Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Body Shop. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Body Shop. Pokaż wszystkie posty
Źródło piękna z The Body Shop SPA of the World i Oils of Life

czwartek, grudnia 17, 2015

Źródło piękna z The Body Shop SPA of the World i Oils of Life

Relaks, ucieczka od codzienności, rewitalizacja i prawdziwa rozkosz. Marka The Body Shop przeszukała cały świat w poszukiwaniu najcenniejszych rytuałów pielęgnacyjnych, cenionych za swój cudowny wpływ na skórę. Zainspirowana, stworzyła na ich bazie linię domowego spa – Spa of the World. Wzbogacona o najlepsze, naturalne składniki, udoskonalone formuły i delikatne zapachy, nowa linia Spa of the World zabierze Twoje ciało i umysł na wyprawę do cudownego domowego spa. Poczujesz się świetnie na ciele i duszy.


Wyrafinowane, nowoczesne opakowania z sugestywnymi nazwami produktów, kryją w sobie luksusowe składniki, konsystencje i kuszące zapachy, które natychmiast przeniosą Twoje zmysły do dalekich krajów.

SCRUB AFRICAN XIMENIA 350 ML
W Afryce drzewo Ximenia jest znane jako Drzewo Życia, tak silne są właściwości zmiękczające skórę jego olejów. Ten wygładzający peeling do ciała delikatnie złuszcza naskórek, pozostawiając skórę miękką i lśniącą.


OLEJEK DO MASAŻU Z FRANCUSKIEJ LAWENDY 170 ML
Relaksująca moc lawendy jest legendarna Król Karol VI używał poduszek wypełnionych lawendą, które uspokajały go przed snem. Wmasuj olejek w skórę, by odprężyć ciało i umysł.


Ponadto w skład serii wchodzą:

HIMALAJSKA MASECZKA WĘGLOWA DO CIAŁA 200 ML
Azjatycki sekret piękna, węgiel drzewny jest używany, aby wyciągać zanieczyszczenia ze skóry i usuwać toksyny o masie do tysiąca razy większej, niż on sam. Rozprowadź cienką warstwę maseczki na skórze i zostaw na kilka minut do wyschnięcia. Zmyj za pomocą ciepłej wody i odkryj oczyszczoną skórę, której blask Cię zaskoczy.

EGIPSKIE MLEKO W PROSZKU DO KĄPIELI Z DODATKIEM MIODU 250 G
To nowoczesna wersja rytuału upiększającego, używanego przez Kleopatrę w starożytnym Egipcie. Natychmiast przeniesie Cię on w cudowny stan relaksacji. Wsyp 5 łyżek do kąpieli pod bieżącą wodę i rozmieszaj aż do rozpuszczenia.

KREM Z JAPOŃSKIEJ KAMELII 350 ML
Olej z eleganckiego kwiatu kamelii był używany przez kobiety od VIII stulecia, aby delikatnie zmiękczać i nawilżać skórę. Ten bogaty, aksamitnie nawilżający krem do ciała pozostawia skórę miękką, gładką i subtelnie pachnącą.

SCRUB Z SOLI Z MORZA MARTWEGO 350 ML
Sól z Morza Martwego jest ceniona za wysoką zawartość minerałów oraz grubość kryształków. Pobudzający peeling odmieni Twoją skórę. Wmasuj go energicznie w wilgotną skórę dla doskonałego złuszczenia i pobudzenia.

MAROKAŃSKA MASECZKA Z GLINY RHASSOUL 200 ML
Bogata w minerały glinka od dawna używana była przez marokańskie kobiety do modelowania skóry, nadawania jej gęstości i natychmiastowego naciągnięcia. Nałóż cienką warstwę, zostaw na 10 minut, a następnie zmyj zimną wodą dla zintensyfikowania efektu.

ROZŚWIETLAJĄCY OLEJ Z POLINEZYJSKIEGO MONOI 170 ML
Kobiety z wysp Polinezyjskich od 2 tys lat używają oleju Monoi, cennej, świętej mieszanki oleju kokosowego i kwiatów tiare, aby nadać blask skórze i połysk włosom. Wmasuj w wilgotną skórę oraz włosy.

KREM Z HAWAJSKIEGO KUKUI 350 ML
Hawajskie kobiety używają od pokoleń oleju kukui, aby odżywiać swoją skórę. Ten wyjątkowo nawilżający i odżywczy krem sprawia, że jest błyszcząca i zdrowa.


Oils of Life to codzienna rewitalizująca linia dla skóry, która uzupełnia substancje odżywcze, odnawia blask i widocznie redukuje efekty starzenia.

Siła tkwi w olejach z nasion. Wierzymy, że jeśli chcesz, aby Twoja skóra wyglądała pięknie i młodo, jest na to jedno rozwiązanie: bogata, cenna moc olejów z nasion z całego świata:

OLEJ Z NASION CZARNEGO KMINU Z EGIPSKIEJ DOLINY NILU 
znany ze swojej skoncentrowanej zawartości antyoksydantów.
OLEJ Z NASION KAMELII Z WIECZNIE ZIELONYCH DRZEW W CHINACH 
naturalnie bogaty w odżywcze kwasy tłuszczowe.
OLEJ Z OWOCU DZIKIEJ RÓŻY Z PODNÓŻY ANDÓW W CHILE 
bogaty w kwasy omega 3 i 6.

Każdy produkt z nowej linii zawiera wyważoną mieszankę trzech z tych nieprzeciętnych olejów, znanych ze swoich wyjątkowych właściwości regeneracyjnych i rewitalizujących skórę. Poznaj całą linię Oils of Life:


OILS OF LIFE INTENSYWNIE REWITALIZUJĄCY OLEJ DO TWARZY 30ML
Codzienny olej do twarzy, intensywnie rewitalizujący skórę oraz widocznie redukujący efekty starzenia.

OILS OF LIFE SKONDENSOWANY BALSAM DO TWARZY 160 ML
Dzięki swojej dwufazowej formule Rewitalizujący Skondensowany Balsam łączy w sobie świeżość wody i wygładzający efekt oleju.

OILS OF LIFE INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY ŻEL-KREM 50 ML
Przez dodanie do bogatej mieszanki olejów rozświetlających mikro-perełek, stworzyliśmy wodno-żelową, lekką formułę, będącą intensywnie rewitalizującą alternatywą dla kremu.

OILS OF LIFE KREM INTENSYWNIE REWITALIZUJĄCY 50 ML
Zmieszaliśmy nasze trzy cenne oleje z nasion czarnego kminu, dzikiej róży i kamelii, znane z ich właściwości rewitalizujących i wzbogaciliśmy tę mieszankę w wygładzające mikro-perełki. Tak powstał aksamitny krem na dzień.

A na Święta możecie kupić taki oto zestaw w cenie 239 zł.

A cup of green tea? Czyli Fuji Green Tea od The Body Shop

środa, kwietnia 08, 2015

A cup of green tea? Czyli Fuji Green Tea od The Body Shop

Wszyscy wiemy, że zielona herbata ma właściwości antyoksydacyjne. Dzięki korzyściom zdrowotnym w postaci detoksykacji, zielona herbata przez ponad 400 lat była wykorzystywana do działań społecznych i kulturowych, w tym do japońskiej ceremonii herbacianej. Lecz czy wiedzieliście o tym, że niektóre japońskie kobiety nakładają ją na skórę i kąpią się w niej? To sekret pielęgnacji skóry, który był stosowany przez wieki, wierzono, że pomaga nawilżać i ściągać pory skóry.


Marka The Body Shop poszła o krok dalej. Stworzyła kolekcję Fuji Green Tea - pierwszą linię wzbogaconą prawdziwymi liśćmi zielonej herbaty i ich zbawiennymi właściwościami. Zielona herbata w kosmetykach The Body Shop pochodzi z serca Japonii, nieskazitelnie czystego regionu góry Fuji. Tutaj eksperci ręcznie zbierali najlepsze listki, bogate w siłę antyoksydantów. To właśnie nimi została wzbogacona linia  Fuji Green Tea - aby odżywiać i odświeżać skórę oraz zapewniać jej trwałe nawilżenie i zdrowy wygląd.


Linia składa się z kosmetyków, które za pomocą 3 kroków mają odnowić nasze ciało i duszę. Krok 1 to oczyszczanie i detox - mamy zatem mydełko z prawdziwymi liśćmi herbaty, żel pod prysznic i herbatę kąpielową. Krok 2 to głębokie nawilżenie i odnowa - tutaj z pomocą przychodzi nam masło do ciała, balsam i sorbet do ciała. A krok 3 to odświeżenie zmysłów za pomocą wody kolońskiej. 


Po mrocznej i zmysłowej serii The Smoky Poppy przyszedł czas na odrobinę orzeźwienia i delikatności. Seria Fuji Green Tea jest skomponowana dla miłośniczek zapachu zielonej herbaty i zapach ten jest w jej przypadku mocno wyczuwalny - trochę wytrawny, cierpki i niesamowicie energetyzujący. Zapach herbacianego masełka utrzymuje się na ciele przez długi czas nie tylko otulając naszą skórę zapachem ale i niezwykłą nawilżającą pierzynką.

Chociaż ja osobiście jestem zakochana w serii The Smoky Poppy za jej elegancję, zmysłowość i seksapil to Fuji Green Tea nałożone na ciało po porannym prysznicu - doda nam energii na cały dzień. Oczywiście jest to edycja limitowana, więc jeśli jeszcze nie miałyście styczności z tą serią - radzę pospieszyć do salonów The Body Shop, póki seria jest jeszcze dostępna. 

A ja tymczasem wypiję sobie za Was kubek gorącej, aromatycznej herbatki. Na zdrowie!
Makowa panienka czyli Smoky Poppy od The Body Shop

wtorek, marca 17, 2015

Makowa panienka czyli Smoky Poppy od The Body Shop

Smoky Poppy to nie jest typowa dla The Body Shop kolekcja. Jesteśmy bowiem przyzwyczajone do soczystych i owocowych zapachów a tym razem TBS nas mocno zaskakuje. W lutym do sprzedaży trafiła limitowana kolekcja Smoky Poppy - bardzo zmysłowy zapach wzmocniony ekstraktem z oleistego maku - jakby lekko perfumowany, mocny i głęboki. 

Kolekcja Smoky Poppy wzbogacona jest prawdziwymi, ręcznie zbieranymi kwiatami maków z regionu Ankary w Turcji. To zmysłowa i uwodzicielska linia, której nigdy nie będziesz miała dość, a jej euforyczny zapach zawiedzie Cię do krainy niekończącej się przyjemności - podpisuję się pod tym całą sobą - już dawno w kolekcji The Body Shop nie było tak seksownego i zmysłowego zapachu jak Smoky Poppy. 


Te z Was, które lubią spożywcze zapachy od The Body Shop będą nieco zawiedzione - Smoky Poppy nie przypomina bowiem typowych zapachów od TBS. To uwodzicielska, seksowna kolekcja - taka tuż przed pójściem do łóżka z ukochanym :)

Smoky Poppy to pielęgnacja - scrub do ciała, masełko do ciała, żel pod prysznic, płyn do kąpieli, woda toaletowa, płyn do masażu (ha ha - uważam, że ten produkt nie bez kozery znalazł się w tej zmysłowej kolekcji) - ze Smoky Poppy Twoja druga połówka Ci się nie oprze.

Smoky Poppy to również limitowana kolorówka - paletki cieni, grube kredki do ust, milutki pędzel kabuki oraz lakiery. Całe szczęście limitowane kolekcje dostępne są do wyczerpania zapasów a wiem z autopsji, że wcale tak szybko się nie kończą. 

Chyba najciekawszym produktem w limitowanej kolorówce jest kredka Poppy Universal. Za jej pomocą nadamy ustom i policzkom delikatny różowy kolor. Co ciekawe jest to kredka utleniająca się - normalnie czarna jak mak by po chwili ujawnić delikatny i subtelny kolor. W dodatku kolor jest nie do zdarcia - musimy się mooooocno namęczyć aby go usunąć. 

Już lada moment pokażę Wam najnowszą kolekcję The Body Shop - Fuji Green Tea ale póki co rozkoszujcie się Smoky Poppy.

Gigantyczne jesienne denko czyli bye bye pustaki

środa, grudnia 17, 2014

Gigantyczne jesienne denko czyli bye bye pustaki

W tym roku po raz pierwszy zaczęłam kolekcjonować puste opakowania po kosmetykach, które zużyłam do cna i postanowiłam pokazywać je zgodnie z upływającymi porami roku. I tak oto nadszedł czas na denko jesienne, które jak widzicie zdominowały moje ukochane kosmetyki Organique - w końcu jestem Przyjaciółką Organique. W garści mini recenzji przedstawiam Wam zatem, to co powędrowało właśnie do kosza. 

  1. Organiczne mydło w płynie o zapachu dyni - można je stosować do mycia rąk, ciała a nawet twarzy - jest bardzo delikatne, wydajne i pachnie świeżą dynią. Co ciekawe, na stronie Organique nie są już dostępne - widocznie była to seria limitowana. 
  2. Tonik oczarowy - ogromny plus za atomizer - uwielbiam psikać sobie tonikiem wprost na buzię. Działa przeciwzapalnie, obkurcza naczyńka krwionośne, łagodzi zaczerwienienie twarzy i dobrze nawilża naskórek. Ma właściwości regenerujące, bakteriobójcze, ściągające oraz przeciwzapalne, poprawia ukrwienie skóry. Cechuje ją przyjemny i odświeżający aromat. Zalecana do każdego typu skóry, szczególnie zanieczyszczonej i trądzikowej. Wskazane jest stosowanie jej podczas zabiegów kosmetycznych jako pielęgnacja skóry suchej, ściągniętej i podrażnionej, a także do tonizacji skóry po zmyciu peelingu lub maseczki.
  3. Żel pod prysznic z serii Argan Shine - cudowne, niesamowite nawilżenie - to chyba mój ulubiony żel od Organique. Formuła myjąca oparta została na wyjątkowo łagodnych surowcach pochodzenia roślinnego, w tym regenerującego oleju arganowego (BEAUTYCARE AR). Jest niezwykle delikatna i bogata w składniki odżywcze. Żel wzbogacono ekstraktem z zielonej herbaty, który koi, wzmacnia i chroni skórę. Gliceryna roślinna nawilża i zapobiega odwodnieniu, a betaina cukrowa nadaje skórze odczucie jedwabistej miękkości i gładkości.
  4. Szampon z serii Sensitive - produkty do włosów od Organique lubię ale chyba szampony najmniej bowiem są rzadkie jak woda i przez to strasznie niewydajne. Co prawda moje włosy polubiły serię Sensitive ale konsystencja szamponu jest niestety do bani. Naturalny szampon wzmacniający nowej generacji, przeznaczony do pielęgnacji włosów cienkich, suchych i delikatnych, polecany także dla kobiet w ciąży. Unikalna kompozycja składników aktywnych, takich jak wyciąg z echinacei, kiełków pszenicy i centelli azjatyckiej, zapewnia wzmocnienie i odżywienie cebulek włosowych. Łagodzący IRICALMIN i kwas hialuronowy intensywnie nawilżają, zaś mieszanka ceramidów oraz naturalnego jedwabiu sprzyja odbudowie łodygi włosa, nadając połysk i ułatwiając rozczesywanie.
  5. Maska do włosów z serii Argan Shine - włosy są po niej miękkie jak futerko kotka, pięknie się błyszczą, nie elektryzują i łatwo rozczesują - według mnie ta seria jest hitem Organique. Maska z eco formułą, przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych i matowych oraz wrażliwej skóry głowy. Odżywcze oleje: arganowy i bawełniany regenerują i wzmacniają włosy, nadają im blask, objętość i zdrowy wygląd. HAIRSPA™ i inulina niwelują odczucie suchości i swędzenia, regulują proces złuszczania naskórka, utrzymują równowagę mikroflory skóry. Zapewniają natychmiastowe i długotrwałe nawilżenie włosom i skórze, łagodzą podrażnienia. Naturalny kondycjoner otrzymywany z oleju brassica ułatwia rozczesywanie i stylizację włosów. Maska przywraca komfort skórze, nadaje włosom miękkość, połysk i witalność, bez efektu obciążenia.
  6. Cukrowa pianka peelingująca - mój faworyt tego roku - cudownie oczyszcza, peelinguje i ma śmieszną konsystencję. Trzy cudowne zapachy - pinakolada to mój ulubiony. Tych pianek nie sposób nie polubić. 
  7. Maska do włosów z serii Sensitive - podobnie jak maska Argan Shine ta maska również miała korzystny wpływ na moje włosy. Nałozona na kilka minut dawała im połysk, piękny zapach i łatwość rozczesywania. Maski Organique są definitywnie stworzone dla osób o krótkich włosach bowiem małe opakowanie - długowłosym starczy może na jakieś 4-5 razy. 
  1. 3 Minute Miracle od Aussie - wiele osób narzeka na te kosmetyki - ja jednak jestem wierną fanką "trzyminutówki" bo rzeczywiście odżywia i regeneruje moje krótkie włosy. Lubie jej zapach - niektórzy mówią, że jest plastikowy a dla mnie pachnie jak guma balonówa. I jeśli kończy mi się odżywka/maska to właśnie ją kupuję w Rossmanie. 
  2. Korres żel pod prysznic - kupiłam dwa opakowania w cenie jednego (5 Euro) podczas tegorocznych wakacji w Grecji. Wybrałam wersję waniliowo-cynamonową - wyobrażacie sobie ten zapach? Do tego mega mocne nawilżenie, gęsta kremowa konsystencja i naturalne składniki. Tak tak pokochałam Korres wielką miłością. 
  3. Sensilis Ritual Care - niezwykle delikatny żel do mycia twarzy - świetnie oczyszcza, nawilża i nie podrażnia nawet najbardziej delikatnych buziek - pełna recenzja tutaj.
  4. Pianka TimeWise Mary Kay - niestety okazała się chemicznym śmierdzielkiem chociaż była bardzo delikatna i dobrze oczyszczała. Jednak ten chemiczny zapach strasznie mnie do niej zniechęcił. Pełna recenzja tutaj
  5. Under Twenty 2 w 1 aktywny żel peeling myjący. Za każdym razem piszę, że te pilingujące żele od Under Twenty to moi ulubieńcy, kiedy chcę oczyścić ale i wykonać peeling skóry twarzy za jednym zamachem. Dodatkowo ich działanie antybakteryjne rewelacyjnie wpływa na moją zanieczyszczoną skórę. Niska cena, dostępność w każdym Rossmanie - za to właśnie lubię Under Twenty.
  6. Krem do rąk I Coloniali - cudowny krem do łapek o różanym zapachu. Ma bardzo gęstą i treściwą konsystencję i daje mega ukojenie i nawilżenie spieczonym dłoniom. I Coloniali to marka dostępna w sieci Douglas - więcej przeczytacie o niej w tym poście
  1. Organique serum odżywczo łagodzące do ciała kozie mleko i liczi - posiada bogatą żelową konsystencję, cudownie pachnie i w mig nawilża i regeneruje wybrane partie ciała. Można je stosować na dłonie, łokcie, piętki które jak za pociągnięciem różdżki wygładzają się i są mięciutkie. Pełna recenzja tutaj
  2. Tonik TimeWise od Mary Kay a raczej płyn nawilżająco-odświeżający - to akurat bardzo dobry tonik ze słynnej serii TimeWise,która przeznaczona jest do pielęgnacji i oczyszczania skóry dojrzałej. Łagodzi podrażnienia,nawilża i odświeża. W przeciwieństwie do śmierdzielkowatej pianki - ten tonik bardzo przypadł mi do gustu. 
  3. Dezodorant Garnier Invisible - kupiłam go ze względu na dużą objętosc ale nie do końca spełnił moje oczekiwania. Miał lekko chemiczny zapach i wcale nie działał tak, jak obiecywał producent. Już nie sięgnę po niego - zostaję przy dezodorantach od Dove oraz ałunie. 
  4. The Body Shop żel o zapachu jagódek - cudowny fioletowy umilacz kąpieli pod prysznicem. Świetnie się pienił, dobrze oczyszczał a co najważniejsze nie wysuszał skóry. Żele od TBS nie tylko cudownie pachną ale i mają dobry wpływ na naszą skórę.
  5. I kolejna pianka cukrowa od Organique - pełna recenzja tutaj
  1. Ultimate Shine Douglas - to szampon wyprodukowany dla sieci drogerii Douglas - powiem szczerze, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego działaniem. Ma gęstą treściwą konsystencję i ładnie wygładza włosy. Łatwo się spłukuje i do tego ma bardzo przyjemny zapach. 
  2. Maska J Bevery Hills do skóry głowy oraz włosów - to już moje drugie opakowanie tego kosmetyku i muszę powiedzieć że to najlepsza maska do włosów, jaką w życiu stosowałam. Działa zbawiennie nie tylko na włosy ale co najważniejsze możemy wcierać ją w skórę głowy, kiedy mamy problemy ze swędzącą lub zaczerwienioną skórą. Maska chłodzi mentolem i łagodzi wszelkie podrażnienia. Dla mnie to definitywny hit tego roku.
  3. Jogurtowa maska od O'right - gęsta, treściwa i w 100% naturalna - po masce od J Beverly Hills to moja kolejna ukochana maska do włosów. Ale mam wielką słabośc do kosmetyków O'right bo ich dystrybutorem w Polsce jest moja przyjaciółka. 

I na koniec bubelki od Pantene - seria, która kompletnie nie zrobiła szału. Ot zwykły drogeryjny szampon i odżywka, chociaż 2 minutowa maska nie była wcale taka zła. Jeśli już sięgam po drogeryjne kosmetyki, to definitywnie stawiam na Aussie. 
Na miętowo czyli The Body Shop Colour Crush Mint Cream

sobota, listopada 15, 2014

Na miętowo czyli The Body Shop Colour Crush Mint Cream

To mój pierwszy lakier od The Body Shop i już przy pierwszym pociągnięciu pędzelkiem byłam zaskoczona bowiem... lakier kryje prawie idealnie już po nałożeniu jednej warstwy. To niesamowite, bowiem jasne i pastelowe kolory kryją dobrze dopiero po nałożeniu trzeciej (znienawidzonej przez tak wiele z nas) warstwy. Kolejnym atutem jest kompletny brak zacieków i smużenia - dwie warstwy i uzyskałam idealny kolor mięty.


POZNAJ NOWĄ KOLEKCJĘ COLOUR CRUSH™
NAILS OD THE BODY SHOP®!

Z tęczą 24 pięknych barw zainspirowanych przez naturę, ta linia nie tylko upiększy Twoje dłonie, ale również poprawi Ci humor! Ze zmniejszoną ilością szkodliwych chemikaliów, totalnie wegańskie i n ie testowane na zwierzętach, nasze lakiery posiadają nową, pielęgnacyjną formułę, zawierającą olej marula, pozyskiwany w ramach Wspólnoty Uczciwego Handlu, a wyjątkowo błyszczące wykończenie jest jednocześnie szybkoschnące. Nasza formuła 2 w 1 – baza i lakier chroni płytkę Twoich paznokci przed żółknięciem i rozdwajaniem. To konieczne, aby dłonie zawsze wyglądały zdrowo i pięknie!

• Czym te lakiery różnią się od innych?
Posiadają nową formułę “wolną od 3 składników”, które mogą być szkodliwe dla organizmu, czyli formaldehydu, żywicy formaldehydowej i kamfory.

• Czy „uszczuplona” formuła oznacza obniżenie jakości?
Wręcz przeciwnie. Pracowaliśmy ciężko, aby uzyskać odpowiednią równowagę w składzie. Mimo, że zmniejszyliśmy ilość szkodliwych chemikaliów, wciąż można uzyskać doskonałe pokrycie za pomocą precyzyjnie nanoszącego pędzelka. Lakiery były również testowane dermatologicznie.

• Co mają w sobie wyjątkowego?
Nasza kolekcja lakierów jest odpowiednia dla wegan i wegetarian. Nie posiada w składzie żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego.


Lakier wysycha w bardzo przyzwoitym tempie - gdybym poprzestała na jednej warstwie to pewnie wysechłby w ciągu kilku minut ale ja chciałam uzyskać mocniejszy efekt i nałożyłam dwie. To bardzo dobre jakościowo lakiery - w dodatku występują w ślicznej gamie kolorystycznej. Cena jednego lakieru to 29 zł. Pokazany przeze mnie kolor to The Body Shop Colour Crush Mint Cream.

Mmmmmm miodzio czyli kremowy peeling do ciała od The Body Shop

poniedziałek, lutego 10, 2014

Mmmmmm miodzio czyli kremowy peeling do ciała od The Body Shop

Długo zwlekałam z recenzją tego produktu, chociaż znalazł się on w ulubieńcach kosmetycznych roku w kategorii pielęgnacja ciała. Mowa o kremowym peelingu do ciała the Body Shop z serii Honeymania. 


Do tej pory jestem pod dużym wrażeniem miodkowego peelingu chociaż nie jest on typowym mocnym ścierakiem (a w takich raczej gustuję) jednak efekt jaki pozostawiał na mojej skórze i cudowny lekko słodki miodowy zapach rekompensowały mi fakt iż nie zdziera skóry, a bardziej ją delikatnie masuje i kremuje. 

Miodowy peeling zamknięty jest w tradycyjnym dla Body Shop słoiczku i trochę miałam trudności z wygrzebywaniem go palcami (wchodził pod paznokcie) ale kiedy już miziałam nim po całym ciele masując i wcierając delikatne drobinki od razu czułam jak nawilża skórę. Bo kwintesencją tego kosmetyku jest niewątpliwie fakt, iż mocno nawilża naszą skórę nie pozostawiając tłustego filmu jak w przypadku peelingów cukrowych, których osobiście nie cierpię. Do tego realistyczny ale nie mdlący zapach miodu i już byłam Królową Pszczół. 


Drobinki nie są nawet zbyt widoczne w tej kremowej bardzo gęstej konsystencji, która podczas smarowania lekko rozpuszcza się pod wpływem ciepła pozostawiając skórę gładką i odżywioną. Co ciekawe, stosowałam go również jako peeling do twarzy - według mnie nadaje się do tego idealnie bo delikatnie peelinguje buźkę no i dodatkowo ją nawilża.

Tak, opcja kremowego peelingu definitywnie do mnie przemówiła - dodatkowo lubię zapach miodu i ten produkt zasłużył na to, aby znaleźć się w ulubieńcach Siouxie za rok 2013. Mam ochotę na pozostałe miodowe kosmetyki Honeymania, zwłaszcza na mgiełkę do ciała.

Cena peelingu to 65 zł - jak zwykle można szukać okazji, a w TBS mamy je dość często.


Nie wyszło czyli beeee Vitamin E Cool BB krem od The Body Shop

piątek, sierpnia 30, 2013

Nie wyszło czyli beeee Vitamin E Cool BB krem od The Body Shop

Nie mam już siły krytykować BB kremów - nie nie mówię tu o oryginałach z Azji tylko o bebikach, które zalewają nas zewsząd czy to w sieciowych  czy też w firmowych drogeriach. Kolejny nieudany BB krem dało nam The Body Shop. Lubię kolorówkę tej firmy - mam cienie, ukochany jelonkowy rozświetlacz ale cóż i TBS'owi musiał trafić się niewypał.


Po pierwsze - jest ciemny ale po nałożeniu i tak nie widać go na skórze bo nie kryje kompletnie - w dodatku smuży, maże się i ogólnie jest bardzo źle - co zresztą widać na zdjęciach. Cena 59 zł nie jest adekwatna do jego jakości, więc jeśli się nad nim chociaż ciut zastanawiałyście - to mam nadzieję, ze wybiłam to Wam właśnie z głowy.


Przypudrowałam twarz białym fixem od Essence - aby chociaż była jakaś różnica. Ale nie jest Cool oj nie jest! Ładna i przyciągająca oko tubka to nie wszystko.


Same zresztą oceńcie - nie chce mi się gadać... tutaj step by step widać, że moja twarz kompletnie się nie zmienia zero koloru, zero krycia nic - porażka, kompletna porażka...

Moja ocena 1/5
Spotkanie blogerek w The Body Shop i limitka Leona Lewis

wtorek, maja 14, 2013

Spotkanie blogerek w The Body Shop i limitka Leona Lewis

W ubiegły piątek, razem z 4 blogerkami z Warszawy (Saurią, Krzyklą, Pięknością Dnia oraz Agatą, która ma nosa) byłyśmy gośćmi honorowymi w sklepie The Body Shop w Złotych Tarasach. Powodem była inauguracja najnowszej limitowanej kolekcji - sygnowanej przez piosenkarkę - zwyciężczynię X Factor - Leonę Lewis. 


Limitka w Polsce jest bardzo skromna bowiem w jej skład wchodzi rozświetlacz w dwóch odcieniach, woda toaletowa (niedostępna u nas... niestety ) błyszczyk (w Polsce tylko w jednym odcieniu) i cienie - ale pomimo tego, kolekcja ta jest niezwykle piękna i warta uwagi.

Ja zakupiłam sobie właśnie "rogaty" rozświetlacz i niesamowity błyszczyk, który nadaje efekt mokrych ust. Cień w cudownym amarantowym kolorze dostałyśmy, oprócz tego trochę kosmetyków do pielęgnacji, w tym BB krem.


Malowała nas Ania Orłowska, z którą miałyśmy okazję poznać się już przy okazji sesji dla Under Twenty i muszę przyznać, że to ona jest główną sprawczynią zakupienia przeze mnie rozświetlacza oraz błyszczyka. Jak tylko mnie nimi pomalowała - od razu musiałam je mieć. 


Bardzo lubię nasze spotkania z dziewczynami - mamy okazję nie tylko poznać nowości marek ale po prostu spotkać się, pogadać i powymieniać doświadczeniami z blogowania, bowiem po całej Body Shopowej "imprezie" skoczyłyśmy na obiadek i piwko do Planet Sushi.