Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pink melon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pink melon. Pokaż wszystkie posty
Beauty Friends Essence Mask Sheet - bawełniana maska ogórkowa

niedziela, września 11, 2011

Beauty Friends Essence Mask Sheet - bawełniana maska ogórkowa

Beauty Friends Essence Mask Sheet to dość dziwna maseczka na twarz - kompletnie nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, bo nigdy o niej nie słyszałam. Myślałam, że będzie to tradycyjnie - żelowa lub kremowa maska zamknięta w dużej saszetce, a ku mojemu zaskoczeniu ukazał się misternie złożony płat materiału - bawełny, bardzo mocno nasączony ekstraktem o niezwykle przyjemnym zapachu świeżego ogórka.


Płatek delikatnie rozwinęłam i zobaczyłam, że ma wycięte miejsca na oczy, nos oraz usta - nie można się więc pomylić przy nakładaniu. Przyłożyłam płatek do twarzy delikatnie dociskając, aby esencja ogórkowa mogła jak najdokładniej otulić buźkę. Zgodnie z instrukcją obsługi - całe szczęście w języku angielskim (obok koreańskich robaczków) - maseczkę trzymamy na twarzy od 20-30 minut. Można ją delikatnie podgrzać (w ciepłej wodzie przez maksymalnie 2-3 minuty) lub zmrozić w lodówce - w zależności od tego co preferujemy. Ja nałożyłam maseczkę chłodną - pojawiło się niezwykle przyjemne, orzeźwiające uczucie. Co ciekawe, maseczka jest bardzo mocno nasączona esencją ogórkową, ale kompletnie nie spływa ona podczas, gdy bawełniany płatek jest nałożony na twarz - to ogromny plus, bo spodziewałam się że będę miała cały mokry dekolt i szyję. 


Wizualne wrażenie po nałożeniu maski jest bezcenne - wyglądamy jak Hannibal Lecter z Milczenia Owiec i za skarby świata nie pokazałabym się tak nikomu - Wy macie okazje podziwiać efekt. Jeśli dobrze nałożymy maseczkę - nie ma problemu ani z oddychaniem, ani z mówieniem - uważam, że takie maseczki to doskonały pomysł.



widzicie mojego psiaka na drugim planie :) 

Po zdjęciu maski - nie zmywany buzi wodą lub tonikiem, tylko delikatnie wmasowujemy pozostałość esencji, aby wzmocnić jej działanie. Płatek po 30 min jest dużo bardziej suchy - oznacza to, że wszystkie dobroczynne jej składniki zostały wchłonięte przez naszą skórę.

Maseczka ogórkowa ma zwężać i oczyszczać pory, wygładzać nierówności skóry i nawilżać skórę. Czy tak się stało? Właśnie przeżywam szok po jej zdjęciu po upływie 30 minut - nie wiem jak długo utrzyma się ten efekt, ale moje kraterowate pory są bardzo wyraźnie zmniejszone, a twarz nabrała blasku i wyjątkowej gładkości. Jest doskonale nawilżona i odświeżona - zniknął efekt ściągnięcia po nocnej aplikacji kremu na wypryski a czerwone plamki, które miałam na twarzy po pozostałościach krostek - mocno zbladły. Jestem wręcz zachwycona działaniem tej maseczki - chyba żadna z dotychczas przeze mnie stosowanych masek nie dawała tak natychmiastowego i spektakularnego efektu. Chętnie wypróbuję pozostałe maski z serii Beauty Friends Essence.

Oprócz maseczki ogórkowej, możemy kupić następujące maski:
  • Aloe Mask Sheet (aloes)- nawilża suchą skórę i zapobiega infekcjom
  • Mung Bean Mask Sheet (fasola mung)-relaksuje i usuwa martwy naskórek
  • Green Tea Mask Sheet (zielona herbata)-chroni przed wolnymi rodnikami, bogata w antyoksydanty
  • Pomegranate Mask Sheet (granat)-zwęża pory i wygładza skórę
  • Collagen Mask Sheet (kolagen)- oczyszcza i nawilża. Skóra staje się elastyczna, jędrna i miękka
  • Red Ginseng Mask Sheet (czerwony żeń-szeń)- oczyszcza i nawilża. Oczyszcza i zwęża pory
  • Raspberry Mask Sheet (malina)-wygładza i odżywia, łagodzi podrażnienia
  • Marine Algae Mask Sheet (algi morskie)-zawiera minerały i witaminy, odżywia wrażliwą skórę
  • Lemon Mask Sheet (cytrynowa)- zawiera wit.C, oczyszcza, nawilża i sprawia że skóra jest elastyczna 
  • Royal Jelly Mask Sheet (miód)- zmiękcza, wygładza, uelastycznia i nawilża
  • Vitamin Mask Sheet (witamina E)- oczyszcza, nawilża, chroni przed wolnymi rodnikami 
  • Potato Mask Sheet (ziemniak)- zmiękcza, nawilża, łagodzi, wygładza
  • Aroma Mask Sheet (zapach)- uspokaja i koi zmęczoną skórę, zmiękcza nawilża i uelastycznia
  • Cucumber Mask Sheet (ogórek)- zwęża i oczyszcza pory, zmiękcza i nawilża skórę
  • Coenzyme Q10 Mask Sheet (koenzym Q10)- walczy z wolnymi rodnikami, dla skóry dojrzałej
  • Herb Mask Sheet (zioła)- odmładza i relaksuje, nawilża
  • Arbutin Mask Sheet (arbutyna)- likwiduje przebarwienia, wyrównuje koloryt, nawilża
  • Cereal Mask Sheet (zboże)- rozjaśnia skórę i zwęża pory
  • Tomato Mask Sheet (pomidor)- oczyszcza skórę i wyrównuje koloryt
  • Kiwi Mask Sheet (kiwi)- likwiduje przebarwienia, lekko rozjaśnia, odżywia i nawilża

Maseczki możemy kupić pojedynczo - cena maski to około 7zł, lub w zestawie 15 sztuk za około 65zł

Pragnę podziękować Pink Melon za przekazane do testowania produkty, zapewniam Was, że ten fakt nie miał wpływu na moją ocenę, która jest w 100% obiektywna i wyraża moją własną opinię na temat przetestowanych kosmetyków.. 

Recenzja Missha Matte BB Cream

czwartek, września 08, 2011

Recenzja Missha Matte BB Cream

Jak pisałam wczoraj, podjęłam współpracę z drogerią internetową Pink Melon. Do testów otrzymałam pełnowymiarowy (aż 50ml) produkt - BB krem Missha Matte Vita zawierający SPF20 PA++.



Ponieważ do tej pory moim ulubionym BB kremem był Missha Perfect Cover, miałam duże oczekiwania w stosunku i do tego produktu.

Ale na początek kilka słów o BB kremach, dla tych z Was które nie miały jeszcze z nimi styczności.

BB to skrót od Blemish Balm. Blemish, to po angielsku skaza a balm - to balsam. Jednym zdaniem BB krem to kosmetyk mający nam pomóc w walce z niedoskonałościami cery. Pielęgnuje i jednocześnie leczy. BB kremy to wynalazek Azjatów, a wszystkie wiemy, że Azjatki moga poszczycić się alabastrową, idealną cerą. A BB krem ma pomóc nam osiągnąć własnie takie efekty. 

BB kremy to wielofunkcyjne kosmetyki, które posiadają właściwości, nawilżające, odżywcze, pielęgnujące i lecznicze. Zawierają wysokie filtry UV, które jednak w niektórych BB kremach są niestabilne, ale nie mniej są. Mają konsystencję dość gęstych fluidów, niektóre są bardziej, inne mniej kryjące - to zależy od firmy. BB krem możemy stosować jako sam podkład, albo bazę pod inny fluid (to zależy od naszej inwencji). Ponieważ BB kremy są produktami azjatyckimi, a Azjatki mają bardzo jasną karnację, z reguły występują w dość jasnych kolorach, które niekoniecznie mogą nam pasować. 

Aplikacja BB kremu na skórę sprawia, że stapia się on idealnie z cerą - często dopasowuje się do jej tonacji. Koloryt skóry jest wyrównany, cera wygładzona, pory mniej widoczne. Są zalecane dla osób po zabiegach chirurgii laserowej (ja miałam 2 lata temu zabieg Fraxel Laser) aby odnowić naskórek, pomóc w jego regeneracji oraz zmniejszyć widoczność skaz i blizn po trądziku - ja niestety takowe posiadam a bolesny i niesamowicie kosztowny zabieg Fraxel wcale mi nie pomógł.

Stosowanie BB kremów ma również rozjaśnić naszą skórę, przebarwienia i zmniejszyć powstawanie wyprysków.

BB kremy zostały stworzone własnie dla takich jak ja - z nierówną cerą, z rozszerzonymi porami i widocznymi bliznami po trądziku z lat młodzieńczych, z nadal pojawiającymi się niespodziankami na twarzy pomimo mojego wieku. Generalnie nie ma się czym chwalić - trzeba z tym żyć i przynajmniej pomóc sobie stosując porządne kosmetyki. Między innymi dlatego powstał ten blog.

Ale wróćmy do Missha Matte...

Co pisze o nim dystrybutor, czyli Pink Melon

"Klasyczny krem BB - idealny dla cery wrażliwej. Krem zapewnia naturalne pokrycie przy okazji lecząc wszelkie zmiany skórne. Zawiera roślinne ekstrakty - m.in z bylicy oraz dyni. Skóra jest nawilżona i jedwabista.

Jest to kosmetyk 4 w 1: łagodzi, nawilża, chroni i pokrywa skórę, dzięki czemu zbędne jest użycie podkładu."


BB krem Missha M Vita zawiera 7 podstawowych kompleksów witamin, które pochodzą ze składników naturalnych, łagodzący ekstrakt z grejpfruta oraz wyciąg z perełkowca wąskolistnego, który ma za zadanie uspokoić i leczyć wypryski i inne problemy naszej skóry.

Opakowanie: duża, porządna tubka z dzióbkiem do dozowania odpowiedniej ilości kremu - estetyczna kolorystyka, bardzo ładnie komponuje się na mojej toaletce.

Konsystencja: dość gęsta, kremowa ale łatwo się rozsmarowuje po twarzy. Krem jest wydajny - niewielka kropka wystarczy nam na poszczególne partie twarzy. Ładnie się rozprowadza, nie zostawia smug oraz plam.

Zapach: kremowy, przypomina mi zapach kremu Nivea, bardzo przyjemny i mało wyczuwalny.

Krycie: raczej średnie, drobne wypryski musiałam jednak potraktować korektorem. Ale co ciekawe - bardzo dokładnie wniknął we wszystkie rozszerzone pory i blizny po trądziku, tak, że były praktycznie niewidoczne - co się bardzo rzadko u mnie zdarza. Cera była ujednolicona i wyjątkowo rozpromieniona. 

Kolor: dość jasny - według mnie coś pomiędzy Missha PC 21 a 23, jeśli wiecie o co chodzi. Trochę bardziej różowy od Missha 23. W związku z tym, iż opalałam się w czerwcu, teraz jestem dość blada - idealnie stopił się z moją skórą. Po kilku minutach lekko utlenił się i dostosował do jej kolorytu. Za tydzień ponownie jadę na urlop, więc jak wrócę - nie mam mowy o jego stosowaniu, ale będzie doskonały na zimę jak już po opaleniźnie nie zostanie żaden ślad.




Działanie: jak już napisałam - bardzo dobrze wyrównuje strukturę skóry, nawet tej niedoskonałej, świetnie wnika w pory, nie podkreśla zmarszczek. W ciągu dnia nie załamuje się w bruzdach mimicznych i pod oczami, a to ważne. Świetnie nawilża skórę - wyjątkowo nie musiałam pod podkład aplikować bazy czy kremu nawilżającego - nałożyłam go na skórę przetartą wyłącznie tonikiem z ogórka Body Shop - będzie doskonały na zimę, kiedy skóra będzie wymagała czegoś nawilżającego. Kompletnie nie podkreślił suchych skórek (la la) a teraz najważniejsze - zmyłam makijaż dopiero około 18.30 - czyli wytrzymał na mojej buźce około 11 godzin - bez jednej poprawki - nieprawdopodobne :) No i nie zapchał moich gigantycznych porów - przez cały dzień zero nowych niespodzianek - a to już sukces. 

Dzień z Missha Matte uważam za bardzo udany. Jutro również go zastosuję, chociaż ostatnio moim faworytem był City Matt Lirene, ponieważ co BB krem to BB krem :)

Zdjęcia po aplikacji Missha Matte - pierwszy raz prawie nie widzę swoich porów



Pragnę podziękować Pink Melon za przekazane do testowania produkty, zapewniam Was, że ten fakt nie miał wpływu na moją ocenę, która jest w 100% obiektywna i wyraża moją własną opinię na temat kosmetyków. 

Wasze odczucia na temat sklepu Pink Melon niech będą wyrażane na forum, mój blog nie jest miejscem do tego. Wszelkie negatywne komentarze, będą usuwane.