środa, września 21, 2011

LIOELE A.C CONTROL TROUBLE PATCH - czyli plasterki na pryszcze

Od sklepu Asian Store dostałam kilka ciekawych produktów do przetestowania. Oprócz cudownego BB kremu Lioele Dollish Veil Vita, o którym już pisałam, otrzymałam też produkt wprost stworzony dla mnie, czyli plasterki na wypryski Lioele Trouble A.C Control Patch.



Kiedy czytacie ten post - leżę sobie własnie na plaży i wygrzewam swoje (nie napiszę stare) kości na Wyspach Kanaryjskich, ale plasterki zdążyłam przetestować tuż przed wyjazdem, kiedy na mojej brodzie zaczął pojawiać się tzw. Kevin - nieprzyjaciel. Kevin - nieprzyjaciel to taki bolący pryszcz, który potrafi wykluwać się przez wiele dni, skóra w tym miejscu jest zaczerwieniona, a pryszcza nie widać przez długi czas bo siedzi sobie gdzieś głęboko. I w tym miejscu do walki wkroczył pierwszy plasterek Lioele. 

Plasterki są naklejone na przeźroczysty kawałek plastikowej folii (jest ich 12 na jednej a 60 w całym opakowaniu) i trochę ciężko się je odkleja - ale dzięki temu w nocy nie odchodzą z zaklejonego miejsca i rano budzimy się z tym praktycznie niewidocznym plasterkiem, który przez sen miał zdziałać cuda. 

Lioele Trouble Patch zawierają kwas salicylowy oraz olejek z drzewa herbacianego, które mają pomóc nam w walce z pryszczem. Naklejamy plasterek dokładnie dociskając na zmienione miejsce na 8-12 godzin, a rano po pryszczu ma nie być śladu.



Dokładny skład produktu - Acrylates Copolymer,Propylene Glycol,WATER,Alcohol Denat.,Salicylic Acid,Water/Butylene Glycol/Alcohol Denat./Vitis Vinifefa (Grape) Seed Extract, Melaleuca Alternifolia (tea tree) leaf oil, Polysorbate 80, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Phytosphingosine.

Działanie - w istocie plasterek z Kevinem zdziałał przez sen cuda - już po pierwszym zaklejeniu na noc - rano zaczerwienienia nie było wcale, a miejsce tak wcześniej bolące - już nie bolało wcale. Pryszcz zrobił się malutki i prawie niewidoczny, a po drugiej nocy puffff i go nie było.

To nie tylko doskonały produkt dla osób o problematycznej skórze takiej jak moja - każdej z nas od czasu do czasu potrafi pojawić się na twarzy jakiś Kevin, a wtedy ten niewidoczny plasterek doskonale sobie z nim poradzi. Miejsce po aplikacji nie jest wcale wysuszone - a tak działa większość kremów na wypryski, więc do doskonała alternatywa dla takich produktów.

Myślę, ze się zaprzyjaźnię z plasterkami Lioele na długi czas, bo Kevin potrafi zaatakować w najbardziej niespodziewanym momencie, na przykład przed wyjazdem na wymarzony urlop.



Pragnę podziękować firmie Asian Store za przekazane do testowania produkty, zapewniam Was, że ten fakt nie miał wpływu na moją ocenę, która jest w 100% obiektywna i wyraża moją własną opinię na temat przetestowanych kosmetyków.