) oraz naturalna witamina E i olej arganowy, który chroni przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. 

Przyjemna konsystencja MLECZKA DO DEMAKIJAŻU PAT & RUB FACE zapewnia komfort skórze, która po oczyszczeniu jest dobrze przygotowana do dalszej pielęgnacji. 

Skład mleczka do demakijażu PAT&RUB FACE:
Woda orkiszowa - 15% - łagodzi zaczerwienienia, tonizuje, nawilża
Olej arganowy - 2% - chroni przed wolnymi rodnikami
Prawoślaz -2% - łagodzi podrażnienia
Rumianek solny - 1% - łagodzi podrażnienia, rumień, zaczerwienienie
Naturalna witamina E - 0,1% - zwalcza wolne rodniki


Osobiście potwierdzam w 100% wszystkie obietnice producenta (a to rzadkość) i chociaż nadal będę obstawała przy swoim - że mleczek nie cierpię, dla Kingi Rusin zrobię wyjątek. 

Kosmetyki PAT & RUB do najtańszych nie należą, ale słyną ze swoich doskonałych właściwości, bo praktycznie każda recenzja, na jaką się napotykam jest bardzo pozytywna. 

Mleczko w cenie regularnej kosztuje 60 zł, ale teraz jest promocja w sklepie www.merlinbeauty.pl i można je kupić już za 48 zł. Uważam, że warto - to kosmetyk który zastępuje mi tonik, krem oraz bazę pod makijaż. Z pewnością, jak mi się skończy to kupię go ponownie - w tym przypadku cena nie gra roli - kocham mleczko PAT & RUB i już. No i te wszystkie naturalne składniki - powodują, że nie będę eksperymentować z innymi markami. Pozostałe mleczka precz!!!!

Oczywiście Wy możecie stosować je też do zmywania makijażu - ja nic na ten temat nie powiem bo nie próbowałam - nawet na potrzeby tej recenzji. 



Dziękuję sklepowi www.merlinbeauty.pl za udostępnienie tego kosmetyku, fakt ten nie miał wpływu na moją recenzję. 
Elfowy bubel czyli e.l.f. Studio SPF 45 Sunscreen UVA/UVB Protection Puder ochronny z filtrem SPF45

wtorek, września 25, 2012

Elfowy bubel czyli e.l.f. Studio SPF 45 Sunscreen UVA/UVB Protection Puder ochronny z filtrem SPF45

Kosmetyki e.l.f. lubię, zwłaszcza biały puder High Definition. Na ten skusiłam się, ponieważ w lato chciałam mieć wysoką ochronę a SPF 45 to już wysoki filtr.

Do tej pory nie spotkałam się z recenzją tego kosmetyku, kupiłam więc "w ciemno" no i tym razem przyszło wieeeelkie rozczarowanie.


Co można przeczytać na temat tego kosmetyku na stronie AlleDrogeria, gdzie go kupiłam:

Sypki puder ochronny, którego przeznaczeniem jest ochrona cery przed szkodliwym promieniowaniem UVA/UVB. Dzięki wysokiemu filtrowi SPF45 puder tworzy tarczę ochronną zapobiegając uszkodzeniom słonecznym oraz przedwczesnemu starzeniu się skóry.

Jego transparentna, gładka formuła wzbogacona została także w wyciąg z aloesu, ekstrakt z nasion winogron oraz witaminy A, C i E, które nawilżają i odżywiają skórę podczas aplikacji.

Składniki: Active Ingredients: Titanium Dioxide 23.3% Zinc Oxide 18.7% Ingredients: Mica, Silica, Talc, Bismuth Oxychloride, Boron Nitride, Aluminum Hydroxide, Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Retinyl Palmitate (Va), Tocopheryl Acetate (Ve), Magnesium Ascorbyl Phosphate (Vc), Sodium Dehydroacetate May Contain: Iron Oxides (CI 77891 77892 77899), Manganese Violet (CI 77742)


Niestety pomimo wielkiego, estetycznego opakowania i mega puszku - to, co znajduje się w środku nie nadaje się do nałożenia - przynajmniej na moją twarz. Po pierwsze, puder występuje w jednym i na nasze nieszczęście dość ciemnym brzoskwiniowym kolorze, po nałożeniu na twarzy są na niej smugi, cienie i szpachla pudru. Jest widoczny na twarzy i nie rozkłada się na niej równomiernie. Czy daje ochronę - a co mi tam - nawet nie chce mi się więcej o nim pisać. Kiedy moja twarz była opalona zrobiłam drugie podejście bowiem nie miałam pudru w ciemniejszym kolorze i myślałam, że tym razem się sprawdzi - ale gdzie tam - znowu smugi, znowu szpachla a koloryt twarzy był niejednolity. Zapłaciłam za niego ok. 35 zł i te pieniądze uważam za wyrzucone w błoto. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałyście się nad jego kupnem - stanowczo odradzam. To elfowy bubel i już. 


Ciekawe jest to, że puder w puderniczce nie wygląda na taki ciemny... jednak ciemnieje na twarzy pod wpływem sebum - zobaczcie jak zmienił kolor na wilgotnym waciku. Suchy, na dłoni jest w sam raz ale to tylko iluzja.

PAINTBOX W7 czyli paleta 77 niesamowitych cieni

środa, września 19, 2012

PAINTBOX W7 czyli paleta 77 niesamowitych cieni

Wszyscy mają paletki Sleek a ja, wraz z moimi koleżankami z pracy skusiłyśmy się na paletę aż 77 cieni znanej nam z ciekawej i taniej kolorówki - firmy W7.

Paletę kupiłyśmy za całe 25 zł w internetowym sklepie Paatal i same musicie przyznać, że prezentuje się oszałamiająco. Za tak niską cenę nie oczekuję od niej cudów, ale kolorystyka jest stonowana a ja właśnie taką bardzo lubię. 

W dodatku, do paletki otrzymałyśmy uroczą złotą kosmetyczkę. A zresztą podziwiajcie...


Znacie te paletkę? Myślicie, że wtopiłam 25 zł?
Jestem ciekawa Waszych opinii...
Perfekcyjny mat czyli matujący puder ryżowy Mariza

poniedziałek, września 10, 2012

Perfekcyjny mat czyli matujący puder ryżowy Mariza

Uwielbiam białe matujące pudry - do tej pory wierna byłam E.l.f. High Definition Powder ale ostatnio tyle dobrego naczytałam się o kosmetykach Mariza, że swoją przygodę z tą marką postanowiłam właśnie zacząć od tego produktu. Miałam wobec niego duże oczekiwania i nie zawiodłam się - puder w 100% je spełnił a co więcej - teraz jemu pozostanę wierna przez długi długi czas.


Dlaczego lubię biały proszek? Bo po pierwsze nie zmienia koloru podkładu - to dla mnie bardzo ważne aby majki jaz wyglądał jak najbardziej naturalnie - nie cierpię odcinającej się twarzy od szyi i mocnej tapety, która potrafią nam zrobić pudry sypkie czy też w kamieniu. Biały puder to gwarancja, że kolor naszej twarzy będzie taki jaki mamy kolor podkładu. Wcale nie bieli twarzy, jeśli stosujemy go umiejętnie - ja swój nakładam pędzlem kabuki i wtedy uzyskuję najlepszy efekt. 

Co wyczytamy o nim na stronie Mariza?
Wyjątkowo lekki i ultradelikatny puder sypki tworzy niewidzialną warstwę, która skutecznie matuje i utrwala, wcześniej nałożony podkład, aby makijaż wyglądał świeżo przez cały dzień. Najlepszy efekt uzyskasz nakładając puder ryżowy za pomocą puszka.
Ryż ma bardzo duże zdolności absorpcyjne, dzięki czemu skutecznie pochłania sebum i matuje skórę na wiele godzin. Mikroskopijne, lekko transparentne cząsteczki pudru nie posiadają właściwości kryjących, czyniąc produkt bardzo uniwersalnym.


RECENZJA 

Opakowanie - tutaj byłam lekko zawiedziona - High Dedinition Powder to ogromniaste opakowanie zawierające 8 g produktu z wygodnym sitkiem przez które wydostaje się proszek. Mariza to tylko 5 g produktu zamkniętego w niedużej puderniczce - siteczko - marne i kiedy próbowałam je odpieczętować, puder wystrzelił mi z niego i cały dywan, narzutę i nogi miałam pokryte białym pyłem - na szczęście dużo go nie zmarnowałam bo chyba bym się załamała. Dołączona gąbeczka - nie nadaje się do aplikacji - może stanowić wyłącznie ochronę przed wysypywaniem się pudru.


Aplikacja - jak już napisałam, nakładam go pędzlem kabuki na całą twarz - na nos i strefę T ciut więcej. 

Zapach - nie posiada

Konsystencja - drobniutki biały proszek.

Efekt/Działanie - świetnie matuje - spokojnie na 6 godzin - twarz praktycznie nie wymaga użycia bibułki matującej. Nie bieli twarzy i nie zmienia koloru podkładu. Ma bardzo delikatną, miałką konsystencję, która rewelacyjnie osiada na pędzlu i nie obsypuje się za bardzo podczas pudrowania. To produkt idealny dla osób, które lubią pudry sypkie, które szukają błyskawicznego i wielogodzinnego zmatowienia skóry, szukają czegoś neutralnego i w 100% transparentnego. Jedyny minus - nie nadaje się do kosmetyczki, chyba, że bardzo dobrze zabezpieczymy sitko, w przeciwnym razie możemy mieć katastrofę. 

Cena - ok. 18zł

Czy kupiłabym go ponownie - oj tak teraz będę kupować tylko ryżowy puderek Mariza.