czwartek, marca 14, 2013

Zakupy och zakupy czyli wczorajszy haul

Marzec miesiącem oszczędzania - tak brzmiało moje motto. Właśnie, dobrze powiedziane - brzmiało do wczoraj. Wpadłam do Złotych Tarasów - po drodze spotkałam się na kawie z Patrycją z bloga www.color-mania.blogspot.com i obiecywałam sobie, że pójdę tylko do Smyka po prezent dla mojego chrześniaka. Do Smyka owszem poszłam, kupiłam Jaśkowi grę planszową Angry Birds (czy dzieciaki w obecnych czasach wiedzą co to są gry planszowe? hmmm jestem ciekawa jak zareaguje), zajrzałam do MAC'a - tutaj miałam chrapkę na kolejną pomadkę od Nicki Minaj ale po pierwsze nigdzie jej nie mogłam znaleźć a po drugie jako klientka - zostałam kompletnie zignorowana przez pana z obsługi i po prostu wyszłam. Z MAC-owych zakupów wyszły nici. I tak sobie spacerowałam nigdzie się nie śpiesząc aż nagle usłyszałam głos wydobywający się z czeluści Douglasa "wejdź Aga, wejdź". Skoro głos mnie wzywa to jak mogę nie wejść - pomyślałam, tak dawno tu nie byłam - zobaczę sobie nowości i wyjdę.


No tak pierwsza alejka - Revlon - ojej przecież miałam obejrzeć nowość - pomadkę w kredce Just Bitten - widziałam ją na kilku blogach i tak ładnie wyglądała. Zaraz przy mnie zjawiła się miła pani, która pokazała mi kolory i doradziła, który będzie dla mnie najlepszy (oczywiście sama wiedziałam, który chcę ale nie chciałam jej robić przykrości, ha ha). Zdecydowałam się na kolor 015 czyli Cherish Devotion - mrrrrau - piękny pink czyli tzw. Siouxie'owy kolor. Zapuściłam się w pozostałe alejki i zjawiła się kolejna miła i pomocna pani - za to właśnie uwielbiam Douglasa - panie są przemiłe i nienachalne, doradzają, pokazują i wcale nie namawiają do zakupów. Ale kiedy mimochodem wspomniałam, że prowadzę bloga kosmetycznego, pani uaktywniła się na 200% i zaczęła mi pokazywać ciekawe produkty i robić odlewki. Tak więc dostałam odlewkę BB kremu Luminous od Giorgio Armani, podkładu Armani, kremu Estee Lauder, kilka kapsułek z serum Estee i perfumetki od Juicy Couture. Jako że chciałam być dobrą klientką, kupiłam sobie tabletkę do kąpieli I Coloniali, dezodorant w chusteczkach (produkt Douglasa) oraz arbuzowy żel pod prysznic nowej marki w Douglas - Grace Cole. Za wszystko zapłaciłam ok.100 zł - czyli zaoszczędziłam bo przecież gdybym kupiła pomadkę MAC za 86 zł - miałabym tylko jedną rzecz a tak to zobaczcie jaka wyszłam obłowiona :)


Niestety po wyjściu z Douglasa zatrzymałam się przy stoisku z produktami Yankee Candle - wąchałam, oglądałam i niestety musiałam coś kupić - należę do tych osób, które jak już coś oglądają to głupio się czują jak odchodzą z pustymi łapkami. I tak za 22 zł nabyłam świeczkę o niesamowitym zapachu Cinnamon Scone. Och jak ładnie wygląda na moim stoliku nocnym i jak mi ładnie w nocy pachniała. Bardzo dobrze, że ją kupiłam - jak ja mogłam się bez niej do tej pory obyć - sama nie wiem...

Ha ha - czy Wy też tak macie? Ja chyba jestem trochę nienormalna...