Dawno dawno temu, kiedy na świecie nie było jeszcze komputerów... STOP przecież były... lecz nie w każdym domu (wtedy królowały iście hipsterskie Commodore, Atari i Timex'y) - nie było wtedy tylko Internetu... Czy ktoś o nim wtedy słyszał? Nie sądzę...
![]() |
co powiecie na cenę - 49.000 zł :) |
Jeszcze raz... dawno dawno temu, kiedy Siouxie była nastolatką w III klasie jednego z najlepszych liceów w Warszawie - pisała przez rok - przełom 93/94 - swojego pierwszego bloga, czyli jak to się wtedy mówiło...pamiętnik lub dziennik. Tak, tak pisanie pamiętnika jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy, natomiast w klasie maturalnej przestałam go pisać bo musiałam zająć się nauką do matury a nie pierdołkami. Wiem, że wiele z Was pisało pamiętnik jeszcze w czasach szkoły podstawowej a może pisze go do tej pory, więc mam nadzieję, że ten wpis zainspiruje Was i pokażecie na blogach swoje arcydzieła. Ja po tylu latach kompletnie nie wstydzę się tego, co tam powypisywałam a wierzcie mi - to, co widzicie to tylko mały ułamek moich możliwości. Generalnie wyszło na to, że ciągle wagarowałam, uganiałam się za chłopakami i zmieniałam ich jak rękawiczki, do tego miałam kiepskie oceny i ciągle imprezowałam. Prawda jest taka - rzeczywiście często opuszczałam lekcje ale zamiast chodzić na wagary - zostawałam za przyzwoleniem mamy w domu ("córciu, nie włócz się tylko po mieście - jak masz iść na wagary - lepiej mi powiedz i zostań w domu, potem napisze ci nawet usprawiedliwienie w dzienniczku".). Fakt - jakoś zawsze byłam kochliwa ale przez całe liceum tylko wzdychałam do różnych chłopaków - z nikim nie spotykałam się na poważnie. Interesujące jest to, że pomimo kiepskich ocen w ciągu roku, świadectwo zawsze miałam pełne bdb i db (wtedy nie było oceny celującej czyli 6) - jak to robiłam - w końcu brałam się za naukę i na koniec potrafiłam tak omotać nauczycieli, że dostawałam same "czwóry" i "piony".
A jak to z tymi imprezami w klubach było? Z tego co pamiętam, to III klasę liceum spędziłam głównie w klubie "Piwnica u Architektów", "Giovanni", "Nora", "Filtry" i "Dziekanka" - nie wiem jak to było możliwe, ale w tamtych czasach (boszszsz jak to dziwnie brzmi...) do klubów wpuszczano nieletnich i bez problemu mogliśmy kupić alkohol i papierosy ale jakość tego zbytnio nie wykorzystywałam i jednak wyrosłam "na ludzi".
Wiele z tamtych miejsc już nie istnieje na klubowej mapie Warszawy - nie ma już "Piwnicy u Architektów", gdzie odbywały się najlepsze imprezy do muzyki na żywo, "w "Dziekance" tańczyło się na dechach a w "Filtrach" zakładało okulary słoneczne bo oczy bolały od stroboskopów. Z tego, co ostatnio słyszałam - nastąpiła reaktywacja słynnych "Filtrów" a ja mieszkam obok, więc może wrócę na stare śmieci :)
Wiele z tamtych miejsc już nie istnieje na klubowej mapie Warszawy - nie ma już "Piwnicy u Architektów", gdzie odbywały się najlepsze imprezy do muzyki na żywo, "w "Dziekance" tańczyło się na dechach a w "Filtrach" zakładało okulary słoneczne bo oczy bolały od stroboskopów. Z tego, co ostatnio słyszałam - nastąpiła reaktywacja słynnych "Filtrów" a ja mieszkam obok, więc może wrócę na stare śmieci :)
W 1993 roku królowała muzyka ze Seattle - czyli grunge słuchałam zespołów jak Nirvana, Pearl Jam, Mother Love Bone, Temple of The Dog, Alice in Chains. Nosiło się wtedy kraciaste koszule, glany do sukienki i białe podkolanówki ściągnięte do glanów.
Właśnie w 1994 roku Kurt Cobain popełnił samobójstwo, a ja tak zareagowałam na tę wiadomość, chociaż wielką fanką Nirvany akurat nie byłam:
Właśnie w 1994 roku Kurt Cobain popełnił samobójstwo, a ja tak zareagowałam na tę wiadomość, chociaż wielką fanką Nirvany akurat nie byłam:
Natomiast w 1993 roku - 31 października przedawkował narkotyki mój ulubiony aktor - młodszy brat słynnego obecnie Joaquina Phoenixa - River, i ja też o tym napisałam bo ta niepotrzebna śmierć bardzo mną wstrząsnęła...
Na Sylwestra 93/94 byłam u znajomego studenta w akademiku Riviera (akademik nie wyglądał tak ładnie jak teraz - w 93 to była istna nora) i jedyne co pamiętam do tej pory, to fakt iż o północy utknęliśmy w windzie, która zatrzymała się między piętrami bo weszło nas do niej o wiele za dużo :)
Żeby nie było, iż Siouxie tylko na imprezy chodziła - w III klasie liceum chodziłam też i do teatru - ponieważ po sąsiedzku znajduje się Teatr Ochota, którego dyrektorem był nieżyjący już Pan Jan Machulski - spędzałam tam na próbach i z aktorami w teatralnej kafejce mnóstwo czasu. Oto mój cenny autograf Pana Jana oraz Pana Tomasza Mędrzaka, w którym mocno się wtedy kochałam. Pan Tomasz został dyrektorem Teatru Ochota po śmierci Pana Jana i pełnił tę funkcje aż do roku 2008.
A tak oto prezentowałam się w III klasie liceum - prawdziwa grunge'owa dziewczyna :) Glany i skarpetki do sukienki obowiązkowo są, do tego dżinsowa kamizelka - stylówa, której nie wstydzę się kompletnie.
I na zakończenie trochę mojej radosnej twórczości w postaci wierszy - tak tak - tworzyłam zarówno po polsku jak i po angielsku - sama nie wiem jak ja znalazłam na to wszystko czas... hmmmm nie wiem... i skąd miałam tyle pomysłów - chyba do tej pory coś z tego talentu mi zostało bo przecież teraz piszę dla Was.
A Wy, macie jakieś tajemnice skryte w Waszych dziennikach/pamiętnikach?
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że za 20 lat będę blogerką od urody, to w życiu bym nie uwierzyła...
Chciałam zostać maklerem giełdowym, nosić czerwone szelki i obracać akcjami na giełdzie - oczywiście w na Wall Street :)
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że za 20 lat będę blogerką od urody, to w życiu bym nie uwierzyła...
Chciałam zostać maklerem giełdowym, nosić czerwone szelki i obracać akcjami na giełdzie - oczywiście w na Wall Street :)
Odważny wpis :)
OdpowiedzUsuńJa przez parę lat pisałam pamiętnik, jakiś czas temu przeczytałam wszystko i wyrzuciłam. Najbardziej pamiętam notatkę o tym, że byłam na Dirty Dancing DWA RAZY i oceniłam go na 9 w skali 10-stopniowej :D
i Rambo 1 też mi się szalenie podobał ;)
właśnie takie wpisy są najśmieszniejsze. Rambo? come on!!!!
Usuńmiał taaaakie piękne oczy i wszyscy, wszyscy byli przeciwko niemu :D 'rotfl'
UsuńŚwietny post. Co prawda moje licealne czasy działy się już po 2000 roku ale też ciepł owszytsko wspominam :)
OdpowiedzUsuńPisałam pamiętniki również!
OdpowiedzUsuńMam ich kilka jeszcze, głęboko schowanych w szafie :)
Wiesz, zerknę do nich wieczorem i może przygotuję podobny wpis, o!
Słowacki? Sioux, jestem po wielkim wrażeniem Twojego wpisu. Też pisałam pamiętnik, ba nawet powieśc popełniłam w IV LO :)
OdpowiedzUsuńJusti, chociaż mieszkam obok Słowackiego - nie poszłam - popełniłam XV LO im. N. Żmichowskiej na Mokotowie. Wtedy to była trójca - Batory, Staszic i Żmichowska
UsuńJa kiedyś napisałam szkolna sztukę, którą później wystawiliśmy.. :) Boże jaki człowiek był kiedyś twórczy... ;)
UsuńŚwietny post Siouxie!!! Ja oczywiście też pisałam pamiętnik, z 10 lat... ale nie robię tego od dawna, trochę szkoda... jeśli pozwolisz też któregoś dnia zamieszczę podobny post u siebie, bo bardzo mnie zainspirowałaś. W ogóle cykl takich wspomnień byłby fajny... Czekamy na więcej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam te kalendarze, co roku je kupowałam aż do skończenia liceum. Fajnie się wspomina takie czasy, choć z kumpelami zawsze się śmieję, że jak już wspominamy dawne czasy to znak, że się starzejemy :)
OdpowiedzUsuńTeż miałam taką kamizele dżinsową:D to był obowiązkowy Must Have w tamtych czasach :)
OdpowiedzUsuńCobain umarł w 1994, uwielbiałam Nirvanę i do dziś zdarza mi się ich słuchać. Ja też pisałam, dzięki temu pamiętam wiele pięknych, ale też i tych gorszych wspomnień. Świetny wpis :D
OdpowiedzUsuńmasz rację - kalendarz był 93/94 rok więc mi się miesiące pomerdały :) To River umarł w 1993
UsuńPrzebywam wlasnie u moich rodzicow, i w pokoju, ktory keidzs byl "moj" na polkach nadal stoja kalendarze i pamietniki pelne zapiskow. Czasem do nich zagladam i ze lzami w oczach wspominam tamte czasy...bylo inaczej ;)
OdpowiedzUsuńW 1993 roku był już internet. Wtedy pierwszy raz z niego skorzystałam. ;-)
OdpowiedzUsuńchyba tylko na jakieś wypasionej uczelni, bo modemy TPSA wprowadziła dopiero w 1997
Usuńja miałam w gimnazjum Złote Myśli, ale był wtedy szał na to :)
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie taki sam kalendarz - niestety w chwili złości i słabości spaliłam w ogrodzie :( czy żałuję chyba nie - czasami nie warto wracać do przeszłości gdy jest niezbyt przyjemna.
OdpowiedzUsuńSiouxie, z moją mamą było identycznie! Jak nie szłam do szkoły to zazwyczaj zostawałam w domu. :DDD Kurcze, musiałabym odkopać swoje pamiętniki, ale ja pisałam jak byłam młodsza;)
OdpowiedzUsuńwow 49 000 ;) kurna, moje wypociny nie nadają się do publikacji chyba...
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz takie pamiątki :) Po latach człowiek przeciera oczy... Może za X lat wejdziemy na nasze blogi kosmetyczne i będą takim reliktem jak te pamiętniki z czasów licealnych... Ciekawe jak to będzie :)
OdpowiedzUsuńJaka Ty twórcza dziewczyna byłaś :)
Też uwielbiałam Kalendarz Szalonego Małolata! :-D Mój się nie zamykał, bo cały był wyklejony zdjęciami i wycinkami :-)
OdpowiedzUsuńŚmieszne, że w stylówie ze zdjęcia mogłabyś spokojnie wyruszyć dzisiaj do jakiegoś hipermodnego indie klubu :-D
niestety cały outficik w przeciągu lat został zutylizowany... a tak lubiłam tę kieckę...
UsuńMiło powspominać, ja mam pamiętniki od podstawówki i to jest ubaw do łez! :D
OdpowiedzUsuńPamiętam tą okładkę, miałam taki sam kalendarz :D
OdpowiedzUsuńWszystkie poszły z dymem na szczęście, więc nie mam czym się chwalić na blogu ;)
Kalendarze Szalonego Małolata były rewelacyjne!!! :)
OdpowiedzUsuńMi brakowało miejsca w takim kalendarzu, dlatego opisywałam wszystko w zwykłych zeszytach;) Z czasem weny mi zabrakło, a może czasu? I przestałam. Jeszcze na początku studiów prowadziłam zapiski. Fajnie jest tak móc powrócić do tego, co było. Dzisiaj dopadł mnie melancholijny nastrój i zaczęłam wspominać. Matko, jakie ja miewałam idiotyczne pomysły:D
OdpowiedzUsuńOch, tez pisało sie pamiętniki... uwielbiam je teraz czytać i z chęcią przeniosłabym się w te dawne czasy:)))... Świetny blog, kazdy post interesujacy, obserwuję i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńfajna sprawa :D ja nigdy nie miałam cierpliwości do pisania dzienników, pamiętników. ale serdecznie zazdroszczę takich powrotów do tamtych wydarzeń :)
OdpowiedzUsuń