Podsumowanie roku czyli moje hity 2013 - pielęgnacja i makijaż

sobota, grudnia 28, 2013

Podsumowanie roku czyli moje hity 2013 - pielęgnacja i makijaż

Rok 2013 obfitował w wiele bardzo udanych i dobrych kosmetyków, które nie tylko doskonale sprawdziły się na mojej problematycznej skórze (pielęgnacja) jak i takich, które idealnie idealnie wpasowały się w mój makijażowy gust - oto przegląd moich hitów kończącego się roku 2013 w kategorii pielęgnacja twarzy i makijaż.


Pielęgnacja twarzy:

Oczyszczanie i tonizowanie skóry w tym roku należało bezwzględnie do Yoskine - normalizujący żel i tonik okazały się duetem doskonałym - pełna recenzja znajduje się tutaj. Kosmetyki te okazały się nie tylko mega wydajne ale też idealnie oczyszczały i odświeżały skórę twarzy. Ze spokojnym sumieniem mogę polecić je nawet najbardziej wymagającym osobom.



Najlepszym kremem do twarzy okazał się regenerujący krem na noc od Love Me Green - aktualnie testuję również krem na dzień i póki co mam podobne spostrzeżenia - mega nawilżenie, ultra delikatność i cudowny zapach - niedługo napiszę Wam więcej o tym produkcie. Ostatnio otrzymałam w gwiazdkowym prezencie od Love Me Green drugie opakowanie kremu noc - niezmiernie się cieszę bo go uwielbiam.


Serum do twarzy to definitywnie LiftActiv 10 od Vichy - lekko napina skórę, nawilża ją i wzmacnia działanie kremu - to rzeczywiście "must have" dla kobiet po trzydziestce.


Pielęgnacja oczu to również seria Vichy Liftactiv 10 - Serum Oczy i Rzęsy - pięknie rozświetla spojrzenie, redukuje drobne zmarszczki i dodatkowo ma zbawienny wpływ na nasze rzęsy i brwi - to multifunkcyjny kosmetyk do nawet najbardziej wrażliwych oczu.


W walce z pryszczami najlepiej rozprawiał się w tym roku enzymatyczny peeling od Organique - może nie ma najpiękniejszego zapachu ale rzeczywiście działa - świetnie oczyszcza skórę z zaskórników, reguluje nadmiar sebum, delikatnie złuszcza i skórę dodając jej blasku. 


Makijaż:

Podkładem roku okazał się Lumene Triple Stay - ulubieniec blogerek - świetne krycie, brak efektu maski, długotrwały mat, to jest to, do czego wszystkie dążymy. Kolor Perfect Beige okazał się dobry dopiero latem ale co z tego - ten podkład po prostu jest doskonały.


Najlepsza i najukochańsza pomadka, to oczywiście NYX Matte w odcieniu Shocking Pink - ma tak niesamowicie intensywny kolor, że nie da się obok mnie przejść obojętnie kiedy jestem nią umalowana. To już moje drugie opakowanie :)


Najlepszym pudrem do wykończenia makijażu okazał się Benefit Hello Flawless - daje idealne i mocne krycie a co najważniejsze piękny i satynowy mat na wiele wiele godzin. To rzeczywiście puder z efektem photoshop'a.


Jeśli chodzi o cienie, to ulubieńcem roku została Catrice Absolute Nude - to taki Naked dla ubogich (obok Lovely) ale za niewielką cenę mamy śliczne, naturalne kolory i całkiem niezłą jakość.


Co prawda lakiery nie do końca należą do kategorii makijaż, ale po prostu muszę je ponownie pokazać - tutaj mam swoich dwóch ulubieńców i króluje oczywiście Douglas - oto cudowny biały lakier White Beach i mega czerwień In Love With...34. Nie są ideałami jeśli chodzi o wysychanie (ech) ale kolory według mnie są warte uwagi i znalezienia się w rankingu moich hitów.



Tusz do rzęs to oczywiście Propel My Eyes od NYX - idealnie radzi sobie z moimi krótkimi rzęsami, lekko je pogrubia i podkręca, co w przypadku moich rzęs jest dużym sukcesem.


VICHY Liftactiv Serum 10 Oczy i Rzęsy czyli rozświetlamy nasze spojrzenie

czwartek, grudnia 26, 2013

VICHY Liftactiv Serum 10 Oczy i Rzęsy czyli rozświetlamy nasze spojrzenie

Bardzo długo zbierałam się z recenzją Liftactiv Serum 10 Oczy i Rzęsy od Vichy - dostałam go bowiem w lutym tego roku i przez ten czas do pielęgnacji okolicy oczu używałam wyłącznie jego. Tak więc prawie po roku regularnego stosowania mogę powiedzieć, że kosmetyk ten przetestowałam do granic możliwości.


Dla kogo jest przeznaczone to serum - według mnie, nie ma tutaj ram wiekowych - mogą je stosować zarówno dziewczyny mające dwadzieścia kilka lat jak i kobiety bardziej dojrzałe. Serum nie tylko rozświetla okolice oczu, doskonale nawilża delikatną skórę w tym miejscu ale również ma niesamowity wpływ na kondycję naszych rzęs i brwi. 

Cała gama Liftatciv ma za zadanie pomóc nam w walce z oznakami starzenia się skóry - oprócz Serum Oczy i Rzęsy znajdziemy w niej również serum liftingujące do twarzy, kremy na dzień i na noc oraz krem pod oczy. Z całej tej serii, przez ostatni rok stosowałam właśnie Liftactiv Serum 10 Oczy i Rzęsy a także Liftactiv Serum 10 do twarzy.


Ale wróćmy do pielęgnacji skóry wokół oczu za pomocą Serum 10 Oczy i Rzęsy. Preparat zamknięty jest w ślicznej metalowej buteleczce z dozownikiem - jedynym minusem tego ładnego opakowania jest to, że nie widzimy ile produktu nam ubywa. Sam kosmetyk ma lekką żelowo-kremową formułę z delikatnymi rozświetlającymi mikroperełkami. Wchłania się całkowicie po kilku minutach pozostawiając skórę pełną blasku, nawilżoną ale też bardzo delikatnie napiętą (nie ściąga jednak skóry). Nie powoduje łzawienia oczu nawet, kiedy serum omyłkowo dostanie się do oczu - to właśnie w nim uwielbiam, bowiem większość kremów pod oczy powodowała łzawienie (nawet przez sen) i nie mogłam ich stosować w ciągu dnia, bowiem noszę soczewki kontaktowe. Serum nadaje się również do stosowania pod makijaż - skóra wokół oczu jest wtedy pięknie rozświetlona i wyraźnie odmłodzona.


Vichy wprowadziło nawet specjalny rytuał do aplikacji tego serum:
1) Nałóż kroplę serum na opuszki palców i rozsmaruj ją na nich.
2) Nanieś serum przez delikatne naciskanie skóry wokół oczu opuszkami palców.
3) Zamknij oczy i rozprowadź na całej powierzchni skóry wokół oczu, z uwzględnieniem rzęs.
4) Rozprowadź na całej powierzchni rzęs podkręcając je ku górze.


LIFTACTIV Serum 10 Oczy i Rzęsy Vichy zawiera specjalnie opracowaną formułę, aby pielęgnować rzęsy oraz wyjątkowo wrażliwą skórę wokół oczu. Zawiera Wodę Termalną z Vichy o właściwościach kojących oraz regenerujących.

Składniki aktywne: 
Ramnoza – pierwszy składnik pochodzenia naturalnego, który pomaga przywrócić aktywność warstwy brodawkowej, będącej siłą napędową młodości skóry. Składnik dostosowany do pielęgnacji skóry wrażliwej, uznany w farmakologii ze względu na kojące działanie. Po raz pierwszy w pielęgnacji skóry wokół oczu posiada 10% stężenie. 
Rozświetlacze – składniki o bardzo wysokiej tolerancji nawet dla oczu wrażliwych i osób noszących soczewki kontaktowe. Widocznie rozświetlają skórę wokół oczu 
Ceramidy – niezbędny składnik, aby rzęsy były mocne i młodo wyglądały 
Kwas hialuronowy - o działaniu nawilżającym i przeciwstarzeniowym


Serum to nie bez kozery nosi nazwę "oczy i rzęsy" - ja dodałabym również i brwi, bowiem rzeczywiście ma zbawienny wpływ nie tylko na skórę wokół naszych oczu ale też rzęsy i brwi, które przy regularnym stosowaniu stają się mocniejsze, grubsze i nie wypadają przy pocieraniu oczu czy zakładaniu szkieł kontaktowych.

To nie tylko kosmetyk pod oczy ale również preparat do pielęgnacji rzęs i brwi, które chcemy wzmocnić oraz sprawić aby były zdrowe, błyszczące i sprężyste.

Cena 15 ml opakowania to ok. 120 zł - mi opakowanie starczyło na 8 miesięcy, więc uważam, że wydatek tego rzędu nie jest zbyt wygórowany.
To skandal czyli Rimmelowy bubelek Scandaleyes Thick & Thin

środa, grudnia 25, 2013

To skandal czyli Rimmelowy bubelek Scandaleyes Thick & Thin

Nie umiem namalować sobie ładnej kreski na powiece i byłam pewna, że tym pisakiem od Rimmel uda mi się to w oka mgnieniu. Niestety tak nie było - Scandaleyes Thick & Thin wyposażony jest w precyzyjny ukośny aplikator 3D, który pozwala na narysowanie nieskazitelnej kreski różnej grubości. Teraz wystarczy jeden produkt, żeby uzyskać retro look lat 60-tych za jednym pociągnięciem. 


Oj chyba się zagalopowali z tym stwierdzeniem - bo własnie ten skośny aplikator psuje całą zabawę z malowaniem kreski. Po pierwsze maże się nierównomiernie jak wyschnięty flamaster a pod drugie jaka wodoodporność?. Na moje nieszczęście zabawiłam się nim przed imprezą i gdy po kilku godzinach zabawy poszłam do łazienki - zobaczyłam okropne odbicie całej kreski na górnej powiece - zmyłam go jakoś chusteczką nasączoną wodą (no właśnie waterproof????) i wróciłam do zabawy. 

Zero trwałości - w tym przypadku Rimmel Scandaleyes to istny skandal :)

Organique Bloom Essence czyli najładniejsza na świecie emulsja do higieny intymnej

poniedziałek, grudnia 23, 2013

Organique Bloom Essence czyli najładniejsza na świecie emulsja do higieny intymnej

Po raz pierwszy zobaczyłam emulsję do higieny intymnej z  rok temu na półce sklepu Organique - od razu pomyślałam - WTF czy może być coś piękniejszego? Różowy, opalizujący na złoto płyn po prostu wydał mi się niewiarygodnie estetyczny - bo przecież płyny do higieny intymnej nie muszą być nudne i całkiem przezroczyste - stoją w naszej łazience, każda z nas ich używa i to właśnie Organique sprawiło, że kosmetyk tak niezbędny dla każdej kobiety może być po prostu... ładny.


Wyjątkowa emulsja o bardzo łagodnej formule, opartej na roślinnych składnikach myjących. Dzięki zastosowaniu kwasu mlekowego posiada fizjologiczne pH, delikatnie myje, nie naruszając równowagi biologicznej okolic intymnych. Specjalnie skomponowane wyciągi roślinne wzbogacają emulsję o właściwości przeciwzapalne, łagodzące i regenerujące. Zapewnia odświeżenie i długotrwały komfort. 


Rzeczywiście płyn jest bardzo łagodny, ma śliczny kwiatowy zapach (jak cała seria Bloom Essesnce) ale niestety jest straaaaaasznie rzadki i wodnisty - to rzeczywiście mi w nim przeszkadza. Kiedy naciśniemy pompkę, to wypsikuje z niej w kosmicznym tempie i to z  takim impetem, że musimy bardzo uważać aby nie rozchlapał się nam dookoła. To duży minus tego kosmetyku ale przyznam, że jedyny - używam go przeszło od dwóch miesięcy i rzeczywiście - nie tylko bardzo dobrze myje, odświeża, ale też łagodzi wszelkie podrażnienia no i po prostu przepięknie wygląda w naszej łazience.

Cena tego intymnego cuda to ok. 30 zł za butelkę 250 ml. Pomimo faktu iż jest rzadki - ja stosuję ok. 2 do 3 psiknięć na jedno mycie dwa razy dziennie - po ponad 2 miesiącach płyn dopiero mi się kończy. Czyli wydatek rzędu 30 zł raz na dwa-trzy miesiące nie uważam za zbyt wygórowany. Oczywiście są tańsze emulsje/płyny do higieny intymnej w dodatku lepiej dostępne dlatego też to Wam zostawiam wybór.

A może macie jakiś swoich ulubieńców - chętnie się dowiem.

czyż nie jest przepiękna?
Listopadowo-grudniowe denko czyli bye bye pustaki

niedziela, grudnia 22, 2013

Listopadowo-grudniowe denko czyli bye bye pustaki

Nie jest to jakaś pokaźna kolekcja, ale akurat te kosmetyki zakończyły swój żywot w listopadzie i grudniu - jak zwykle jest to wyłącznie pielęgnacja, bowiem kolorówka mam wrażenie nigdy mi się nie kończy - oto przegląd kosmetyków, których puste opakowania w dniu dzisiejszym wyrzuciłam do kosza:


  1. Mgiełka do ciała od Bath&Body Works Dark Kiss Noir Desir - to dość słodki i otulający zapach, lekko pudrowy - mgiełki od BBW mają to do siebie, że mogą nam zastąpić wodę toaletową, bowiem długo utrzymują się na naszej skórze. Psikałam się nią wieczorem po kąpieli i chyba lepiej dzięki niej mi się spało.
  2. Antybakteryjna Emulsja Bielenda Pharm z serii TRĄDZIK - nie do końca spełniła moje oczekiwania ale zużyłam ją do ostatniej kropli - więcej możecie poczytać w tym poście.
  3. Antybakterynjy Tonik również od Bielenda Pharm z serii TRĄDZIK - tutaj już było lepiej niż w przypadku emulsji - nawet polubiłam ten tonik ale w chwili obecnej testuję tonik od ZIAJA również przeznaczony do cery z niedoskonałościami no i zobaczymy...
  4. Korzenny Żel pod prysznic od Organique - mmmmm co za zapach - zimowy, lekko rozgrzewający i cudownie nawilżający skórę - minusem jest to, że słabo się pieni - bardziej przypomina gęsty olejek pod prysznic ale co z tego, kiedy pachnie jak Gwiazdka.
  5. Normalizujący krem na pryszcze od Organique - mój faworyt w zwalczaniu niedoskonałości - lekko matuje skórę ale jej nie wysusza i bardzo dobrze radzi sobie z wykwitami na twarzy - szerzej napisałam o nim tutaj
  6. Łagodzący tonik od Eostra - ma mocny zapach mięty pieprzowej, świetnie oczyszcza skórę, zapobiega jej świeceniu, łagodzi zaczerwienienia i generalnie działa jak opatrunek dla skóry z problemami - w tym poście przeczytacie całą recenzję.
  7. Serum Liftactiv 10 Oczy i Rzęsy od Vichy to moje odkrycie roku (pełna recenzja już na dniach) - póki co napiszę, że nie tylko cudownie rozświetla skórę pod oczami, niweluje drobne zmarszczki, nawilża to dodatkowo ma niesamowity wpływ na rzęsy i brwi. 
  8. Krem po zabiegach dermatologicznych od SKIN TECH - był moim panaceum na skórę lekko zmasakrowaną w tym roku poprzez zabiegi, jakie robiłam w gabinecie medycyny estetycznej - przyśpiesza gojenie, łagodzi podrażnienia i drobne ranki na skórze - tutaj poczytacie więcej o tym magicznym kremie.
VICHY Liftactiv Serum 10 Serum Wyraźnie Odmładzające

piątek, grudnia 20, 2013

VICHY Liftactiv Serum 10 Serum Wyraźnie Odmładzające

Kiedy skończyłam 35 lat, a było to dokładnie na kilka dni przed tym, kiedy postanowiłam zacząć prowadzić blog kosmetyczny (czyli 2,5 roku temu) - w końcu zdecydowałam się na sięgnięcie po serum do twarzy. Skóra kobiety po trzydziestce nie jest już taka sprężysta, moja dodatkowo jest pozbawiona blasku (wiele lat palenia papierosów zrobiło niestety swoje), lekko zmęczona, szczególnie wrażliwa i problematyczna. Wszystkie wiemy, że nawet najlepsze kremy do twarzy nie są w stanie odwrócić procesu starzenia się naszej skóry. Przez ten okres próbowałam różnych serum do twarzy - z jednymi polubiłam się bardziej, z innymi mniej ale zawsze podczas kuracji czułam, że stosowanie serum to nie tylko marketingowa bajka.


Po raz pierwszy sięgnęłam po Liftactiv Serum 10 od Vichy prawie dwa lata temu i tylko jemu do tej pory pozostałam wierna. Jedno opakowanie "podkradła" mi nawet przyjaciółka podczas wakacji, kiedy zapytała mnie o radę czego powinna używać oprócz kremu do twarzy. Spodobało się jej nie tylko samo opakowanie ale i efekt jaki dawało na skórze przez ten tydzień, kiedy to dzieliłam się z nią tym kosmetykiem podczas wspólnego wypoczynku. Nie mogłam nie oddać tego serum najlepszej przyjaciółce, skoro i jej przypadło do gustu w tak krótkim czasie.


Serum Liftactiv 10, podobnie jak Serum Liftactiv 10 Oczy i Rzęsy ma srebrne, metalowe i bardzo futurystyczne opakowanie. Do jego aplikacji mamy szklaną pipetę, która gwarantuje nam higieniczne nakładanie kosmetyku na twarz. Serum ma żelową, dość rzadką konsystencję ale podczas aplikacji nie spływa z buzi i dobrze się rozprowadza. Do wchłonięcia musimy jednak odczekać kilka minut (nie wchłania się jednak całkowicie - pozostaje lekko wyczuwalne na skórze w postaci aksamitnego filmu), wtedy możemy nałożyć nasz ulubiony krem lub nie, bowiem serum można stosować samodzielnie. Delikatny, kwiatowo-cytrusowy zapach jest również jego atutem. 


Przed Serum Liftactiv 10 nie stosowałam wcześniej kosmetyków liftingujących - uważałam, że nie do końca jest mi to potrzebne (miałam drobne zmarszczki mimiczne przy ustach oraz jedną wielką zmarszczkę na czole, z którą po latach poradził sobie dopiero botoks) ale pierwsze efekty działania tego kosmetyku są widoczne już jakieś 15 minut po jego aplikacji - skóra jest delikatnie napięta i wygładzona. A przy jego regularnym stosowaniu przez dłuższy okres czasu, zmarszczki mimiczne zostają lekko spłycone, napięcie skóry nie jest już efektem jednorazowym a skóra nabiera zdrowszego wyglądu. Serum dobrze też nawilża skórę i pomimo efektu napinania skóry, nie powoduje jej nieprzyjemnego ściągnięcia. Można je stosować również w tak delikatnym rejonie jak okolice oczu - nie powoduje bowiem podrażnień.

W porównaniu do stosowanych przeze mnie serum od Tołpa, Mabelle, Skincode - Serum Liftactiv 10 od Vichy wypada najlepiej i chociaż ostatnio zamieniłam je na Serum Idealia to Vichy jednak nie zdradziłam :)

Cena 30 ml opakowania, w zależności od tego, w której aptece je kupujemy, waha się od 90 do 140 zł. Jedno opakowanie starcza na okres ok. 10 miesięcy, jeśli stosujemy je wyłącznie na noc, tak jak ja.

Teraz możecie kupić Serum Lifactiv 10 w Świątecznym zestawie - w cenie samego serum - dostajecie dodatkowo malutki młyn micelarny oraz 15 ml miniatury kremu na dzień i na noc. 
To doskonały pomysł na spóźniony Gwiazdkowy prezent.

Let it snow, let it snow czyli Snow Dust od Lovely i pazurki Królowej Śniegu

czwartek, grudnia 19, 2013

Let it snow, let it snow czyli Snow Dust od Lovely i pazurki Królowej Śniegu

Piaskowe lakiery ostatnio należą do moich ulubionych - i po pięknych kolorach od Wibo myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy a tutaj taka niespodzianka. Biały śnieżny pył czyli Snow Dust od Lovely to chyba jeden z ciekawszych i ładniejszych lakierów piaskowych w mojej skromnej kolekcji. Kiedy zobaczyłam go na półce obok srebrnego i złotego, od razu wiedziałam, że wezmę tylko lakier dla Królowej Śniegu. 


Myślałam, że do uzyskania idealnego efektu będzie potrzebna biała baza - jednak przy 3 warstwach, nie jest to konieczne - te kryją praktycznie tak, że prześwit płytki jest widoczny tylko pod pewnym kątem. Dodam, że w porównaniu do Wibo, piasek od Lovely wysycha jeszcze szybciej - 3 warstwy, 10 minutek i voila :) Jeśli chodzi o trwałość to zawsze podkreślam - u mnie lakiery niezależnie od marki trzymają się i tydzień - tak też było w jego przypadku - a zmywanie... jak to piasek - nie jest różowo ale też nie ma tragedii. 

A czy Wy macie już swój piaseczek od Lovely?

Relaks w SPA Feniks

środa, grudnia 18, 2013

Relaks w SPA Feniks

Kiedy po raz kolejny zostałam zaproszona do skorzystania z dowolnego zabiegu w Instytucie Zdrowia i Urody Feniks w Warszawie (ul. Giełdowa 4A) bardzo się ucieszyłam - okres przedświąteczny to doskonały czas na zadbanie o siebie aby w Wigilijny wieczór wyglądać świeżo i promiennie. 


Wybrałam sobie zabieg na twarz Lite Refresh - jest to zabieg polecany osobom o skórze wrażliwej, skłonnej do podrażnień, nietolerującej silnych zabiegów złuszczających, a jednocześnie wymagającej oczyszczenia i odświeżenia. Wskazaniem do zabiegu jest trądzik różowaty, okołowargowe zapalenie skóry, skóra problemowa, matowość, ziemista cera, trądzik I lub II stopnia. Połączenie kwasu jabłkowego z salicylowym (pH 2,9) daje spektakularne efekty wygładzenia skóry, zwężenia rozszerzonych porów, poprawy kolorytu skóry i zahamowania powstawania zmian trądzikowych. Skóra staje się mocno napięta, ale bez efektu łuszczenia się czy podrażnień. 


Od razu wiedziałam iż Lite Refresh to zabieg idealny dla mojej skóry, która od czasu do czasu wymaga złuszczania aby odzyskać zdrowy koloryt, nabrać blasku, pozbyć się niedoskonałości i nierówności. Przemiła Pani Małgosia, w której fachowe dłonie oddałam się już po raz drugi, w trakcie zabiegu mówiła mi dokładnie co robi - jakiego kosmetyku aktualnie używa (SPA Feniks pracuje głównie na kosmetykach marki Epionce), jakie efekty dają poszczególne składniki zawarte w danym preparacie i jakich efektów mogę się spodziewać. 

Ma mojej twarzy podczas zabiegu Lite Refresh zostały wykonane następujące czynności:
  • oczyszczanie delikatnym żelem litycznym na bazie wyciągu z mentolu, kory wierzby białej i pirytonian cynku (dwukrotne),
  • odtłuszczenie skóry przy pomocy pre-peelu,
  • aplikacja kwasy lite refresh (30% kw jabłkowego, 5% kw salicylowego, 14% wyciąg z kory wierzby, 0,5%wyciąg z cebuli) o pH 2,9,
  • neutralizacja Delikatnym Mleczkiem Oczyszczającym na bazie wyciągu z jabłka i daktyli,
  • masaż na Medical Barier Cream (ceramidy, kw tłuszczowe, olej z krokosza, wyciąg z owoców z dzikiej róży, fitosterole),
  • aplikacja maski ultra kojącej Enriched Firming Mask (kora wierzby białej, masło shea, awokado, perła prerii).


Od razu napiszę, że do gabinetu przyszłam z niezbyt pięknymi i lekko rozgrzebanymi wykwitami na brodzie i nosie - bezpośrednio po samym zabiegu miejsca te były wyraźnie uspokojone i lekko przyschnięte a na drugi dzień nie było po nich śladu. Oczywiście jak to po kwasach - po kilku dniach skóra zaczęła sama się oczyszczać i wyrzucać na wierzch niespodzianki w postaci pryszczy (Pani Małgosia uprzedziła mnie o tym fakcie) jednak po upływie tygodnia nie było już po nich śladu. 

O dziwo bezpośrednio po zabiegu skóra nie była przeraźliwie sucha i nie złuszczałam się jak np. po mocnych kwasach TCA (bo takie też robiłam w ubiegłym roku) a po tygodniu napięcie skóry nadal było wyraźnie wyczuwalne, pory mocno zmniejszone i czyściutkie jak nigdy a blizny po trądziku z którymi borykam się od dawna - lekko spłycone. Myślę, że gdybym wykonywała taki zabieg regularnie - np. raz w miesiącu - moja skóra wróciłaby do pełnej równowagi. 

Polecam ten zabieg osobom z niedoskonałościami skóry ale również i takim, które chcą po prostu odświeżyć i rozświetlić skórę przed jakimś ważnym wydarzeniem. Nie jest to zabieg inwazyjny i nie musimy się potem ukrywać w domu a dodatkowym plusem jest niewątpliwie to, że masaż wykonywany manualnie na twarzy, ramionach, dekolcie i karku daje uczucie błogości i niesamowitego odprężenia. Ja uwielbiam być tak rozpieszczaną a Wy - korzystacie z zabiegów w SPA czy gabinetach kosmetycznych?

Cena zabiegu Lite Refresh to 250 zł - więc jest to zabieg praktycznie na każdą kieszeń. 

zobaczcie jaka byłam zsypana przed zabiegiem a jaka promienna i uspokojona jest skóra po Lite Refresh
Purpurowe rządy od IsaDora czyli boski Purple Reign

poniedziałek, grudnia 16, 2013

Purpurowe rządy od IsaDora czyli boski Purple Reign

Ten lakier pewnie już widziałyście na kilku blogach. Stał sobie od miesiąca na półce i jakoś nie mogłam się za niego zabrać, póki nie zobaczyłam go na zdjęciach. 


No i zakochałam się - ciemny bakłażan - chociaż IsaDora nazywa go "purpurowym rządem" - Purple Reign rzeczywiście rządzi - lustrzana tafla lakieru po prostu zachwyca i zwala z nóg. Moja okropnie pofalowana płytka jest idealnie gładka (pokryłam dwiema warstwami) i nie mogę się napatrzeć na swoje głupie paznokcie. Lakier posiada szeroki, wygodny pędzelek - dwa muśnięcia i mamy pomalowany pazurek - dodatkową zaletą jest też to, że lakier wysycha w przyzwoitym tempie. Taka ciekawostka - Purple Reign to również gra słów Purple Rain czyli Purpurowy Deszcz.

A Wy tez już macie chrapkę na Purple Reign?