Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Under Twenty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Under Twenty. Pokaż wszystkie posty
Gigantyczne jesienne denko czyli bye bye pustaki

środa, grudnia 17, 2014

Gigantyczne jesienne denko czyli bye bye pustaki

W tym roku po raz pierwszy zaczęłam kolekcjonować puste opakowania po kosmetykach, które zużyłam do cna i postanowiłam pokazywać je zgodnie z upływającymi porami roku. I tak oto nadszedł czas na denko jesienne, które jak widzicie zdominowały moje ukochane kosmetyki Organique - w końcu jestem Przyjaciółką Organique. W garści mini recenzji przedstawiam Wam zatem, to co powędrowało właśnie do kosza. 

  1. Organiczne mydło w płynie o zapachu dyni - można je stosować do mycia rąk, ciała a nawet twarzy - jest bardzo delikatne, wydajne i pachnie świeżą dynią. Co ciekawe, na stronie Organique nie są już dostępne - widocznie była to seria limitowana. 
  2. Tonik oczarowy - ogromny plus za atomizer - uwielbiam psikać sobie tonikiem wprost na buzię. Działa przeciwzapalnie, obkurcza naczyńka krwionośne, łagodzi zaczerwienienie twarzy i dobrze nawilża naskórek. Ma właściwości regenerujące, bakteriobójcze, ściągające oraz przeciwzapalne, poprawia ukrwienie skóry. Cechuje ją przyjemny i odświeżający aromat. Zalecana do każdego typu skóry, szczególnie zanieczyszczonej i trądzikowej. Wskazane jest stosowanie jej podczas zabiegów kosmetycznych jako pielęgnacja skóry suchej, ściągniętej i podrażnionej, a także do tonizacji skóry po zmyciu peelingu lub maseczki.
  3. Żel pod prysznic z serii Argan Shine - cudowne, niesamowite nawilżenie - to chyba mój ulubiony żel od Organique. Formuła myjąca oparta została na wyjątkowo łagodnych surowcach pochodzenia roślinnego, w tym regenerującego oleju arganowego (BEAUTYCARE AR). Jest niezwykle delikatna i bogata w składniki odżywcze. Żel wzbogacono ekstraktem z zielonej herbaty, który koi, wzmacnia i chroni skórę. Gliceryna roślinna nawilża i zapobiega odwodnieniu, a betaina cukrowa nadaje skórze odczucie jedwabistej miękkości i gładkości.
  4. Szampon z serii Sensitive - produkty do włosów od Organique lubię ale chyba szampony najmniej bowiem są rzadkie jak woda i przez to strasznie niewydajne. Co prawda moje włosy polubiły serię Sensitive ale konsystencja szamponu jest niestety do bani. Naturalny szampon wzmacniający nowej generacji, przeznaczony do pielęgnacji włosów cienkich, suchych i delikatnych, polecany także dla kobiet w ciąży. Unikalna kompozycja składników aktywnych, takich jak wyciąg z echinacei, kiełków pszenicy i centelli azjatyckiej, zapewnia wzmocnienie i odżywienie cebulek włosowych. Łagodzący IRICALMIN i kwas hialuronowy intensywnie nawilżają, zaś mieszanka ceramidów oraz naturalnego jedwabiu sprzyja odbudowie łodygi włosa, nadając połysk i ułatwiając rozczesywanie.
  5. Maska do włosów z serii Argan Shine - włosy są po niej miękkie jak futerko kotka, pięknie się błyszczą, nie elektryzują i łatwo rozczesują - według mnie ta seria jest hitem Organique. Maska z eco formułą, przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych i matowych oraz wrażliwej skóry głowy. Odżywcze oleje: arganowy i bawełniany regenerują i wzmacniają włosy, nadają im blask, objętość i zdrowy wygląd. HAIRSPA™ i inulina niwelują odczucie suchości i swędzenia, regulują proces złuszczania naskórka, utrzymują równowagę mikroflory skóry. Zapewniają natychmiastowe i długotrwałe nawilżenie włosom i skórze, łagodzą podrażnienia. Naturalny kondycjoner otrzymywany z oleju brassica ułatwia rozczesywanie i stylizację włosów. Maska przywraca komfort skórze, nadaje włosom miękkość, połysk i witalność, bez efektu obciążenia.
  6. Cukrowa pianka peelingująca - mój faworyt tego roku - cudownie oczyszcza, peelinguje i ma śmieszną konsystencję. Trzy cudowne zapachy - pinakolada to mój ulubiony. Tych pianek nie sposób nie polubić. 
  7. Maska do włosów z serii Sensitive - podobnie jak maska Argan Shine ta maska również miała korzystny wpływ na moje włosy. Nałozona na kilka minut dawała im połysk, piękny zapach i łatwość rozczesywania. Maski Organique są definitywnie stworzone dla osób o krótkich włosach bowiem małe opakowanie - długowłosym starczy może na jakieś 4-5 razy. 
  1. 3 Minute Miracle od Aussie - wiele osób narzeka na te kosmetyki - ja jednak jestem wierną fanką "trzyminutówki" bo rzeczywiście odżywia i regeneruje moje krótkie włosy. Lubie jej zapach - niektórzy mówią, że jest plastikowy a dla mnie pachnie jak guma balonówa. I jeśli kończy mi się odżywka/maska to właśnie ją kupuję w Rossmanie. 
  2. Korres żel pod prysznic - kupiłam dwa opakowania w cenie jednego (5 Euro) podczas tegorocznych wakacji w Grecji. Wybrałam wersję waniliowo-cynamonową - wyobrażacie sobie ten zapach? Do tego mega mocne nawilżenie, gęsta kremowa konsystencja i naturalne składniki. Tak tak pokochałam Korres wielką miłością. 
  3. Sensilis Ritual Care - niezwykle delikatny żel do mycia twarzy - świetnie oczyszcza, nawilża i nie podrażnia nawet najbardziej delikatnych buziek - pełna recenzja tutaj.
  4. Pianka TimeWise Mary Kay - niestety okazała się chemicznym śmierdzielkiem chociaż była bardzo delikatna i dobrze oczyszczała. Jednak ten chemiczny zapach strasznie mnie do niej zniechęcił. Pełna recenzja tutaj
  5. Under Twenty 2 w 1 aktywny żel peeling myjący. Za każdym razem piszę, że te pilingujące żele od Under Twenty to moi ulubieńcy, kiedy chcę oczyścić ale i wykonać peeling skóry twarzy za jednym zamachem. Dodatkowo ich działanie antybakteryjne rewelacyjnie wpływa na moją zanieczyszczoną skórę. Niska cena, dostępność w każdym Rossmanie - za to właśnie lubię Under Twenty.
  6. Krem do rąk I Coloniali - cudowny krem do łapek o różanym zapachu. Ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję i daje mega ukojenie i nawilżenie spieczonym dłoniom. I Coloniali to marka dostępna w sieci Douglas - więcej przeczytacie o niej w tym poście
  1. Organique serum odżywczo łagodzące do ciała kozie mleko i liczi - posiada bogatą żelową konsystencję, cudownie pachnie i w mig nawilża i regeneruje wybrane partie ciała. Można je stosować na dłonie, łokcie, piętki które jak za pociągnięciem różdżki wygładzają się i są mięciutkie. Pełna recenzja tutaj
  2. Tonik TimeWise od Mary Kay a raczej płyn nawilżająco-odświeżający - to akurat bardzo dobry tonik ze słynnej serii TimeWise,która przeznaczona jest do pielęgnacji i oczyszczania skóry dojrzałej. Łagodzi podrażnienia,nawilża i odświeża. W przeciwieństwie do śmierdzielkowatej pianki - ten tonik bardzo przypadł mi do gustu. 
  3. Dezodorant Garnier Invisible - kupiłam go ze względu na dużą objętosc ale nie do końca spełnił moje oczekiwania. Miał lekko chemiczny zapach i wcale nie działał tak, jak obiecywał producent. Już nie sięgnę po niego - zostaję przy dezodorantach od Dove oraz ałunie. 
  4. The Body Shop żel o zapachu jagódek - cudowny fioletowy umilacz kąpieli pod prysznicem. Świetnie się pienił, dobrze oczyszczał a co najważniejsze nie wysuszał skóry. Żele od TBS nie tylko cudownie pachną ale i mają dobry wpływ na naszą skórę.
  5. I kolejna pianka cukrowa od Organique - pełna recenzja tutaj
  1. Ultimate Shine Douglas - to szampon wyprodukowany dla sieci drogerii Douglas - powiem szczerze, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego działaniem. Ma gęstą treściwą konsystencję i ładnie wygładza włosy. Łatwo się spłukuje i do tego ma bardzo przyjemny zapach. 
  2. Maska J Bevery Hills do skóry głowy oraz włosów - to już moje drugie opakowanie tego kosmetyku i muszę powiedzieć że to najlepsza maska do włosów, jaką w życiu stosowałam. Działa zbawiennie nie tylko na włosy ale co najważniejsze możemy wcierać ją w skórę głowy, kiedy mamy problemy ze swędzącą lub zaczerwienioną skórą. Maska chłodzi mentolem i łagodzi wszelkie podrażnienia. Dla mnie to definitywny hit tego roku.
  3. Jogurtowa maska od O'right - gęsta, treściwa i w 100% naturalna - po masce od J Beverly Hills to moja kolejna ukochana maska do włosów. Ale mam wielką słabośc do kosmetyków O'right bo ich dystrybutorem w Polsce jest moja przyjaciółka. 

I na koniec bubelki od Pantene - seria, która kompletnie nie zrobiła szału. Ot zwykły drogeryjny szampon i odżywka, chociaż 2 minutowa maska nie była wcale taka zła. Jeśli już sięgam po drogeryjne kosmetyki, to definitywnie stawiam na Aussie. 
Pożegnanie lata czyli letnie denko

niedziela, września 14, 2014

Pożegnanie lata czyli letnie denko

Żegnam lato a razem z nim garść pustych opakowań po kosmetykach, które pokazały swoje dno z końcem sierpnia. Kosmetyki podzieliłam na kategorie - w 99% znajdziecie tutaj kosmetyki do pielęgnacji ale wśród nich znalazł się i rodzynek - mój hit odkąd tylko pokazał się na rynku - czyli matujący biały puder w kamieniu od Essence.


Ale zacznijmy od początku, czyli od kategorii "do mycia" - znajdziemy tutaj:
  • żel do mycia Organique Zielona Herbata, który posiada przepiękny zielony kolor i drobinki herbaty a także niesamowity energetyzujący i realistyczny zapach zielonej herbaty oczywiście. 
  • organiczne mydło Organique o zapachu płatków "with oat" oraz aloesu "with aloe" - używałam ich zarówno jako mydła do mycia dłoni ale też i całego ciała - sprawdzają się znakomicie - nie wywołują podrażnień, świetnie nawilżają i oczyszczają skórę. 


Kategoria "oczyszczanie twarzy" to żele i tonik:
  • Under Twenty Anti! Acne 3 w 1 żel myjący, peeling i maska regulująca to bardzo dobry kosmetyk do oczyszczania skóry problematycznej i zanieczyszczonej - w zależności od sposobu aplikacji możemy rzeczywiście stosować go na 3 sposoby. Osobiście uwielbiam myjące peelingi od Under Twenty i chociaż moja skóra nie jest nastoletnia to chętnie do nich powracam.
  • Mild Cleaner Gel od Organique to bardzo delikatny żel myjący do skóry tłustej i mieszanej - suchą skórę może delikatnie ściągać - ogranicza wydzielanie sebum, doskonale rozprawia się z makijażem i nie podrażnia oczu.
  • Płym Micelarny Pat&Rub - ma bardzo przyjemny zapach, całkiem nieźle usuwa makijaż, nie podrażnia oczu. Ja stosowałam go jako tonik do przemywania twarzy bowiem makijaż usuwam za pomocą żelu myjącego i wody.
  • Termoaktywny peeling wygładzający Under Twenty - miał być hit a jest kit - żel posiada tak delikatne drobinki, że nie ma mowy o wygładzającym efekcie. Dodatkowo efekt rozgrzewania skóry podczas masażu trwa dosłownie 15 sekund i tutaj jestem zawiedziona bowiem podobny peeling od Dermalogica rozgrzewał mocno i na długo - aż miło. Nie dałam rady zużyć go do końca - wyrzucam.


Kategoria "balsamy do ciała" to moi ulubieńcy:
  • Body Cream od Bath and Body Works Dark Kiss - wielka tuba, przepiękny zmysłowy zapach no i niezłe nawilżenie skóry przez długi czas to wielka zaleta tego balsamu. Więcej na temat balsamu TUTAJ.
  • AA Beautiful Body balsam do ciała pod prysznic - to coś dla leniwców balsamowych czyli dla mnie. Nie jestem regularna jeśli chodzi o smarowanie skóry balsamem a ten balsam stojący pod prysznicem ułatwiał mi sprawę - nawilżenie jakie daje jest dla mnie w sam raz, posiada też przyjemny zapach. Więcej przeczytacie o nim TUTAJ.


Kategoria "pielęgnacja dłoni":
  • to maska regenerująca od Organique - super mocny kosmetyk do błyskawicznej regeneracji suchej skóry dłoni - jest niesamowicie wydajna - starczyła mi na bardzo długi czas a więcej przeczytacie o niej TUTAJ.
  • Allpresan krem do rąk - to nietypowy kosmetyk do pielęgnacji, bowiem ma konsystencję pianki. Pianka jest lekka i przyjemna w aplikacji, dzięki czemu doskonale się wchłania. Tym razem pianka miała zapach miodu - mmmm niesamowicie przyjemny, całkiem realistyczny. Niestety moje pierwsze doświadczenia były z kremem z serii oliwkowej, który pachniał jak mleczko do czyszczenia wanny. Przeczytacie o nim TUTAJ


I kategoria "lakiery do włosów":
  • Lakier Pantene PROV - lakier na piątkę z plusem - doskonale utrwala, nie skleja włosów i nie dusi, kiedy psikamy go w małej łazience. Ostatnio znowu do niego powróciłam, bowiem był w promocji.
  • Syoss - to lakiery po które sięgam najczęściej a złoty jest moim definitywnym ulubieńcem - tak jak kolega Pantene jest niesamowicie wydajny, świetnie utrwala nie tworząc skorupy i wyjątkowo przyjemnie pachnie. Kiedy jestem w Rossmannie i potrzebuję lakieru to mój wybór jest prosty - Syoss.


No i rodzynek czyli Essence All About Matt - niesamowicie tani, niesamowicie wydajny i świetny biały puder do matowania skóry z tendencją do świecenia się. Nie zmienia koloru naszego podkładu, daje jedwabiste i satynowe wykończenie i idealny mat na bardzo długi czas. Teraz sięgnęłam po biały puder od FM Group i chociaż też doskonale matuje to jednak mój sentyment będzie zawsze do białaska od Essence.

Dreams can come true czyli sesja zdjęciowa dla Under Twenty

środa, marca 27, 2013

Dreams can come true czyli sesja zdjęciowa dla Under Twenty

Dreams can come true czyli marzenia się spełniają - bo o tym marzy chyba każda z nas - wziąć udział w profesjonalnej sesji zdjęciowej. Nam - sześciu blogerkom taki prezent podarowała firma Under Twenty i chociaż żadna z nas "under twenty" nie jest (mi to już bliżej do "under forty") to chyba jednak dałyśmy radę.


Celem tej sesji nie była reklama kosmetyków - jak mogłam przeczytać wczoraj na swoim fan page na Facebook'u - ale pokazanie, iż nie do końca profesjonalne kosmetyki można wykorzystać do sesji uzyskując różne stopnie krycia (cześć z nas była malowana podkładami Under Twenty a pozostała BB kremami Under Twenty). Makijaż wykonała znana wszystkim z telewizji Ania Orłowska - przemiła i ciepła kobitka, która dla każdej z nas miała ciekawe porady (ja na przykład mam za zadanie zapuścić brwi, hehehe).


Cały event odbył się we wnętrzach Studio4Piętro i jak prawdziwe "tap madl" do dyspozycji miałyśmy dwóch fotografów (jednym z nich był Dariusz Bres http://quaint.pl/), stylistkę oraz jak zwykle mnóstwo jedzenia. Nad wszystkim czuwała główna sprawczyni tego zamieszania - Pani Eriska czyli Ania Pilip.


Jak już będę "over sixty" wyświetlę sobie te zdjęcia na holograficznym ekranie w swoim salonie i westchnę "jaka byłam piękna i młoda, ech".


Under Twenty dla Over Thirty czyli Fluid Matujący effect perfect cover

środa, sierpnia 08, 2012

Under Twenty dla Over Thirty czyli Fluid Matujący effect perfect cover

Podkład matujący Under Twenty effect perfect cover dostałam w ramach współpracy z Laboratorium Kosmetycznym Pani dr Ireny Eris w marcu i od tamtej pory, w zależności od tego w jakiej kondycji jest moja skóra - stosuję go zamiennie z moim ulubionym Pharmaceris z laktoflawiną


Te z Was, które mnie znają osobiście wiedzą, że niestety mojej skórze daleko do doskonałości. Od wielu lat poszukuję podkładu idealnego - takiego, który nie tylko pomógłby mi w odwiecznej walce z wyskakującymi niespodziewanie pryszczami, ale pozostawił skórę zmatowioną na długi czas - nie robiąc przy tym "efektu maski". Przez moją kosmetyczkę przewinęło się mnóstwo fluidów - ale rzadko któryś z nich zagościł w niej na dłużej, bowiem po jakimś czasie odkrywałam kolejny - lepszy (czasem gorszy) i tak do momentu aż poznałam serię podkładów Under Twenty (a wcześniej Pharmaceris z laktoflawiną). Na marginesie dodam, że podkładem, który poprzedził moją przygodę z Under Twenty był słynny Estee Lauder Double Wear, czyli podkład o którym krążą już legendy, że jest jednym z lepszych (owszem, zgadzam się ale nie jest idealny).

Marka Under Twenty do tej pory kojarzyła mi się z kosmetykami przeznaczonymi dla pryszczatych nastolatek ale nic bardziej mylnego. Kobiety po 30-ce (jak ja) a borykające się z odwiecznym problemem wyskakujących niespodzianek, rozszerzonych porów i błyszczeniem (nie tylko w strefie T) z powodzeniem mogą stosować tę serię a zwłaszcza podkłady Anti! Acne. Ja się przekonałam na własnej skórze, że te kosmetyki nie tylko nie szkodzą, ale i pomagają w codziennej walce z niedoskonałościami. 

Każda z nas wie, że niezależnie od wieku, są takie dni w miesiącu, kiedy stan naszej skóry pogarsza się. U mnie nasila się to szczególnie w upały, jakich mogłyśmy doświadczyć tego lata. Wtedy, aby ukryć (i zaleczyć) to, co własnie urosło na naszych buźkach stosuję podkład Under Twenty. Dostałam go w 3 odcieniach kolorystycznych i dzięki temu - w zależności od natężenia mojej opalenizny (lub jej braku) mam 3 kolory  idealnie stapiajace się z moją skórą. Kolor 130 - najciemniejszy z serii - uratował mnie po powrocie z urlopu, kiedy skórę miałam ładnie opaloną (ale nie spieczoną) a wszystkie inne podkłady były za jasne. W dodatku przez te upały nabawiłam się na twarzy mnóstwa dziwnych krostek i aby się ich pozbyć (wiem wiem może nie powinnam wtedy nic nakładać na skórę) na co dzień - do pracy stosowałam podkład Anti! Acne - nakładany oczywiście Beauty Blenderem aby uzyskać efekt naturalnego wykończenia a nie tapety. 

Działanie tego podkładu jest rzeczywiście widoczne gołym okiem:
  1. dobrze kryje krostki, przebarwienia ale daje przy tym bardzo naturalny efekt - jest lekki chociaż ma gęstą konsystencję - świetnie się rozprowadza i nie tworzy smug czy cieni
  2. nie podkreśla suchych skórek
  3. nie podkreśla rozszerzonych porów
  4. nie zapycha porów
  5. przyjemnie pachnie (jak grejpfrut)
  6. ma wygodny i higieniczny dozownik typu airless
  7. systematycznie stosowany pomaga leczyć istniejące niedoskonałości i zapobiega powstawaniu nowych
  8. matuje do 6 godzin (jako wykończenie stosuję biały puder ryżowy Mariza)
  9. ładnie wygładza skórę i daje efekt bardzo naturalnego makijażu przy jednoczesnym kamuflażu niedoskonałości.

Jedynym minusem jest fakt, iż występuje jedynie w 3 kolorach - naturalnym, piaskowym i beżowym ale całe szczęście - mi pasują wszystkie. 

Dodatkowym atutem jest bardzo niska cena - kosztuje bowiem około 13,00 zł, więc każdy może sobie na niego pozwolić (dla porównania 30ml Estee Lauder Double Wear kosztuje w Drogerii Douglas 165,00 zł a poszedł w kąt...)

Oczywiście, aby skóra nie przyzwyczaiła się do jego zbawiennego wpływu w fazie tzw. wysypu, kiedy jest w lepszej kondycji stosuję podkład Pharmaceris z laktoflawiną (czasem użyję te z słynnego BB krem Missha Perfect Cover ale na lato jest dla mnie ciut za ciężki).


Jak wiecie nastolatką nie jestem a z niedoskonałościami skóry walczę od nastu lat... Podkład ten pomaga mi w tym, abym bez kompleksów mogła iść do pracy, na imprezę czy też randkę. Jeśli macie podobne problemy do moich a chcecie wyglądać dobrze i co najważniejsze czuć się ze sobą dobrze - sięgnijcie po te podkłady a gwarantuję, że się nie zawiedziecie i to nie zależnie od tego czy jesteście Under Twenty czy też (mocno) Over Thirty jak ja.

Dziękuję Ani z Lirene za komplet podkładów - fakt ten nie miał wpływu na moją ocenę - po prostu je uwielbiam.